poniedziałek, 1 października 2012

Rozdział I

-Kita przestań się rzucać..
-Wcale się nie rzucam! 
-Musisz iść do szkoły..
-Ale dlaczego akurat do tej!?
Szliśmy w stronę Akademii Prawdziwego Krzyża.. No dobra Koichi szedł, ja wisiałam na jego ramieniu.. Ciepło i spokojna atmosfera tego miejsca były na mnie jak najbardziej podejrzane.. 
-Ten dyrektor to świr! 
-Jesteście podobni..
-Sugerujesz coś..
-Nie chodziło mi..
-MAM CIĘ ZABIĆ?! 
-Oughh.. Kita-chan..
-O nie żadna "Kita-chan"! Nic już nie wskórasz słodkim głosem!
-Przestań mnie kopać..
-Ohayo Koichi-kun! No i kogo my tu mamy, nasza ślicznotka..
-Zboczeniec..
-Kita! 
-Nic nie szkodzi, Kita-chan jest trochę zdenerwowana rozumiem to.. W końcu nie każdy demon może swobodnie chodzić po świecie Assiah..
-Ty śmieciu! Nie pozwalaj sobie! 
-Kita!!
Kopnęłam brata kolanem w brzuch, odruchowo przyłożył sobie ręce do brzucha tym samym puszczając moje wiszące ciało. Stałam na równych nogach, moja twarz prawie stykała się z twarzą Mephista.
-Ty też chodzisz po tym świecie, pod tym względem jesteśmy równi.
-Masz racje, tyle że ja jestem egzorcystą, a ty demonem za którego w Gehennie diabeł jest skory zapłacić nie lada cenę. 
Przełknęłam ślinę, nie wiedziałam co odpowiedzieć.. W sumie to powinnam być mu wdzięczna że zaproponował Koichi'emu azyl. Cholera!
-No ale jesteś w połowie aniołem nie powinnaś się martwić! 
-Nie jestem..
Nie spojrzałam na niego tylko odeszłam. Nie miałam bladego pojęcia gdzie mam iść, ale już szłam więc głupio byłoby się teraz cofnąć.. Niech to szlag! 
-Kita-chan..
-Będziemy musieli poważnie porozmawiać, twój pobyt tu będzie wyglądał trochę inaczej niż ci się zdaje.
Spojrzałam na niego pytająco, co miał na myśli mówiąc " inaczej niż ci się zdaje"? Wiedziałam że ma wobec mnie pewne plany, ale nie przypuszczałam że to coś aż tak ważnego..
-Chyba umówiliśmy się że nie będzie robiła nic niebezpiecznego..
-Owszem Koichi-kun, jednakże jest demonem a jak wiesz w szkole gdzie roi się od egzorcystów jej bezpieczeństwo jest..
-Zagrożone..
-Właśnie.
-O czym wy w ogóle gadacie! Żaden z was nie ma prawa mówić mi co mam robić!
Zrobiłam naburmuszoną minę i złożyłam ręce. Co to do jasnej cholery ma być?! Koichi podszedł do mnie i roztrzepał mi włosy. 
-To nic takiego Kita-chan, to dla twojego bezpieczeństwa.
-Nie traktuj mnie jak dziecka! Zachowujesz się jak matka..
-Jeżeli już wszystko ustalone możecie iść obejrzeć szkołę. Co prawda uroczyste rozpoczęcie roku było wczoraj, ale chyba wiecie na czyp polega nauka w Akademii Prawdziwego Krzyża.
-Hai!
-Jasne..
-A i jeszcze jedno..
-Hęę?
-Koichi pilnuj jej.
-Hej! 
-Oczywiście Mephisto-sama.
Mephisto odszedł w drugą stronę, a my skierowaliśmy się do szkoły. Kim w ogóle są ci egzorcyści? Może to dziwne ale jeszcze nigdy żadnego nie spotkałam. To znaczy że mam farta? A może jestem za mało doświadczona? Phii, też coś egzorcyści.. Podniosłam wzrok i jedyne co zdążyłam zauważyć to czoło jakiegoś chłopaka. Z impetem upadłam na ziemie, uderzając tym samym chłopaka na którego wpadłam. 
-Ała! Uważaj jak chodzisz pokrako!
Spojrzałam na chłopaka, który przed chwilą nazwał mnie pokraką. Wyglądał jak zwykły uczeń, spojrzałam na jego włosy, wyły brązowe a przez ich środek leciał blond pasek. Jego groźna mina przypominała mi minę wściekłego psa. 
-Ty imbecylu nigdy nie nazywaj mnie pokraką!
Odbiłam się rękami od ziemi i skoczyłam na chłopaka. Turlaliśmy się po marmurowej podłodze korytarza, co i raz uderzałam go pięścią w różne miejsca. Udawało mi się też zadrapać go po twarzy.. 
-Kita dość! Przestań!
-Zabieraj się!
-Ty cwelu, jeszcze z tobą nie skoczyłam!
Koichi odciągnął mnie od chłopaka, z którym jeszcze chwilę temu wałkowałam się po zimnej podłodze. Usiłowałam się wyrwać i rozwalić mu łeb, ale uścisk mojego brata był stanowczo za mocny. 
-Ty psychiczna pokrako! Zapłacisz mi za to!
-No to chodź, ty mały niewyrośnięty skur...
-Kita! 
Kiedy odchodzili usłyszałam imię którym zwrócił się do niego, jego kolega. Suguro, zapamiętam i znajdę cię jak będziesz spał.. 
-Puszczaj!
Wyrwałam się z uścisku Koichi'ego i poszłam dalej przed siebie mijając ludzi, którzy nazywali mnie dzikuską. Co i raz zdejmowałam z bara jakąś pannę, która krzywo na mnie patrzyła. Wbiegłam na schody i udałam się do sali w której miałam zacząć lekcje. 
-Kita zaczekaj..
Nie zwracając uwagi na brata weszłam do sali, pomieszczenie było ogromne i niesamowicie piękne. Nigdy w życiu nie widziałam czegoś takiego, jak to możliwe że coś takiego robi za szkolną sale, a nie za pokój w pięciogwiazdkowym hotelu. Rzuciłam swoje rzeczy na ostatnią ławkę środkowego rzędu i usiadłam na krześle, bacznie przyglądając się otaczającym mnie rzeczą. 
-Nic ci nie jest?
-Nie..
-Dlaczego..
-Daruj sobie i idź stąd! 
-Będę czekał pod salą jak skończy się lekcja. 
-Jasne..
Kiedy Koichi wyszedł, podeszła do mnie grupka dziewczyn, które wyglądały jakby połknęły cały sklep kosmetyczny. 
-To moje miejsce, ja je sobie znalazłam dzikusko.
-Jeszcze raz nazwij mnie dzikuską, a będziesz musiała szukać jeszcze czegoś..
-Czego?
-Zębów.
Uśmiechnęłam się pogodnie i z wielką satysfakcją patrzyłam jak ta flądra zajmuje sobie ławkę z przodu. Lekcja się zaczęła, standardowo nauczyciel zaczął od przeczytania listy i zaznaczenia obecności. Co i raz ktoś wstawał i ogłaszał swoją obecność, kiedy przyszła moja kolej wstałam jak reszta i podniosłam rękę na znak obecności. Po tym jak usiadłam wokół mnie rozległy się szepty. Nie wydaje mi się żebym zdobyła w tej szkolę jakąś dobrą sławę.. Nauczyciel skoczył wyczytywanie i przeszedł do lekcji, zastanawiałam się dlaczego nie było w klasie tylko jednego ucznia, a dokładniej chłopaka o imieniu Okumura Rin. Lekcje matematyki od zawsze mnie nudziły, z tego to też powodu zawsze na nich spałam.. Zasnęłam i teraz. Obudził mnie dopiero dzwonek, który tak jak podejrzewałam zakończył lekcje. Mijając tych wszystkich pustych bogaczy wyszłam z sali. 
-Spałaś?
-Nie! Skąd ci to przyszło do głowy?!
-No wiesz.. Twoje włosy są roztrzepane, oczy zaspane, a no i słychać było twojego nauczyciela krzyczącego "Nakano Kita wstawaj natychmiast!" 
-Phy.. Oni wszyscy są przewrażliwieni. Nie spałam, może lekko drzemałam..
-Kita..
-Oj daj spokój nudził jak cholera! 
-Proszę postaraj się nie zasypiać, jak cię wywalą to znowu będziemy musieli szukać..
-Wiem wiem, bezpiecznego miejsca. Oj daj spokój! Przecież nie jestem już dzieckiem, umiem wiązać sznurówki pamiętasz? 
Uśmiechnęłam się do niego, a w moim głosie zabrzmiała nutka sarkazmu. Pomachałam mu stopą, na której miałam zawiązanego buta, wskazałam na nią dłonią dla pewności, na co on odpowiedział lekkim uśmiechem.
-Może wiązać i umiesz, ale twoje zachowanie jest dziecinne.
-Wydaje ci się bo jesteś starszy! Zobaczysz kiedyś ci udowodnię, że jestem dojrzalsza od ciebie.
-Trzymam za słowo.
Koichi patrzył na mnie z dumną miną, jego oczy ciepło się do mnie uśmiechały. Miał w nich tyle zrozumienia i miłości że nie byłam w stanie o zawieść. Mimo że jest moim bratem często zachowuje się jak mój ojciec, którego nigdy nie poznałam. Wiem że jest archaniołem i za współżycie z demon dostał warunek, albo on nigdy nie postawi już nogi na ziemi, albo my trafimy do gehenny. Gdybym tylko mogła go poznać, miło byłoby go zobaczyć. Jeszcze raz spojrzałam na spokojną twarz Koichi'ego, czasem mam wrażenie że przeze mnie stracił swoje dzieciństwo, a teraz traci najlepsze lata swojego życia. Od małego musiał mnie chronić i opiekować się mną, bo nasza matka nie mogła nas wychować.. Jako demon została skazana na wieczne męki w gehennie, za współżycie z aniołem. Jak to matczyna miłość sprawiła, zostaliśmy sami, nie mieliśmy nikogo.. Są przypuszczenia że ojciec może mieszkać, gdzieś tu na ziemi, jednak nigdy go nie spotkałam i zapewne nie spotkam. On też otrzymała kare. Została wygnana z raju, a jego anielskie moce raptownie zmalały, a to wszystko za cenę naszego istnienia. Nie wiem czy ostatnia informacja jest prawdziwa.. 
-Coś się stało?
-N-Nie.. 
Spojrzałam na niego zaniepokojoną twarz. Musiałam szybko coś wymyślić, przecież nie mogę mu powiedzieć o czym teraz myślę..
-..ale jakby tak spojrzeć na ciebie z tego miejsca to.. twój nos.. wygląda jak parówka! 
-Co??
-Patrz jak późno! Moja lekcja na pewno już się zaczęła! Do zoba-!
Pobiegłam najszybciej jak tylko potrafiłam, skręciłam w lewo i wbiegłam na górę po schodach.
-Z-Zaraz nie było jeszcze dzwonka.. Kita!
Biegłam przed siebie przez ogromne korytarze, co i raz mijałam ludzi którzy nie byli zadowoleni z mojego pobytu w tej szkole. "Jak takie coś mogło tu trafić? To szkoła dla elokwentnej części społeczeństwa, a nie.. takich dzikusów", "To ta dziwaczka lepiej się odsuńmy, możemy coś złapać", "Co? Wściekliznę?". Wszystkie te słowa krążyły po mojej głowie, nie mogę zrozumieć jak można upokorzyć tak drugiego człowieka. Może i jestem demonem, jestem nadpobudliwa i pyskata, ale nigdy nie nazwałabym kogoś dzikusem.. Chociaż te wszystkie szmaty nie podlegają rasie ludzkiej, raczej do rasy japościsków. Kiedy zadzwonił dzwonek wbiegłam do jednej z łazienek i schowałam się do jednej z kabin. Wspięłam się na sedes i usiadłam na nim tak, żeby nie było mnie widać. Po tym jak schowałam się w ostatniej babinie, przewodnicząca szkoły sprawdzała czy nikt się przypadkiem nie ukrył.. Szczęściara ze mnie nie ma co.. Otwierała każdą kabinę i dokładnie ją sprawdzała, jasne tak jakby ktoś mógł się schować za kiblem.. Po cichu wstałam i wspięłam się do małego okienka. Przecisnęłam głowę i tułów, ale moja pupa.. No, więc.. zaklinowała się. Głupi ogon! Próbowałam się przecisnąć, szarpałam się i próbowałam podkulić moje przedłużenie kręgosłupa. Przewodnicząca dochodziła do ostatniej kabiny, a ja wciąż nie mogłam się przepchnąć. Drzwi się uchyliły, a ja w tym samym momencie spadłam na mały daszek za oknem. 
-Hmm.. Czysto! Dobra robota Yuki-chan teraz możesz iść na lekcje. 
Pokręciłam głową na dźwięk słów przewodniczącej, nie tylko ja w tej szkole jestem dziwna. Wstałam na nogi i otrzepałam się z kurzu, kątem oka zauważyłam że spódniczka od mundurka w kilku miejscach się porozdzierała. Niech to szlag.. Z gracją przeszłam po wąskim daszku, a może to był parapet? Kto wie.. Zeskoczyłam na dach sali gimnastycznej i przez okno z powrotem weszłam do szkoły. Przechadzałam się po pustym korytarzu, moje kroki usłyszałby każdy zdechlak. Marmurowa posadzka w połączeniu z niskim obcasem szkolnych butów, nadawały moim krokom głośnego echa. Przysiadłam na schodku i zdjęłam te beznadziejnie niewygodne buty. Trzymałam je teraz w ręku i maszerowałam na skarpetkach. Przystanęłam pod salą do której powinnam wejść, jednak nie widziałam najmniejszego sensu skoro i tak zaraz skończy się lekcja. Usiadłam na schodku i czekałam na dzwonek. Nudziło mi się niemiłosiernie, coś mnie tchnęło żeby wyjść przed szkołę i pozwiedzać, przecież nie miałam jeszcze okazji. Chyba trzeba poznać szkołę, nie daj Boże kiedyś się zgubie i co wtedy? Próbowałam wytłumaczyć samej sobie swoje zachowanie. Wychodząc zapomniałam swoich butów, ale nie chciało mi się po nie wracać. Szłam przed siebie aż doszłam do mostku na którym postanowiłam się zatrzymać. Usiadłam na poręczy mostku i wymachiwałam nogami w przód i w tył oglądając widoki. Podczas podziwiania cudownego otoczenia, zauważyłam że pode mną znajdują się jakieś drzwi. Zgrabnym ruchem zeskoczyłam na ziemie i stanęłam przed wrotami. Wyglądały dość solidnie, wiec nie ma opcji żeby je wyważyć czy staranować. Pociągnęłam za klamkę, ale były zamknięte. Kopałam je, szarpałam, pchałam i nic, zero. Oparłam się o nie plecami i zjechałam w dół. Siedziałam na ziemi z naburmuszoną miną, aż do czasu kiedy usłyszałam pogwizdywanie. Szybko wskoczyłam w krzaki, które rosły niedaleko i przyglądałam się małemu psu, który.. gwizdał? 
-Eins, zwei, drei.
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Ten mały śmieszny kundelek to Mephisto! Potrząsnęłam głową i wróciłam do swojego obserwowania, nie mogłam się rozpraszać. Dyrektor otworzył drzwi kluczem i wszedł do środka. Przez swoją nieuwagę nie domknął ich, co dało mi możliwość wślizgnięcia się do środka. Krzaki w których przed chwilą siedziałam podrapały mi całe ciało i potargały włosy. Serce biło mi jak oszalałe, aura tego miejsca wydawała się być magiczna. ogromny korytarz i wysokie ściany, nadawały pomieszczeniu starego i drogocennego wyglądu. Super! Szlam swobodnie po korytarzu dokładnie przyglądając się każdemu detalowi. Z końca korytarza dobiegł mnie dźwięk zamykanych drzwi. Cholera! Oglądałam się to w prawo to w lewo, szukając miejsca w którym mogłam się schować. Ciągnęłam za każdą klamkę różnych drzwi, ale wszystkie były zamknięte. Cholera! Ze złości kopnęłam ostatnie drzwi, te otworzyły się a ja niepostrzeżenie weszłam do środka. Stanęłam za drzwiami tak, żeby nikt kto wchodzi nie był w stanie mnie zobaczyć. Wiedziałam że Mephisto wejdzie do pokoju, w końcu kopnęłam te drzwi i narobiłam huku.. Nie myliłam się..
-Mógłbym przysiądź że słyszałem ty hałas.. Ohh.. Ten Rin, jak zwykle nerwowy.
Dopiero po usłyszeniu zamykających się drzwi odetchnęłam z ulgą, jestem ciekawa co by się stało gdyby mnie tu znalazł.. Przeszłam się po pokoju, okazało się że ktoś w nim mieszkał, a raczej dwa ktosie. Po mundurkach mogłam wywnioskować że to chłopcy uczęszczający do Akademii Prawdziwego Krzyża. Tylko dlaczego mieszkali w takim miejscu? Przecież w szkole jest z tysiąc wolnych pokoi.. Przejrzałam ich rzeczy, niektóre książki miały w sobie dużo obrazków, czyżby jeden z nich był idiotą? Zdjęłam z siebie porwaną kamizelkę i rzuciłam ją na krzesło które stało przy biurku. Moje podrapane ręce i nogi, rozczochrane włosy i wystający ogon, mogłyby narobić mi trochę kłopoty gdyby ktoś tu wszedł. Włosy które żyły teraz własnym życiem odsłaniały mi moje szpiczaste uszy.. Szukałam lustra, w którym mogłabym się jakoś doprowadzić do ładu, ale zamiast tego znalazłam jakieś drzwi. Były uchylone, powoli się do nich zbliżyłam i bardzo delikatnie je rozchyliłam. To co ujrzałam było niesamowite, z początku myślałam że za drzwiami znajduje się łazienka, ale to było milion razy leprze! Wybiegłam z pokoju w nowe i nieznane mi niesamowite miejsce. Stanęłam na krawędzi mostu, było cholernie wysoko. Zeskoczyłam i poszłam przed siebie. Nie chciałam iść chodnikiem, nie wiedziałam co mnie czeka, jeżeli ktoś by mnie teraz zobaczył miałabym kłopoty. Pobiegłam na jakąś górę. Po drodze zaliczyłam błoto, kałużę i bardzo dużo krzaków. Wbiegłam na szczyt i walnęłam się na piasek. Byłam zmęczona, wzięłam głęboki oddech i rozłożyłam ręce na boki. Kilka minut później postanowiłam zdjąć zabłocone skarpetki i krawat który utrudniał mi oddychanie. Rzuciłam rzeczy gdzieś za siebie i wstałam z piachu. Otrzepałam się i przetarłam ręką twarz żeby zetrzeć z niej błoto. Otrzepałam się z kurzu i ruszyłam przed siebie. Szłam w dół drugą stroną góry, aż w końcu zauważyłam jakiś duży budynek z ogrodem. Jak najszybciej chciałam znaleźć się na dole więc przyspieszyłam kroku. Na moje nieszczęście potknęłam się o kamień przez co sturlałam się z góry na sam dół. Uderzając głową o płot ogrodu, przygryzłam sobie wargę zębami, co spowodowało krwawienie. Super.. Wstałam i złapałam się za głowę , bolała mnie niemiłosiernie. W ogrodzie siedziała starsza kobieta, dotknęłam bramy która strzeliła mnie prądem, a zaraz później runęła na ziemie. To jakieś jaja?! Kobieta spojrzała w moją stronę i zaraz zaczęła krzyczeć.
-Demon! DEMON! POMOCY! DEMON! JEST WCIEKŁY! POMOCY! RATUNKU DEMON! 
-Zaraz, ja!
-AAA NIE ZBLIŻAJ SIĘ ! A MASZ!!
Kobieta wyrzuciła w moją stronę jakieś specyficzne coś, co wyglądało jak pinezki.
-Ała! To mnie boli!
-AAAA!
Z kieszeni fartucha wyjęłam małą siateczkę i cisnęła nią w moją stronę. Po zderzeniu jej z moją głową, byłam cała mokra. Żartujesz sobie? Woda święcona.. 
-Zgłupiałaś!
Wyszczerzyłam zęby, byłam wściekła. Zapomniałam jednak że przed chwilą się ugryzłam i moje zęby są czerwone, a po brodzie ścieka mi krew. Spojrzałam w mieniącą się taflę wody, wyglądałam przerażająco. Mój najeżony ogon, zakrwawiona twarz i zęby, zadrapania, rozczochrane włosy, porwane ubrania i inne dopełniające mój wygląd demona rzeczy, sprawiły że wyglądałam jak demon rodem z piekła.
-Zaraz! To nie tak jak myślisz..
-DEMOOOON! POMOOOOCY!
Zanim zdążyłam do niej podejść, w moją stronę wystrzeliła kula z pistoletu, chłopaka który stał na chodach domu. Spojrzałam na miejsce w które trafił pocisk, nie był on zwyczajny. E-Egzorcysta? Spojrzałam na chłopaka, było ich dwóch i biegli w moją stronę. Nie wiedziałam co mam robić, nie wyglądali zbyt przyjacielsko. Spanikowałam i wzięłam nogi za pas. Uciekałam tak szybko jak to było możliwe, jeden z nich wciąż mnie gonił. Ten zasrany okularnik cały czas celował w moją stronę. Na moście, zeskoczyłam w dół, w ostatniej chwili złapałam się metalowego pręta, znajdującego się pod mostem. Egzorcysta spoglądał w dół i szukał mnie swoim wściekłym wzrokiem. Po kilkunastu sekundach tupnął nogą i pobiegł w stronę tamtego domku. 
-Niech to szlag! Uciekł!
Nie wychodziłam ze swojego ukrycia, do czasu kiedy byłam pewna że egzorcysta zniknął. Rozbujałam się i wskoczyłam na poręcz mostu. 
-Było blisko..
Jedna z kul drasnęła mnie w nogę, przez co zaczęłam kuleć. Z powrotem weszłam do pokoju studentów, na korytarzu usłyszałam jakieś szepty. Szybko schowałam się pod łóżko i czekałam, aż sobie pójdą. Szepty umilkły, już chciałam wychodzić kiedy zauważyłam że drzwi od tego dziwnego miejsca się otwierają. Cholera! Szybko wsunęłam się pod łóżko i czekałam aż dwójka chłopaków wyjdzie z pokoju. Nie widziałam za wiele, więc po cichu przysunęłam się bliżej światła. To co zobaczyłam sprawiło że schowałam się jak najgłębiej mogłam. To ten egzorcysta! Co mam teraz zrobić! Niech to szlag! Jak mnie znajdzie to już po mnie! Chociaż może jest miłym egzorcystą.. No ale herbatą to on mnie na pewni nie poczęstuje. Nawet jeśli nie on mnie zabije, to zrobi to Mephisto. Przecież teraz wyglądam jak stuprocentowy demon! "Masz chować swoje drugie oblicze inaczej każdy się dowie i będą z tego problemy". Rozbrzmiał w ojej głowie ton głosu dyrektora. Zabije się.. Taaak! Jeszcze tego brakowało żebym sama się zabiła.. Złapałam się rękami za głowę, opanuj się dziewczyno, już wieczór niedługo pójdą spać! Nie panikuj, zachowaj zimną krew.. A co z Koichim zostawiłam go, pewnie mnie teraz szuka.. Nie było mnie na lekcjach, nawet nic dziś nie jadłam, jestem głodna jak cholera.. Nie mogę myśleć o jedzeniu bo zacznie mi burczeć w brzuchu. O czym ja do cholery myślę! 
-Kto to mógł być ?
-Nie wiem, ale na pewno się tego dowiem. 
-Myślisz że jest niebezpieczny?
-Każdy demon jest niebezpieczny, ale tamten wyglądał na wściekłego.
-Taa.. No ale nic nie zrobił..
-Nie zdążył!
Pochłonięta słuchaniem nie zauważyłam że z mojej nogi sączy się krew. A niech to! Zapałam za krwawiące miejsce i usiłowałam tamowa krwotok. 
-Kogo to kamizelka?
Na dźwięk słów egzorcysty zesztywniałam, a krew w moich żyłach zamarzła. Zapomniałam o kamizelce! Oddychałam miarowa, tak żeby nikt mnie nie usłyszał. Moje ręce drżały, a serce o mało nie wyskoczyło mi z piersi. 
-To chyba żeński mundurek.
-Więc była tu panienka?! Dlaczego mnie nie było?!
-Nikt nie ma klucza, tylko egzorcyści. Dałeś komuś klucz?! 
-N-Nie!
-Może go zgubiłeś?
-Nie! Masz mnie za idiotę?!
-Nie, ale..
-Może to tej z tymi dziwnymi brwiami..
-Nie, ona jest schludna, nigdy nie dopuściłaby do tego żeby jej mundurek tak wyglądał. 
-Nie wiem, powieś go jutro pomyślimy.
-Nie będziemy myśleć, zaniesiemy go do dyrektora.
-Czy to aż tak poważne?
-Może demon podszywa się za jakiegoś ucznia, a dokładniej uczennice.
-Hahahaha!
-Co?!
-Ależ byłeś poważny! Przecież to niemożliwe! Połóż się spać i zostaw to Mephistowi..
-Masz racje.
Chciałam zobaczyć jak wygląda twarz chłopaka, który rozmawiał z egzorcystą. Byłam jeszcze ciekawa dlaczego egzorcysta nie wyczuł mojej obecności, myślałam że mają takie zdolności. Kiedy byłam pewna że oboje zasnęli wyślizgnęłam się spod łóżka i skierowałam w kierunku drzwi. Złapałam wieszak z kamizelką i po cichu wyszłam z pokoju. Westchnęłam głęboko. Wybiegłam z tego miejsca jak najszybciej mogłam. Wychodząc na świeże powietrze runęłam na ziemie, moja noga zrobiła się sina, a ranę otaczał szkarłat. Jak ja teraz wrócę do szkoły? Cisnęłam wieszakiem na drugą stronę mostku i pobiegłam do szkoły. Porwaną kamizelkę schowałam w krzakach róży przy szkolnej stołówce i weszłam przez okno do łazienki na piętrze. Pośpiesznie umyłam twarz, wyjęłam z włosów patyki, liście i inne dzieła natury. Przeczesałam włosy palcami i zakryłam nimi swoje uszy. Obmyła twarz, nogi i ręce wodą po czym z szybkością światła pobiegłam na górę. Spojrzałam na zegarek, który wisiał w pokoju, dochodziła druga. Cholera.. Bardzo cicho weszłam do łazienki i wskoczyłam pod prysznic. Chłodna woda która spływała po moim ciele, zmywała ze mnie cały ten stres jakiego dziś doznałam. 
-Pierwszy dzień w tej szkole a juz mam tylu wrogów, niedobrze.
Dokładnie się umyłam, po wyjściu spod prysznica zabandażowałam sobie nogę i położyłam się do łóżka. Muszę być bardziej ostrożna jeżeli chcę zostać tu na dłużej.. Muszę się dowiedz do której klasy chodzi ten egzorcysta i kto jest jego pomocnikiem. Jeżeli się tego nie dowiem, mogą wyjść z tego poważne kłopoty..

______________________________________________________________
Tak więc pierwszy rozdział już za nami :D Może i nie jest o szczytem marzeń ale jest ;p Mam nadzieje że będziecie pisać komentarze i znajdą się jacyś czytelnicy! No to do następnego, część! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz