poniedziałek, 1 października 2012

Rozdział XIII


-Kita!!
Nagle poczułam fale chłodu, kiedy zerwałam się na nogi byłamprzemoczona do suchej nitki. Moje włosy przykleiły mi się do twarzy, przez conic nie widziałam. Stałam w rozkroku i lekko pochylona obciekałam wodą. Kiedydoszłam do siebie odgarnęłam włosy z twarzy i zarzucając je na plecy zabijałambrata wzrokiem.
-Koichi.. TY IMBECYLU! CHODŹ TU!
Wybiegłam z pokoju za śmiejącym się w niebogłosy bratem.Miałam wrażenie jakby ten cymbał się unosił, co i raz doszukiwałam się skrzydełbył naprawdę szybki. Zacisnęłam zęby w uśmiechu, więc to było wyzwanie.. Koichiwybiegł ze szkoły i kierował się w stronę mostku, pod którym znajdują się drzwido klas egzorcystów. Nagle brat zeskoczył z mostu i silnym kopem otworzyłuchylone wcześniej drzwi. Rzuciłam się zaraz za nim, kiedy Koichi skręcił wdrzwi sali, złapałam go za barki i chwyciłam jego jasne włosy. Zgrabnym iprężnym ruchem przeskoczyłam przed niego, i w ułamku sekundy przerzuciłam gosobie przez plecy. Zacisnęłam swoje uda na jego szyi i ciągnęłam go za rękę. Pochwili kiedy zauważyłam że Koichi wciąż się śmieje mocno zacisnęłam na nimswoje nogi i przewróciłam go na plecy, tak że teraz siedziałam na nim. Stanęłamna jego plecach jedną nogę opierając o przerwę między łopatkami i złapałam goza włosy. Ciągnęłam go za głowę jak najmocniej tylko umiałam...
-K-Kita-chan?
-Czego?!
Spojrzałam na przerażonych i lekko zszokowanych uczniówklasy egzorcystów.. Shima, Okumura i Miwa, patrzyli na mnie przerażonym i lekkopoddenerwowanym wzrokiem. Bon i Kamiki wgapiali się z niedowierzaniem, a Shiemio mało co się nie popłakała.. Pacynkowy jako jedyny zachował swoją stałąkamienną twarz.. Spojrzałam za siebie i moim oczom ukazał się Yukio, któryuśmiechał się zakłopotany.. Spojrzałam na Koichi’ego, który zrobił sięczerwony, wygląda na to że nie może oddychać.  Szybko puściłam brata i zeskoczyłam z jegopleców, Koichi z impetem uderzył o podłogę. Przez chwile jego głowa obijała sięjak piłka.. Zarzuciłam swoje mokre włosy na plecy i schyliłam się do uchabrata.
-Wybrałam.
Wyszeptałam cicho i ścisnęłam włosy, wyciskając w ten sposóbwodę na głowę brata. Wyciągnęłam z kieszonki w koszuli sznurek, którym związywałamwłosy. Szybki ruch palcami i mokre włosy nie przyklejały się już do mojejtwarzy. Odwróciłam się do Yukio i pogodnie się uśmiechnęłam..
-Ohayo Yuki-chan!
-S-Siadaj już.
Widać było że nasz profesor nie jest zadowolony z wejścia..Idąc do ławki moje długie włosy znoczyły prawie każdego.
-Uważaj trochę! Twoje końskie włosy miotają się jak dzikie.
-Za to twoje brwi wyglądają, jak dwa chomiki przyklejone doczoła..
Dziewczyna złapała się za czoło, zasłaniając częściowo swojedziwne brwi.  Kiedy Yukio znowu zacząłnas uciszać, usiadłam na swoje miejsce. Koichi zaraz po odzyskaniu oddechuwstał i usiadł obok mnie. Zanim zdołał cokolwiek powiedzieć , zacisnęłam rękę wpięść i z całej siły uderzyłam do w jaja. Brat zawył, a ja widząc wzrok Yukiooderwanego od tablicy, uniosłam ręce w górę i zrobiłam minę niewiniątka. Ten pokręciłtylko głową i wrócił do pisania..
-Zrób coś takiego jeszcze raz, a obiecuje ci że wyrwę tetwoje anielskie włoski, a twoją anielską włócznię wsadzę ci prosto w twójanielski tyłek.. Jasne?
Uśmiechnęłam się ciepło w stronę cierpiącego brata iprzykułam wzrok do tablicy. Kątem oka zauważyłam szepczących do siebie Sime,Miwe i Suguro. Patrzyli w moją stronę, a kiedy któryś z nich spotykał się zmoim wzrok natychmiast odwracał głowę. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie żemnie obgadują. Na samą myśl trochę się zdenerwowałam, zacisnęłam palce izłapałam ołówek, który właśnie trzymałam w ręku. Coś czuje że ten dzień niebędzie zbyt udany.. Kiedy lekcję się skończyły wzięłam głęboki oddech i poszłamprosto do sklepu, musiałam szybko zjeść coś słodkiego. Nie dość że ten idiotawylał na mnie wiadro zimnej wody, to jeszcze kazał mi biegać bez śniadania.Byłam głodna jak wilk i była teraz w stanie zjeść wszystko.. Marzyłam o porcjiryżu z wołowiną, ale pech w tym że nie miałam za dużo pieniędzy a sama niedałabym rady tego zrobić. Ostatnia chęć zrobienia sobie jedzenia skończyła siępodpaleniem mieszkania.. Nie było wesoło. Wychodząc ze sklepu z torbą pełnąsłodyczy wyciągnęłam z niej paczkę truskawkowych pocky. Włożyłam do ust dwiesztuki i delektowałam się ich smakiem. Nagle usłyszałam jakiś dziwny dźwięk,ale kiedy się odwróciłam nikogo nie było. Wzruszyłam tylko ramionami i wznowiłamswój spacer. W drodze do domu usłyszałam ten sam dźwięk jeszcze dwa razy, alenie przykuwało to jakieś większej uwagi. Może to jakiś pies, albo kot. Weszłamdo akademika i rzuciłam się na łóżko. Po kilku godzinach leżenia w gorącu,postanowiłam ukraść wiatrak z pokoju Koichi’ego. Oczywiście wszystko by sięudało, gdyby ten dupek nie stawiał oporu. Jednym słowem wyrwałam z wiatrakakabel..
-Głupi Koichi po cholerę go ciągnął? Przecież bym mu gooddała chyba..
Cisnęłam kablem o ścianę korytarza i wróciłam do swojegopokoju. Kiedy wchodziłam usłyszałam jakby coś się przewróciło, w obawie że tomogła być wina kabla, którym przed chwilą rzuciłam, szybko schowałam się dopokoju. Zjadłam truskawki i całą resztę przeróżnych lodów, czekolad i wszelkiegorodzaju ciastek i żelków, po czym udałam się do łazienki. Szybka chłodna kąpielzmyła ze mnie całą tą irytacje, tego jakże wkurzającego dnia. Z małejlodóweczki, którą trzymałam przy łóżku wyciągnęłam kartonik truskawkowegomleka, po czym otworzyłam okno. Wskoczyłam na parapet i wdychając świeże nocnepowietrze, otworzyłam mleko smakowe. Kątem oka zauważyłam jak ktoś kręci się wkrzakach..
-Ktoś mnie śledzi? Nieee..
Dopiłam swoje mleko i rzuciłam kartonik przez okno. Wkrzakach znowu zaczęło się coś ruszać..
-Może to jakiś demon.. Może powinnam zejść i sprawdzić?Nieee..
Zeskoczyłam z parapetu i sięgając na półeczkę nocną,chwyciłam w rękę mały kwadratowy budzik. Z racji tego że i tak był miniepotrzebny i co rano mnie denerwował, cisnęłam nim w poruszające się krzaki.Chyba trafiłam bo jakaś czarne zwierzęta wyskoczyły z krzaków i uciekły wstronę muru.
-Głupie kundle..
Nie zamykając okna wskoczyłam na łóżko i wgrzebałam się podkołdrę. Kiedy zrobiło mi się ciepło zasnęłam jak niemowlaczek.  Następnego dnia jak zwykle obudził mnieKoichi, tym razem pociągnął mnie za ogon.. Gdyby nie to że trzymał w rękuśniadanie dla mnie, pewnie skończył by jak wczoraj..
-Nie chce iść na zajęcia, to głupie..
-Obiecałaś mi że dokończysz to co zaczęłaś..
-Jasne, jasne..
-Po za tym, niedawno powiedziałaś że kończysz „zabawę wegzorcystę”, więc co jeszcze robisz na zajęciach?
Nagle przypomniała mi się wieczorna rozmowa z Rin’em nadachu.. Zapchałam sobie usta kanapką jaką przyrządził mi brat i wstałam wposzukiwaniu mundurka. Co prawda mój pokój nie należał do najczystszych, aledopóki widać podłogę nie trzeba sprzątać. Po chwili znalazłam mój czysty czarnymundurek, po czym zaczęłam się ubierać.
-Nie odpowiedziałaś mi na pytanie Kita..
Spojrzałam na brata, którego wzrok wyglądał na jakiśpodejrzany.  Przełknęłam ostatni kęskanapki i wytarłam ręką usta.
-„Obiecałaś mi że dokończysz to co zaczęłaś..”, myślałam żejesteś trochę mądrzejszy..
Posłałam mu kpiące spojrzenie i ruszyłam w kierunku drzwi.Kątem oka dostrzegłam zirytowaną minę Koichi’ego, który nie był zadowolony zmojej odpowiedzi.
-Coś czuje, że w tym jest jakiś podstęp..
Obwąchałam miejsce w którym stał Koichi, a po chwilizaczęłam wąchać jego.
-Ja tam nic nie czuje..
Uśmiechnęłam się kpiąco i odskoczyłam w kierunku drzwi, takby uniknąć ciosu w głowę. Wychodząc z pokoju Koichi zaproponował mi wyścigi, az racji tego że do zajęć zostało 3 minuty, nie chciało mi się śpieszyć.
-Jasne..
-Trzy, dwa..
-Jeden..
-START!
Koichi ruszył jak strzała a ja ziewając wznowiłam swójspokojny spacerek.
-Zawsze to samo.
Uśmiechnęłam się do siebie i pokręciłam głową. Kiedypodniosłam swój śpiący wzrok, poczułam silny ból i zobaczyłam ciemność. Upadającna pupę, chwyciłam się za nos i jęknęłam z bólu. Czułam jak łezka zakręciła misię w oku, ale nie chciało mi się płakać.
-Co ty kurde robisz?!
-Wybacz.. W-Wymsknęła się?
Spojrzałam na zakłopotanego Okumure, który szczerząc sięzaczął drapać się w głowę. Zacisnęłampięść i zaczęłam szybciej oddychać, próbując się opanować.
-Co ty Kita, płaczesz?
Rin schylił się by zajrzeć mi w oczy, złapałam go za szyje igwałtownie otworzyłam moje wściekłe gały. Musiałam wyglądać strasznie, boOkumura wyglądał na przestraszonego. Wbijając chłopakowi paznokcie w kart, przerzuciłam go przed siebie i siedząc najego brzuchu, zdzieliłam go deską w twarz. Kiedy otworzyłam swoje wściekłeoczy, zdałam sobie sprawę że chyba przesadziłam.. Sztywny Okumura leżał bezwładniena ziemi, z deską przyklejoną do twarzy. Westchnęłam głęboko po czym oderwałamdrewno od twarzy Rin’a. Łapiąc sztywnego i ogłuszonego Rin’a, za kołnierzykposzłam z nim do klasy. Trochę się poobijał bo dosłownie ściągnęłam go zeschodów, no i ciągnęłam go po nagrzanym betonie.. Kiedy weszłam do sali kończyła się pierwsza lekcja, Okumuradochodził do siebie. Oboje mieliśmy ślad po uderzeniu, z tym że mój byłdelikatny, a jego czerwony jak burak..
-R-Rin co ci się stało?!
Spojrzałam na zdenerwowaną Shiemi, która przyglądała się Rin’owibadawczo.
-Przewróciłem się..
-Kłamca..
Okumura zmierzył mnie morderczym spojrzeniem, po czymspojrzał na swoich kumpli. Powędrowałam za jego wzrokiem i pierwszy któryrzucił mi się w oczy był Neko-chan…
-A tobie co się stało?!
-Ktoś rzucił..
-Spadł z łóżka!
Spojrzałam na Shime który zatkał usta swojemu koledze iwskoczył zaraz przede mnie. Z głowy miwy wystawał wielki, przekrwiony guz,który wyglądał paskudnie.. Spojrzałam na Shime i zadałam mu głupie pytanie..
-Skąd wiesz? Myślałam że masz pokój z..
-Mamy we trójkę!
-To tak też można?
-J-Jasne!
Zanim zdążyłam wskazać palcem skunksika, Shima znalazł odpowiedzna moje pytanie. W sumie to nic dziwnego, ta trójka od samego początku trzymasię razem..
-Dobra, skoro tak twierdzisz.. Jesteście dziś wszyscy jacyśdziwni..
Przeszłam przez stojącą grupkę chłopaków i już chciałam usiąśćna swoim miejscu, kiedy usłyszałam za sobą jakieś szepty, które powoliprzeradzały się w krzyki.
-Może w czymś wam pomóc?
-N-Nie! T-To znaczy.. Nie, tak sobie tylko gadamy, nieOkumura?
-J-Jasne!
-Dzi-wni..
Rzuciłam do zakłopotanej grupy i usiadłam na swoje miejsce.Po lekcjach kiedy chciałam wyjść z sali drzwi zasłonił mi uradowany Shima.Rozejrzałam się wokoło i znowu spojrzałam na Shime..
-Chcesz coś?
-Nie, ale Okumura chce..
-Co?! Czemu ja?!
Spojrzałam na rozłoszczonego Rin’a, który widząc mójzdzwiony wzrok znowu sztucznie się uśmiechnął..
-Bo widzisz, Rin opowiedział nam co zdarzyło się rano i wramach przeprosin chciał zaprosić cię na film.. Prawda Rin?
-N-nie.. Auuł!
Nagle Suguro dźgnął Okumure łokciem, chłopak spojrzał namnie i z uśmiechem potakiwał wszystkiemu co powiedział Shima. Cała ta sytuacjawydała mi się strasznie sztuczna i dziwna..
-A żeby ci nie było smutno wśród, samych mężczyzn weźmiemyteż Izumo!
-Zapomnij.
Spojrzałam na brewkę, która trącając chłopaka wyszła z Sali.
-No to weźmiemy Shiemi! Prawda Shiemi?! Pójdziesz z nami, conie?!
Spojrzałam na błagającego Shime i zawstydzoną, a zarazem rozkojarzonądziewczynę, która po chwili się zgodziła.
-Jakoś nie mam ochoty wiesz.. Muszę coś zjeść..
-Ja ma trochę słodyczy!
Spojrzałam na Neko-chan, którego plecak przepełniony byłmoimi ulubionymi smakołykami. Patrząc na to wszystko poszłabym nawet w ogień..A fakt że nie musiałam za to wszystko płacić, napawał mnie szczęściem jeszczebardziej.
-To u kogo oglądamy ten film?!
Uśmiechnęłam się i spojrzałam na różowego chłopaczka, tentylko się uśmiechnął i złapał mnie pod rękę. Ostatecznie wyszło na to żeoglądaliśmy u Koichi’ego, który jako jedyny miał w pokoju działającyodtwarzacz. Film który puścił Shima, był potwornie nudy, jednak oglądałam gonie miałam wyboru.. Wszystkie słodycze jakie kupił Miwa, przypadły mi do gustu,były nawet mojej ulubione truskawki, a jako picie podali mleko czekoladowo-truskawkowe.Na koniec wilmu strasznie zachciało mi się kichać, ale widząc skupienie i łzyktóre ciekły po twarzy Shiemi i Neko-chan, postanowiłam powstrzymywać się jaknajdłużej. Nie wiem dlaczego ale Okumura, skunksik i Shima cały czas mi sięprzyglądali. W chwili kiedy „para rozdzielona przez los, ale złączona przezmiłość”, miała się pocałować nie wytrzymałam i kichnęłam. Podrapałam się ponosie i z rozbawieniem wskazałam dłonią telewizor.
-Haha, pocałował ją.
Szybo przeleciałam wzrokiem po twarzach trójki obserwującychmnie chłopaków. Po chwili zawiesiłam wzrok na ich zawiedzionych i załamanychtwarzach.
-A wam co się stało?
-Nic…
-Taki koniec był do przewidzenia.. Już dajcie spokój. Zmywamsię, dzięki za film i żarcie.
Wychodząc z pokoju rzuciłam chłopakom pocieszający uśmiech iostatnie miłe spojrzenie. Już miałam iść do pokoju, ale przypomniałam sobie, żeskończyły mi się wszystkie zapasy słodyczy i nie mam już nic do picia. Stanęłami wygrzebałam jakieś pieniądze z kieszeni, miałam wystarczająco pieniędzy i napicie i na paczkę pocky. Zawróciłam i poszłam w kierunku wyjścia, po czymskierowałam się w kierunku sklepu.
-Czemu w tej zasranej snobistycznej szkole nie ma nictaniego do zjedzenia.. Muszę biegać w te i we w te, jak dzika świnia..
Westchnęłam głęboko i jakoś doczłapałam się do sklepu. Całypersonel, a nawet właściciel mnie znali, więc rzuciłam pieniądze na kasę ibiorąc siatkę zapakowałam kilka kartoników mleka, cole i pocky do torebki.Wychodząc ze sklepu, uniosłam siatkę po czym wyszłam. W ten sposób omijałamkolejki i nie musiałam czekać na wydanie reszty.. Wracając do domu mijałamwłaśnie mury szkoły, znowu usłyszałam jak w krzakach coś się porusza..Schyliłam się i złapałam wielki kamień, który leżał obok chodnika i rzuciłam gow krzaki. Słońce już zachodziło więc nie widziałam dokładnie ile tych kundlitam siedziało. Nagle z krzaków wyszedł uśmiechnięty Shima, który trzymał się zagłowę..
-Naprawdę masz mocne uderzenie..
-Jezu Shima! Krwawisz..
-To nic, haha..
Patrzyłam na rozweselonego Renzo, któremu krew ściekała pooku i reszcie twarzy.
-Co robiłeś w krzakach?!
Spojrzałam i zauważyłam że coś się w nich rusza.. Zanimzdążyłam się przyjrzeć Shima złapał mnie za rękę i spojrzał mi w oczy. Niewiedziałam co ten zboczony chłopak chce zrobić.. Poczułam jak serce zaczyna miszybciej bić, a rumieniec powoli zaczyna zalewać mi twarz. Nagle chłopak wyrwałmi z rąk siatkę z pocky i rzucił ją na ziemie, skacząc po niej i depcząc ją zcałych sił. Szybko się ocuciłam i z grobową twarzą przyglądałam się narozdeptany i pokruszony przysmak. Spojrzałam na Shime, a zaraz potem znowuspojrzałam na pocky.
-K-K-Kita-chan?
-Lubisz pocky, prawda?
-T-Tak..
-To dobrze.. BO TERAZ MUSISZ JE WSZYSTKIE ZEŻREĆ!!
Kopnęłam chłopaka w brzuch, kiedy się skulił obróciłam się izamachnęłam druga nogą tak by kopnąć Shimę w kark. Naturalnie udało mi się,chłopak wbił się w ziemie, a krzaki zaczęły nagle drżeć. Podeszłam w stronęruszających się krzaków, a kiedy je rozchyliłam z uśmiechem spojrzałam nadwójkę znajomych. Okumura trzymał Neko-chan za ramiona, żeby przestał siętrząść, a sam uśmiechnął się do mnie szeroko. Nie przestając się uśmiechaćzłapałam dwójkę za twarze i cisnęłam nimi w ich przyjaciela. Z impetem usiadłamna Okumurze, po chwili wbijając łokcie w Shime rozłożyłam się na chłopakach.Miwa, ze strachu skulił się w kłębek, co bardzo mnie ucieszyło bo miałamcałkiem miękką poduszkę z masażem..
-Od samego r a n a..
W tym momencie zaczynałam wbijać w chłopaków swoje kończynyjeszcze mocniej.
-Przytrafiają mi się dziwne r z e c  z y..
-Auuuł!
-Auuuuuł!
-Może macie z tym coś W S P Ó L N E G O?!
W tym momencie przydusiłam dwójkę do ziemi tak mocno, że niemogli oddychać. Czułam że Neko, nie wymyślił by tego i chyba przestała mu siępodobać ta zabawa, dlatego chciał wiać. Wstałam na nogi, tym samym uwalniającpozostałą trójkę.
-MOŻE MI TO KTOŚ DO CHOLERY WYJAŚNIĆ?!
Kucnęłam i kiwnęłam głową w stronę trójki. Kiedy wszyscy sięjuż pozbierali i wstali, czułam się dziwnie.. Byłam niska, ale czułam sięjakbym w tej chwili miała z pięć metrów.
-Pamiętasz jak wczoraj weszłaś do Sali z hukiem?
-I?
-Po zajęciach Yukio, powiedział nam, że Koichi mówił że tynigdy nie płaczesz.. Więc poszliśmy do Koichi’ego i potwierdził słowa, które powiedziałnam Yukio. No więc myśleliśmy, że to niemożliwe..
-Więc postanowiliście robić mi głupie rzeczy, przez którebym się popłakała?
-W sumie.. to tak.
Spojrzałam na ich z politowaniem.. Strasznie chciało mi sięśmiać, nagle Neko-chan rzucił się na ziemie i zaczął mnie przepraszać.
-Wybacz Nakano-san! Nie chcieliśmy! Wybacz!
-Hahahahahah!
Zaczęłam się śmiać tak mocno że zaczął boleć mnie brzuch.Shima który tamował krew z nosa i głowy, razem z Miwą i Okumurą, patrzyli namnie jak wryci. Kiedy wreszcie się uspokoiłam, obeszłam ich naokoło i zawiesiłamsię im na szyi.
-Widzisz? Widzicie? Przyjrzyjcie się uważnie,  płacze.
-Ale to ze śmiechu..
-A czy nie lepiej płakać ze śmiechu, niż z żalu?
-W sumie.. to racja.
-Wasze miny były bezbłędne. Wybaczcie za poturbowania..Jeżeli dobrze mi się wydaje to te dzikie psy wczoraj w krzakach to byliście wy,a pies który dostał budzikiem to Neko-chan, prawda?
-Ta..
-Ahahahaha! Zaraz się zsikam! Hahahaha!
Przez całą drogę do akademikaśmiałam się jak szalona. Łzy płynęły z moich oczu strumieniami, a chłopakiwyglądali na zadowolonych. Co prawda trzeba oddać im honor, próbowali, zostaliprzeorani, aż w końcu chyba im się udało. Ten dzień był jednak zabawny..Położyłam się do łóżka z uśmiechem na ustach.. To było coś niesamowitego,pierwszy raz od jakiegoś czasu zasnęłam zadowolona i roześmiana.
________________________________________________________
Zapraszam do rozdziału X można go już w całości przeczytać, tylko musiałam wykasować rozdział żeby dodać go jeszcze raz, więc nie ma komentarzy przepraszam! :<
Wybaczcie że tak krótko i bezsensu, ale chciałam dodać jakiś rozdział „poboczny”, niezwiązany z fabułą, ale opowiadający o jakiejś „przygodzie”, czy ‘wydarzeniu”jak kto woli, z życia Kity. Dziękuje za to że czytacie moje bzdury hahaha :DKocham was dziabki! <3 a teraz idę oglądać kilka odcinków anime i lecę lulu おやすみなさい! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz