poniedziałek, 1 października 2012

Rozdział V

Zaraz po tym co zdarzyło się w łazience, udałam się prosto do łóżka. Bolała mnie głowa i kark, na szyi widniały ślady potężnej łapy demona. Rozebrałam się z zakurzonych ciuchów, wyjęłam ze swojej torby piżamę i szybko się przebrałam. Weszłam pod kołdrę nie zwracając na nikogo uwagi. Kiedy wszyscy zgasili już światła, ja nadal nie spałam. 
-Co mam teraz do cholery zrobić? Skoro Rin wie że jestem demonem, to koniec..
Mimo że jest bratem Yukio to wątpię, że uda mu się dochować tajemnicy. Ten dzieciak jest nieposkromiony, nikt nie ma nad nim władzy, robi co chcę! Dlaczego miałby się podsłuchać brata i nikomu nie powiedzieć że wśród nas jest demon?! Dlaczego miałby kryć kogoś takiego jak ja.. Zacisnęłam zęby, nie chciałam płakać, nie teraz.. Obiecałam sobie że nie będę już rozczulać się nad sobą.. No ale co mam teraz zrobić? Yukio zapewne powiedział już Koichi'emu co się stało.. A co jeśli będę musiała zrezygnować? Co z marzeniem Koichi'ego, o zostaniu egzorcystą.. Przeze mnie znowu będzie musiał rezygnować z marzeń.. Leżałam i pierwszy raz zastanawiałam się co teraz będzie. Jeżeli wszyscy dowiedzą się, że jestem demonem to będę musiała odejść ze szkoły.. Jeżeli to zrobię Mephisto będzie próbował wysłać mnie do Gehenny.. Nie wiem czy jestem w stanie zmierzyć się z demonem, a zarazem egzorcystą tak potężnym jak Mephisto Pheles.. Jakby tego było mało, nie podziękowałam Rin'owi, za opiekę..
-Raaany!
Zatopiłam głowę w poduszce. Przypomniało mi się nagle to dziwne uczucie.. Jakby moje serce miało zaraz stanąć, jakby chciało coś obronić.. Moje ciało działa wtedy instynktownie, wyzwalając w ten sposób demoniczną energię. Nie jestem pewna czy wyjmując miecze miałam, nad swoim ciałem pełną kontrolę.. Jednak biorąc pod uwagę, że to dziwne uczucie dopadło mnie kiedy byłam w pokoju razem z Yukio, a mimo to pobiegłam do łazienki może to oznaczać, że wcale nie chodzi tu o niego.. Kiedy demon cisnął Rin'em o drzwi, uczucie to znacznie wzrosło i zmusiło mnie do czynu.. Tak jak w przypadku duszenia.. Kiedy niebezpieczeństwo osiągnęło swój szczyt, poczułam że muszę coś natychmiast zrobić. Może to głupie, ale czy moje zachowanie może mieć coś wspólnego z tym że Rin, był w niebezpieczeństwie? Kto wie.. Może to tylko moja podświadomość.. Sama nie wiem, lepiej by było żeby to więcej razy się nie powtórzyło. 
Kiedy słońce wstało, wstał też mój leniwy zad.. Prawdę mówiąc, trudno było mi wstać przez to że wczoraj do późna nie mogłam spać. Głupi demon, przez niego wszystko się sypię.. Po kąpieli, ubrałam się i poszłam zobaczyć co z Paku.. Muszę ją przeprosić, za to że zamknęłam ją w szafie. Schodziłam ze schodów i usłyszałam czyjś głos. 
-.. To był Naberius na wyższym poziomie 
-Nie mówiłeś, że akademia jest chroniona barierami i amuletami?
-Dokładnie. Jestem pod wrażeniem, że zapamętałeś.
-Phy.. Śmiejesz się ze mnie?
-Masz racje, ale takie demony mogą się tu czasem przedostać. Na wszelki wypadek musimy wzmocnić ochronę.
-Ten demon i ja nie jesteśmy jedynymi, prawda?
-Mówiłem ci że może mieszkać w tym akademiku jeszcze kilka, niegroźnych.. 
-Nie chodzi mi o tamte demony.
-Masz na myśli Kite?
-Mhym.. Zdawało mi się, że dałeś jej znak żeby się zamaskowała, ale..
-To prawda. Tyle że Kita doskonale wiedziała co ma zrobić, czekała na odpowiedni moment, a ja dałem jej sygnał. 
-Wtedy przypominała mi.. mnie. Wyglądała prawie identycznie, tylko otaczał ją fioletowy płomień. 
-Tak, to prawda. Nie wiemy, dlaczego demon który nie jest dzieckiem szatana, posiada taką moc. 
-Myślisz że jest niebezpieczna..
Nie chciałam poznawać odpowiedzi.. Zeszłam z ostatniego schodka i stanęła twarzą w twarz, z braćmi Okamura.
-Ohayo Kita-chan.
-Ohayo..
Spojrzałam na nich przelotnie i minęłam ich jak mgłę. Nie wiem jak mam się teraz zachowywać, wygląda na to że Rin mimowolnie puścił fakt, że jestem demonem.. Szłam w stronę pokoju, w którym leżała ranna Paku. 
-Kita! 
Odwróciłam się i zobaczyłam młodszego Okumure. Miał poważną twarz, co zwykle nie wróży nic dobrego. Wygląda na to że nie ma ochoty napić się ze mną herbaty i powspominać stare dzieje.. O czym ja bredzę.. Przecież my nie mamy wspólnych wspomnień. Odwróciłam się i ruszyłam w jego stronę, wybacz Paku ale przeprosiny muszą poczekać. Kiedy stałam już z Yukio, ramie w ramie, ruszyliśmy w stronę wyjścia z akademika. 
-Zapewne chcesz ze mną porozmawiać o wczorajszym wydarzeniu, mam rację?
-Tak. Chciałbym cię o coś prosić i coś wytłumaczyć.
-Więc?
-Porozmawiamy na zewnątrz, nie wiadomo czy ktoś nas nie podsłuchuje. 
-J-Jasne..
Poczułam się dziwnie, przecież przed chwilą to ja przysłuchiwałam się ich rozmowie. Uznajmy to za, działanie przypadkowe.. Kilka minut później wyszliśmy z akademika, Yukio zamknął drzwi, a ja usiadłam na schodach.
-No więc.. O czym chcesz rozmawiać?
-Wczorajsze wydarzenie..
-Poniosło mnie.. Wybacz. 
-Nie o to chodzi. Chciałbym wiedzieć co dokładnie się z tobą stało.
-No więc, demon złapał Rina cisnął nim o drzwi, potem złapał dwie i podobnie jak z Rin'em rzucił mną o ścianę. Wstałam i wiedziałam że bez TEJ siły się nie obejdzie. 
-Rozumiem. Dlaczego wybiegłaś wczoraj z pokoju? 
-Ponieważ usłyszałam krzyk.
-Ja nic nie słyszałem.
-Halo? Jestem demonem zapomniałeś? Mam bardzo wrażliwy słuch.. 
Odgarnęłam ręką włosy, odwróciłam głowę i poruszałam swoim szpiczastym uchem. Spojrzałam na Yukio, który nie wyglądał na przekonanego. 
-W porządku, skoro twierdzisz że tak było nic nie mogę zmienić. Mam jednak do ciebie prośbę.
-Huh? Jaką?
-Zachowuj się po staremu. Rin wie teraz że jesteś demonem, ale nikomu tego nie powie, więc możesz śmiało zachowywać się jak dawniej. 
Jego uśmiech wyglądał bardzo prawdziwie, ale wyczułam w nim nutkę fałszu. Nie wiem dlaczego ale miałam wrażenie że coś przede mną ukrywa. 
-Koichi wie co wczoraj się wydarzyło, martwił się więc mu powiedziałem. 
-Rozumiem. 
-Więc, to chyba wszystko co miałem ci do wyjaśnienia. 
-Tylko tyle?
-Tak.
-Myślałam że będziesz robił mi kazania, o tym że nie powinnam być taka lekkomyślna, albo coś w tym stylu.
-Nie mam zamiaru karać cię za wczorajszy dzień. Starałaś się uratować mojego brata, a to wiele dla mnie znaczy.
Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam w stronę uśmiechającego się Okumury. Co z jest z tą dwójką, oboje zachowują się bardzo dziwnie. Czuje że coś ukrywają, ale jeszcze nie wiem co. Nie wiem, ale się dowiem. 
Siedziałam w sali i zasypiałam.. Koichi notował każde słowo wypowiadane przez tą starą prukwę.. A ja powoli zaczęłam zasypiać, nauka egzorcyzmów była piekielnie nudna. Znowu strzeliłam żartem.. Ja to jestem jednak błyskotliwa. Co i raz zerkałam na Okumure, wróżyłam oczy i lekko nadmuchiwałam policzki ,za każdym razem jak na niego spoglądałam. Kiedy już nie chciało mi się myśleć, odwracałam głowę i zasypiałam. To dziwne, ale nie zauważyłam dziś typka w kapturze, jestem ciekawa, kim jest ten zakapturzony egzorcysta. Wygląda na to że nie ma zamiaru się ujawnić, a nie dość to jeszcze bezczelny nie pokazuje się na lekcjach.
-Kita, skup się. 
-Hęę? 
Spojrzałam na Koichi'ego, którego wzrok zawieszony był na Izumo. Dziewczyna wyglądała żałośnie, jej pewność siebie gdzieś uleciała, a ona sama wyglądała fatalnie. Kto by pomyślał że myśliwy stanie się zwierzyną. Mój wzrok z żałosnej brewki powędrował na wesołą i pewną siebie Shiemi, która dumnie siedziała w pierwszej ławce. Kątem oka znowu zauważyłam Rin'a, niech to! Jaką oni mogą mieć tajemnice. Mina myśliciela znowu zagościła na mojej twarzy. 
-W takim razie może Kita, powie nam co będzie dalej?
-Huh?
-Dokończ to co zaczęła Kamiki.
-No więc..
Wstałam i odchrząknęłam..
-Nie mam bladego pojęcia co dalej.. 
-Uuh.. Przynajmniej z tobą jest wszystko w porządku. W takim razie Suguro, zacznij.
-Dobrze.
Siadając patrzyłam na skupionego skunksika.  Wyglądał zabawnie cytując to coś, co właśnie teraz cytowaliśmy. Jak zwykle nie miałam bladego pojęcia co robimy, więc nie potrafię nazwać rzeczy po imieniu.
-Każdego dnia dziękujemy trójcy i wychwalamy ich imiona po wsze czasy, aż do końca świata. O Panie chroń nas przed grzechem. Zmiłuj się nad nami, O Panie, zmiłuj się nad nami. Niech twa łaska spłynie na nas i pozwoli nam wierzyć w Trójcę przenajświętszą.
-Doskonale!
Dobry jest skubaniec.. Byłam ciekawa czy moja mina wygląda, jak mina wszystkich zebranych. Rozdziawiona gęba i szeroko otwarte oczy.. Naglę wszyscy zaczęli mu klaskać, oczywiście dołączyłam się do owacji. Mimo że nie lubiłam Bon'a to podziwiam go, ja nigdy bym się nie nauczyła recytować tego w ten sposób. W ogóle bym się nie nauczyła.. 
-Super to było niesamowite!
-Tylko się we mnie nie zakochaj.
-Jednak jesteś mądry!
-Jednak?!
-Nie tylko jest mądry, ale ma dobrą pamięć.
-Konekomaru, to znaczy że jestem bystry, co nie?
-Ehgh.. Tak!
-Dobra pamięć nie jest niczym nadzwyczajnym. 
-Aaa? Mówiłaś coś?
-Bon.
-Heh. Nie chce słyszeć tego od kogoś, kto nie potrafi zapamiętać czterech linijek!
-To nie tak, że nie potrafię, po prostu nie chciałam ich zapamiętać! Aria jest całkowicie bezbronny, kiedy recytuje pieśń, więc trzeba go chronić. Są tylko ciężarem!
Przyglądałam się tej teatralnej scenie i pierwszy raz żałowałam że nie wzięłam do klasy przekąsek. Cała ta scena przeobraża się w niezły dramat. Dziewczyna która uważa się za ważniaka i chłopak z wielkimi ambicjami, będą licytować się o to co w egzorcyzmie jest najważniejsze. 
-Co?! My chcemy szkolić się na Arię!
-Bon.
-Straszny! Jeśli chcesz mnie uderzyć, to śmiało.
-Nie mogę cię znieść! Nie śmiej się z marzeń innych.
-Ohh. Chodzi o pokonanie Szatana? Hah.. Mam się nie śmiać z takiego żartu?
-To co z tobą? Czemu chcesz zostać egzorcystką? No już powiedz nam!
-Dlaczego? Nigdy nikomu tego nie mówiłam. Nie przechwalam się jak wy!
-Ty suko!
Zerwałam się z ławki, ale kiedy Okumura dostał w pysk wybuchnęłam śmiechem.
-Jeżeli chcecie się bić, róbcie to gdzie indziej!
-Wystarczy! Jak wy się zachowujecie?
-A ty z czego rżysz?! 
Przestałam się śmiać i spojrzałam na Bon'a.
-Rżę? Mianowicie z was. Chcecie zostać egzorcystami, a nie potraficie zapanować nad sobą nawet w takiej chwili. Czy wiecie, jaką cenę płaci się za chociażby jeden błąd przy spotkaniu z demonem wyższej rangi?
-Wyższej rangi?
-Tak. Każde zawahanie, każde stracenie nad sobą kontroli, każde wyprowadzenie z równowagi i brak opanowania, może przesądzić o waszym losie. Zdajecie sobie z tego sprawę? 
Podniosłam wzrok na wpatrzonych we mnie egzorcystów. Na ich twarzach gościło poczucie strach i zdumienia. 
-Możecie brać mnie za głupią, ale podczas starcia okaże się, kto jest gotowy na jakiekolwiek poświęcenie. 
Kończąc ostatnie zdanie, nie patrzyłam już na nikogo. Wychodząc z sali czułam jednak, jak każdy z nich odprowadza mnie wzrokiem. 
-Kita wracaj..
-Cholera! 
Weszłam do pomieszczenia z szerokim uśmiechem.
-No daj spokój, przecież nic nie robiłam!
Stanowcze spojrzenie Yukio uświęciło mnie w fakcie, że moje gadanie nic tu nie da..
-Co z tymi kamieniami? Są coraz cięższe!
-W dodatku to demony niższych rang. Robią się cięższe, kiedy się je trzyma.
-Nie wiesz o kamiennych duchach? Żałosne.
-Nie pieprz mi tu! To przez to że się kłóciliście.
-Ponosicie grupową odpowiedzialność. Ten obóz poza nauką ma jeszcze inny cel. Ma wzmocnić wasze więzi.
-Nie chcę, żeby mnie cokolwiek z nimi łączyło.
-Musisz się dogadywać z innymi! Egzorcysta nie może walczyć sam! Wspierajcie się i niwelujcie swoje słabości! Każdy walczy przynajmniej w duecie! W prawdziwej bitwie, kłótnia w zespole prowadzi do śmierci! Pomyślcie nad tym. Teraz wychodzę na misje. Ze względu na wczorajszy wypadek z ghoulem, zamknę wszystkie wejścia do akademika. I nałożę na niego mocną barierę.
-Wszystkie wejścia? To jak wyjdziemy?
-Nie będziecie musieli.
-Wrócę za trzy godziny, a wy w tym czasie ochłońcie.
-Trzy godziny? Demon z niego.
-A tej co? Umarła?
-Możliwe, że kamienie zatamowały przepływ krwi do mózgu..
-Nie to fizycznie nie możliwe, ponieważ kamień leży na nogach nie na sercu.
-Daj spokój neko-chan! 
-A może najzwyczajniej śpi? Halo.. Kita-chan..
-Kita!!
Z mojego słodkiego snu wyrwał mnie przerażający krzyk skunksa.
-Jednak spała.
-Ty kretynie! Po cholerę mnie budziłeś?! 
-Nie będziesz spała! Mamy działaś zespołowo! 
-Zespołowo mówisz?
Z całą całą siła jaką w sobie miałam zepchnęłam kamiennego demona na ziemi, po czym wstałam na równe nogi. Uśmiechnęłam się i podniosłam przerażająco ciężki głaz, szybko przeniosłam go na Bon'a i z wysokości metra, rzuciłam go na głaz, który już leżał na jego kolanach.
-Oszalałaś?! Zdejmij go!
-Skoro mamy działaś zespołowo,to potrzymaj go, a ja pójdę się odlać.
-Zabieraj ten głaz z moich nóg!
-Działaj zespołowo skunksik!
Ostatnie zdanie rzuciłam do Bon'a, który wściekł się nie na żarty. Prawdę mówiąc to też bym się wkurzyła, ale to nie mi położono teraz kamień na nogach. Weszłam do toalety i zrobiłam swoje. Kiedy wróciłam z powrotem do pokoju, ci idioci znowu się kłócili. Zabrałam z Bon'a swój kamień i usiadłam na swoim miejscu. Zamknęłam oczy i chciałam jak najszybciej zasnąć. Nie miałam najmniejszej chęci uczestniczenia w ich wojnie. 
-Znaleźliśmy się w tej sytuacji przez pewną osobę. 
-Huuuh! A kto zaczął mnie szarpać?!
-A kto zaczął kłótnie?!
Przez te ich cholerne krzyki, nie byłam w stanie się wyciszyć i zasnąć.. Moje nerwy sięgały zenitu, jak matkę kocham, zaraz do nich wstanę i ich pozabijam!
-Nie sprzeczajcie się kiedy siedzę miedzy wami!
-Jesteś wkurzająca!
-Powiem coś czego nie wiem.I co z tego? 
-Każdego odstraszasz!
-JEŻELI ZARAZ OBOJE SIĘ NIE ZAMKNIECIE TO SKOPIE WAM TYŁKI!!
Nie wytrzymałam.. Oczy wszystkich zawiesiły się na mnie. Moja wściekła mina, musiała wyglądać przerażająco, ponieważ neko-cha wyglądał jakby zaraz miałby się zlać w gacie.
-Oboje jesteście wkurzający.. Każdy z nas jest, ale jeżeli nie zamkniecie tych pysków, to wstanę i wam je skopie! 
Zaraz po wypowiedzianym zdaniu, w pokoju zgasło światło. 
-Eeee?
-Co się dzieje?
-Kamień upadł mi na stopę!
-C-Co się dzieje? Wyłączył światła?
-Niemożliwe! 
-Więc mamy awarię?
-Nie spójrzcie, na zewnątrz się świeci.
-Tylko tu nie ma prądu..
Nagle poczułam coś niepokojącego.. 
-Tchórzę, zaraz sprawdzę co się dzieję.
Poszłam w stronę, z której odczuwałam dziwną fale niepokoju. Już miałam odsuwać drzwi, kiedy z wielka potężna łapa złapała mnie za głowę i cisnęła mną o ścianę. Pech chciał że uderzyłam w szklany obraz, tym samym rozcinając sobie głowę. 
-Kita-chan! 
-Wszystko w porządku..
Kurczowo trzymałam się za głowę, byłam oszołomiona i nie mogłam zrozumieć co się wokół mnie dzieje. Wstałam na nogi i spojrzałam w stronę demona, czy to nie ten..
-To jest.. 
-Ghoul z wczoraj!
Jęknęłam i znowu złapałam się za głowę. 
-Kita..
-W porządku. 
-Nie założył bariery?
Nagle jedna z "głów" potwora eksplodowała, oblewając nas jakimś dziwnym śluzem.
-Co to jest?
-To wydzielina!
Od strony Shiemi wystrzeliło ogromne pnącze, które przygwoździło potwora do ściany. Wciąż nie do końca orientowałam się co wokół mnie się rozgrywa. Mam nadzieje że szybko wrócę do normy.
-Uratowałaś nas Shiemi. Dzięki tobie..
-Rin uważaj! 
Potwór runął na ziemie, nie mogłam dostrzec co dokładnie się dzieje, ale moja świadomość i jasność umysłu powoli, zaczęła powracać. Puściłam krwawiącą ranę i zbliżyłam się do pnączy.
-Ghoule w ciemności przybierają na sile.
Nagle Shiemi upadła na podłogę i zaczęła kaszleć. 
-Shiemi co się stało?
-Kręci mi się w głowie.
Naglę wszyscy oprócz mnie i Rin'a, zaczęli kaszleć.
-Co? Naglę zrobiło się gorąco.
-Co z wami?
Patrzyłam Rin'owi w oczy i przecząco machałam głową. Nie miałam bladego pojęcia dlaczego, w takiej sytuacji wszyscy odwalają taką sieczkę..
-To przez wydzielinę ghoula. Nie przeszkadza ci ona?
-Cholera Yukio gdzie jesteś?
-Jeśli Moriyama opadnie z sił, pnącze zniknie. Będzie po nas.
-Nie odbiera..
Musiałam szybko coś wymyślić.. Koichi, tak jak Yukio, nie odbierał telefonu. Nie wiem dlaczego akurat dziś musiał załatwić coś ważnego! Rozglądałam się po pomieszczeniu i szukałam czegoś, co mogłoby nam pomóc w ucieczce. Nie mam najmniejszego zamiaru znowu zmienić się w demona! Nie przy wszystkich..
-W takim razie..
-Rin..
-Co ty robisz?
-Wywabie go stąd. Jeśli pójdzie za mną, ucieknijcie.
-O czym ty mówisz?
-Nie martw się o mnie, jestem silniejszy, niż wyglądam. 
-Idio.. Ej, wracaj, Okumura!
Nagle poczułam to dziwne uczucie, znowu.. Coś jak wewnętrzny kopniak. Nie wiele myśląc rzuciłam się za Rin'em.
-Hej Okumura! 
-Okumura! Nakano!
-Kita-chan!
-Stójcie!
Przedzierałam cię przez pnącze, jak najszybciej umiałam. Słyszałam głos Rin'a, który jak wskazywała ilość kopniaków, spotkał już demona. 
-O mnie ci chodzi, co nie? Chodź!
Wypadłam z pnączy i spadłam na podłogę. Tyłek bolał mnie jak cholera, ale wewnętrzny ból przerodził się w ogień. Szybko wstałam i rzuciłam się w pogoń za demonem i Rin'em.
Biegłam najszybciej jak tylko potrafiłam, czułam że stanie się coś złego. Mijałam zakręty i schody, ale nie wyczuwałam demona. Moje ciało podążało, za Rin'em.. Jestem pewna że to uczucie w środku prowadziło właśnie do niego! Biegłam coraz szybciej, zmniejszając przy tym szanse demona na walkę sam na sam z Okumurą. Zauważyłam demona i z całych sił odbiłam się nogami od ziemi, niczym rozpędzony gepard. Zgrabnym ruchem wyjęłam z butów miecze i zanim opadłam na ziemie, moje ciało pokryło się płomieniami. 
-Riiiin!
Wskoczyłam między Okumure, a demona. Jednym ruchem miecza zraniłam demona, prowokując go tym samym do walki ze mną.
-Rin zapal światła, ja się nim zajmę! 
Mimo moich starań demon, nadal podążał tylko za Rin'em.. Co teraz cholera jasna! 
-To ja jestem twoim przeciwnikiem!
Rzuciłam się na plecy demona i wbiłam mu miecz prosto w kark. Ghoul rzucał się i jęczał jak opętany, a ja kurczowo trzymałam się miecza żeby nie spaść i nie zostać bez broni. Demon szarpał się, aż w końcu moje ręce nie wytrzymały. Puściłam się uderzając głową o barierki.. Rana, którą ghoul zadał mi poprzednim razem pogłębiła się, jednak nie czułam jej aż tak intensywnie, ponieważ teraz wszystko zdawało się być bardzo przeciętne. Jednak nie mogę przewidzieć tego co stanie się jak już stanę się "człowiekiem". Demon chwycił Rin'a za nogę i uderzał nim o ziemie. Starszy Okumura wyglądał jak miłka na sznurku, aż w końcu demon rzucił go w powietrze.. Kiedy chłopak runął z jękiem na ziemie, szybko się pozbierałam i skacząc w stronę demona, odbiłam się od barierek nogami. Chciałam po prostu uciąć mu głowę, ale zanim zdążyłam cokolwiek zrobić ghoul machnął ręką, co spowodowało że znowu wbiłam się w ścianę. Tym razem ból był znacznie intensywniejszy.. 
-R-Rin..
Okumura rzucił się w moją stronę. Dopiero teraz spostrzegłam że fioletowe płomienie zgasłym, a ja powoli odpływam. Potwór skoczył w stronę Rin'a, który stał przy mnie.. To koniec..
-O-kumu-ra, ty pos-kramiaczu..
Uśmiechnęłam się do niego ciepło po czym, zaczęłam walczyć o jakikolwiek oddech. Oddychałam bardzo płytko, czułam jak moja głowa pulsowała, a prawa strona twarzy topi się w krwi..
-Odsuń się!
Nagle wokół Rin'a rozpostarł się niebieski płomień. 
-Właśnie te płomienie chciałem zobaczyć. Te błękitne płomienie.
-Ty!
-Wygląda na to że nie możecie używać swoich mocy przy innych, więc sprowadziłem cię tutaj, Okumura Rin.
-Ty dupku..
Zacisnęłam zęby, a moje ciało znowu pokryło się fioletowym płomieniem. Jednym ruchem ręki, przyciągnęłam płomieniami swój miecz i stanęłam obok Rin'a.
-Kita!
-No coś ty, myślisz że tak łatwo się dam?
Uśmiechnęłam się do niego ciepło. Moją uwagę przyciągnęły jednak niebieskie płomienie, które go otaczały.
-Widzę że nie jestem tutaj jedynym demonem..
-T-ty..
-Daj spokój, nie jestem głupia. Za to ty tak.. 
-Hej!
Rin stanął na równe nogi i próbował spalić mnie spojrzeniem. Nagle spojrzałam w stronę Igora.. Wiedziałam że skądś go znam, już na pierwszych naszych zajęciach, dał mi do zrozumienia, że mnie nie lubi. Byłam ciekawa dlaczego, ale kilka tygodni później okazało się że skądś go jednak kojarzę. Dopiero gdy na poprzedniej lekcji przywołał go kręgu tego zbydlonego psa, uświadomiłam sobie że już kiedyś go widziałam. Kilka lat temu, kiedy demony zaczęły na mnie polować, a on dowiedział się że jestem demonem, za pośrednictwem innych demonów próbował mnie złapać.. A może raczej przetestować.. 
-Okumura Rin! 
Oboje spojrzeliśmy na poirytowanego profesora.
-Synu Szatana!
Na dźwięk jego słów stanęło mi serce.. Słowa rozbrzmiewały w mojej głowie, jak echo. Powoli spojrzałam na Rin'a,a moje ciało stało się sztywne.
-Skąd wiesz? Skąd o tym wiesz? Wczorajszy wypadek to też twoja sprawka?
-Dokładnie. Pokaz mi! Pokaż mi tę moc!
Demon znowu wyglądał na rozwścieczonego. Zacisnęłam pięści i mocno zamknęłam oczy. 
Wiesz co braciszku? Od tej pory, już nie będę się bać..
Spojrzałam na Rina, który wybił się nogami od ziemi i wbił potworowi swój miecz w głowę. 
-Rozumiem.
-Gdzie on jest? Gdzie się podział?
Demon opadł bezwładnie na ziemie, a ja nadal stałam w osłupieniu.. Syn Szatana... Okumura Rin, jest synem Szatana.. [..] Obiecuję że nie będę się bać! 
-Kita..
Spojrzałam na niepewną twarz Rin'a, jednak jego oczy wciąż były ciepłe. Rozdzieliłam miecz, po czym sztylety schowałam ponownie w butach. Płomienie ustały, a ja złapałam się za głowę.
-Dobrze się czujesz?
-T-Tak.. Nie licząc tego że zostałam przetyrana przez demona, to czuje się świetnie. 
Uśmiechnęłam się do niego i wstałam na nogi. Pobiegliśmy w stronę pomieszczenia, w którym zostawiliśmy resztę. 
-Był tu jeszcze jeden?
-Ty.. Jeszcze jeden?
-Zająłem się nim. Też go pokonaliście? Super.
Oparłam się o framugę, która pozostała i przyglądałam się rozwojowi sytuacji. Skunksik rzucił się na Rin'a i jednym uderzeniem powalił go na ziemie.
-Co z tobą nie tak?! Chcesz zginąć?!
-Zaraz, chcesz mnie zabić?
-Nie martw się Skunksiku.. Był ze mną.
Wzrok Bon'a powędrował w moją stronę, szkoda że ręka też. Chwycił mnie za koszulkę i cisnął mną o Rin'a. Oboje wylądowaliśmy na ziemi.
-Zgłupiałeś?! Wybacz Rin..
-Ty też chcesz zginąć?! Spójrz jak ty wyglądasz! Wy.. Dwoje!
-Zaraz zaczekaj!
Skunksik ganiał nas po całym pokoju, zapomniałam że moja twarz jest cała we krwi, a przynajmniej jej połowa.. Biegałam z Okumurą po pomieszczeniu i unikaliśmy ciosów Bon'a, który jak wszyscy był wykończony. Pomimo świetnej zabawy, głowa wciąż mi pulsowała, a w uszach nadal odbijało mi się stwierdzenie Syn Szatana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz