poniedziałek, 1 października 2012

Rozdział VI

Kiedy Suguro przeszła już ochota na zabicie nas, zatrzymał się i ogłosił że już nas nie gania. Wymieniłam z Rin'em porozumiewawcze spojrzenie.. No tak w końcu ciężko jest złapać demony. Usłyszeliśmy że ktoś wchodzi do pokoju, masze oczy powędrowały do drzwi. W progu stali Yukio i Igor, na widok profesora zatkało mnie.. Patrzyłam mu w oczy i dobrze wiedziałam, że w jego oczach jestem demonem, który musi zniknąć.
-Yukio.. On jest.. wrogiem.
Spojrzałam na Rin'a, ale zanim się spostrzegłam Okumura leżał na podłodze, a Mephisto zwisał z dziury w suficie.
-Mephisto?
Byłam przerażona, jego chude zwłoki wisiały tuż obok mnie.. Dość nie codzienny widok, ale przyjemny to on też nie był.. Dyrektor zeskoczył na nogi i machnął swoją peleryną, która zatrzymała się na mojej twarzy.
-Witajcie, moi kochani! Dziękuje za wasz trud! 
-Zabieraj tą szmatę z mojej twarzy! 
Złapałam za miękki materiał i rzuciłam nim w powietrze.
-D-Dyrektor?
-Co się dzieje?
-Sądzicie że pozwoliłbym, żeby takie podrzędne demony dostały się do akademii? 
Mephisto pstryknął palcami, a z różnych miejsc w pomieszczeniu, zaczęły wyłaniać się inni egzorcyści.. Nie wiedziałam co mam robić, kiedy wszyscy wyszli ze swoich kryjówek, Mephist znowu zaczął przemawiać.
-Doktorze zajmijcie się rannymi. Niespodzianka! Możliwe! Ten obóz był waszym egzaminem na Exwire!
Po tych słowach, zatkało mnie jeszcze bardziej. Kobieta która zabrała ze sobą Shiemi, spojrzała na mnie i machnęła głową. Nie miałam najmniejszego zamiaru za nią iść, moje rany są znośne, a krew na mojej twarzy zmyłam kamizelką od mundurka. Patrzyłam na Okumure który wyglądał na zaskoczonego, w sumie jak każdy..
-Cały czas byliście obserwowani i sprawdzani przez nauczycieli. Pomyśle nad waszymi ocenami, jak przeczytam ich raporty.
Po tych słowach byłam pewna, że nie zdałam.. Spojrzałam na Okumure, który w tej właśnie chwili patrzył na mnie. Było jasne że w tym momencie, obawialiśmy się o to samo. 
-Czekajcie na wyniki.
Spojrzałam na Yukio, chłopak uśmiechał się do nas.. Uśmiech wyglądał jak przeprosiny, wyglądało na to że czuł się niezręcznie. Złapałam się za głowę i znowu poczułam ciepłą lepką ciecz. Super.. Przeszliśmy do pokoju szpitalnego, tam Yukio zajął się moją głową. Przeczyścił i zszył rozcięcie, po czym zabandażował mi głowę. Shiemi leżała na jednym z łóżek, wyglądało na o że śpi.. Straciła wiele energii..
-Cholera!! Nie wierze że był to niezapowiedziany egzamin.
-Nieźle nas wrobili.
-Chyba powinniśmy to przemyśleć.
-Będzie dobrze?
Patrzyłam jak chłopaki rozmyślają nad tym, jak poszły im testy. Czuła że każdy z nich, w jakiś sposób jednak obawia się o swoją ocenę. Prawdę mówiąc, nie zależy mi na byciu egzorcystą, ale w tej chwili mogę przyznać że boje się tak samo jak oni.
-Nie ma sensu się teraz o to martwić.
-W porównaniu do ciebie i Shimy nie zrobiłęm nic, o czym można by wspomnieć!
-Wy zdacie. Profesor Okumura powiedział nam przed egzaminem. 
Spojrzałam na brewkę, która wyglądała tak samo chłodno jak zawsze, ale mogę się założyć że martwi się o swój występ.. 
Sprawdzali nasze kwalifikacje w prawdziwej walce, czy nadajemy się na Exwire. W takim razie ja poradziłam sobie najgorzej.
-Też zdasz, chyba. 
Wbiłam wzrok w podłogę. Obawiałam się że moje wybuchy i częste ponoszenie przez emocje zdyskwalifikowało mnie nawet bez walki. Po za tym, cały czas obrywałam i nie byłam nawet w stanie obronić Okumury.. Jak wtedy.. Nie byłam w stanie obronić nikogo...
-Kita-san? 
-Huh?! 
Spojrzałam na zatroskany wzrok Konekomaru. 
-W-wszystko gra..
Zaśmiałam się i złapałam na kark, mój wzrok znowu powędrował na ziemie..
-..jednakże, nie zrobiłam nic. 
-Nie prawda! Ty..
Spojrzałam na Rin'a, który wstał z łóżka Shiemi. Wyglądał jakby chciał wykrzyczeć mi na głos że zrobiłam coś wielkiego, ale powstrzymał się. W końcu, nie mógł powiedzieć nic.. Nie zrobiłam żadnej pożytecznej rzeczy, nie obroniłam nikogo, nie pokonałam demona, a do tego nie działałam zespołowo. Moje wybuchy i wyzwalanie z siebie demona jakim jestem, na pewno nie pomogą mi w zdaniu. Wzdychając zaśmiałam się krótko.
-Jeżeli ktoś z nas nie zda, to pójdę i skopie dyrektorowi tyłek! 
Uśmiechnęłam się wesoło, po czym pozwoliłam skunksikowi kontynuować.
-..Tamta dwójka siedziała z tyłu i nic nie robiła. Nie macie nic do powiedzenia?
Spojrzałam za siebie i zauważyłam tego zakapturzonego typka i dzieciaka z pacynką na ręku.. Prawdę mówiąc nawet ich wtedy nie zauważyła.. Czy oprócz nas ktoś jeszcze w ogóle był w tym pokoju? 
-Jasne.. Mam teraz kieł wielkiego smoka.
-Phy.. Zamknijcie się gówniarzerio! Nie mam wam nic do powiedzenia!
Na widok gadojącej pacynki zaniemówiłam, zdziwiłam się że ten psychol w ogóle coś powiedział. Po minie Bon'a można było wywnioskować, że nie jest zadowolony z wypowiedzi pacynki..
-Przemówił! Cały czas, był taki tajemniczy. Niezły z niego brzuchomówca!
Spojrzałam w stronę Shiemi. Dziewczynka zaczynała się budzić, głupi Okumura.. Po cholerę on tak krzyczy.. Patrzyłam na nią z politowaniem, nie wiedziałam co teraz o nas wszystkich myśli. Szczerze mówiąc to już przeszła mi ta chwila, w której uniosłam się dumą z powodu jej wyboru. Przecież przebywanie ze sobą tak czy siak, prowadzi do przyjaźni..
-Kurna.. Sorki obudziłem cię.
-W porządku, już mi lepiej. O czym mówiliście?
-O egzaminie.
-Na pewno dostaniesz najwyższą notę.
-Nie chcę sobie wyobrażać, co by się stało, gdyby ciebie tu nie było. Dzięki.
Znowu przyglądałam się wszystkiemu z boku. Kiedy Suguro "pokłonił" się przed Shiemi, dziewczyna nie mogła chyba zrozumieć co się dzieje.. Cała ta sytuacja przypominała mi jakąś akcje z filmu.. 
-To.. nie!Ja powinnam dziękować!
-Na pewno zdasz.
-Hehe.. Albo my nie zdamy.
Shiemi uśmiechnęła się, a zaraz potem spojrzała w moją stronę. Ze zdziwieniem patrzyłam na dziewczynę, która zaczęła krzyczeć.
-Nakano-sempai! Co ci się stało?!
Jej przerażone, a zarazem zatroskane spojrzenie wprawiło mnie w zakłopotanie. Drapałam się po głowie i zaczęłam szczerzyć się jak debil.
-Ano.. Drobne komplikacje.. Hehe..
-Właśnie Okumura, jak pokonałeś tego ghoula?
-Eee? Po prostu go przeciąłem.. Ona mi pomagała!
Spojrzałam z zaskoczeniem na Okumure, który wskazywał mnie palcem. Chyba sobie żartuje jeżeli myśli że będzie się tłumaczyć. Znowu czułam się zakłopotana, drapałam się i chichotałam jak kretynka.
-Niesamowite! Naprawdę pasujesz do Rycerza! A Nakano-san, mogłaby cię osłaniać!
-H-Hęę? 
Patrzyłam na Neko-chan z zaskoczeniem.. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić, liczyłam że to Rin zajmie się wszelkimi wyjaśnieniami.. Spojrzałam na Suguro który próbował, dowiedzieć się czegoś więcej.
-Przeciąłeś go? Nie moglibyście tego dokładniej opisać? 
Razem z Rin'em uśmiechaliśmy się teraz jak idioci..
-Oboje jesteście największą zagadką.
-Tak, spójrzcie na mnie, jestem największą mistake!
-Mistake?
-Mistletoe.. Mistilteinn...
-Chyba chciałeś powiedzieć mysterious..
Patrzyłam na Okumure z zadowoloną miną. Prawdę mówiąc to sama nie wiedziałam jak nazywają się goście o których teraz mowa.. Nie pamiętam nic z zajęć, nawet nie wiem jakie są rodzaje egzorcystów. Jednak pomysł Konekomaru, wydał mi się całkiem interesujący.. Jestem ciekawa czy jest coś takiego, jak obrońca rycerza.. Może będę majtkiem, albo pomocnikiem? Wydaje mi się że to byłoby najlepszym rozwiązaniem.. W sumie, to też posiadam miecz, mogłaby, zaznaczyć na karcie "Rycerz", ale czy wtedy dwójka rycerzy może działać razem? O czym ja myślę! Przecież nie będę współpracować z Okumurą.. Dlaczego w ogóle wzięłam jego obronę za priorytet?! Poczułam nagłe zażenowanie.. Kątem oka zauważyłam że brewka lustruje wzrokiem Rin'a i nie wygląda żeby miała teraz przyjemne myśli.. Może jest zazdrosna, a może zwyczajnie.. Nie.. To nie możliwe, niby z jakiego powodu mogłaby coś podejrzewać? Nagle jej zimne czerwone oczy wlepiały się we mnie. Trochę się jej przestraszyłam, nie byłam przyzwyczajona do takiego rodzaju spojrzenia. Uśmiechnęłam się do niej nerwowo i odwróciłam wzrok w stronę Shiemi. Czułam na sobie jej przeszywające spojrzenie. 
Słońce zachodziło, a ja siedziałam na dachu swojego akademika.. Powrót do normalnej szkoły, był o wiele trudniejszy niż mi się zdawało. Ludzie którzy teraz mnie otaczali traktują mnie z góry i nie zbliżają się do mnie.. Odkąd pamiętam moje życie było trudne, nigdy nikt mnie nie akceptował..
~
-Nikt nie chce tej małej.. Co jest z nią nie tak?
-Nie wiem, ale nie może zostać tu dłużej, inne dzieci się jej boją.
-To dziwne, wygląda normalnie.. 
-Dzieci twierdzą że jest demonem.. Wszystkich bije i zawsze psuje im zabawę. Jestem świadkiem pani dyrektor!
-Rozumiem pani oburzenie, ale to sierociniec.. Nie możemy jej wyrzucić. 
-Trzeba coś z nią zrobić! Schować, albo gdzieś zamknąć! Piwnica jest nieużywana.. 
-To nie jest humanitarne!
-Rozumiem panią, pani dyrektor, ale ludzie nie chcą adoptować dzieci z naszego sierocińca ponieważ, dzieci są zastraszone i majaczą o demonach! 
-Co w takim razie pani sugeruje?
-Dopóki nie znajdziemy kogoś głupiego kto by ją adoptował, musimy zamknąć ją w piwnicy. Będzie dostawała jedzenie, ale nie będzie już dręczyć dzieci.
-Ale to..
-Nie mamy wyboru!
~
Przyglądałam się temu wszystkiemu i mimo mojego sprzeciwu, nie mogła nic zrobić. W takich chwilach miałam ochotę zniknąć.. Siedząc na kartonie w piwnicy zastanawiałam się dlaczego się urodziłam.. W głowę wpadały mi różne myśli, jednak najczęściej tłumaczyłam je tym, że Bóg miał lepszy dzień i dla żartu postawił że się urodzę. Swoje istnienie tłumaczyłam też tym, że może jednak urodziłam się by coś osiągnąć.. Może osiągnę coś więcej i wtedy zwróci mi się za te wszystkie lata, bycia popychadłem. Do tej pory pamiętam chłód i wilgoć kamiennej podłogi, tak samo jak smród stęchlizny, w piwnicy która od tamtego dnia stała się moim domem. Westchnęłam, w tym samym momencie zadzwoniła mi komórka. Na wyświetlaczy pojawił się nieznajomy numer.
-Halo?
-Kita-san, musisz mi w czymś pomóc. 
-Kto-
-Okumura Yukio..
-Nie będę przychodziła po lekcjach..
-Chodzi o Rin'a..
Jego zaniepokojony, lecz stanowczy głos wypowiadający imię swojego brata sprawił, że poczułam jak coś we mnie drgnęło.
-Zaraz będę.
Zamknęłam klapkę telefonu i zeskoczyłam z budynku. Kiedy twardo stanęłam na nogach, wystrzeliłam jak rakieta i skierowałam się do akademika egzorcystów. Biegłam ile tylko miałam sił w nogach, sprawa wydawała się być poważna.. Wątpię żeby Yukio żartował w takiej chwili, sądząc po tonie głosu jakim ze mną rozmawiał, obawiam się że chodzi tu o coś więcej niż pomoc.. Słońce zaszło, a okolica pokrywała się ciemnością, wiedziałam gdzie biegnę więc nie miałam problemu z dotarciem na miejsce, doskonale znałam drogę. Nie wiem czy chodzi o to, ale miałam wrażenie że chodzi tu bardziej o pomoc z kimś niż z czymś. Neuhaus Igor.. Czułam że chodzi o niego, mimo tego że Mephisto przyznał że wynajął nauczycieli do egzaminu, Neuhaus trochę przedobrzył. Wątpię żeby egzamin miał na celu zabicie nowicjuszy, a sądząc po sile i stopniu zaawansowaniu demona, właśnie o temu bydlakowi chodziło. Wpadłam do akademika, w środku tuż przed drzwiami stał Yukio. Krótko opisał mi całą sytuacje, wyszło na to że miałam racje. ie byłam tylko pewna dlaczego Yukio, wykwalifikowany egzorcysta prosi mnie o pomoc. Znowu zaczęłam czuć niepokój, i mrowienie gdzieś w środku mnie. Zajęłam swoją pozycje i czekałam na rozwój sytuacji.
Po niespełna godzinie, przypuszczenia młodszego Okumury okazały się być prawdziwe. Do pokoju wszedł Neuhaus, który zbliżając się do łóżka wyjął jakąś dziwną broń. Metalowy kolec który z niej wystawał, wbił w miejsce gdzie powinien leżeć Rin. 
-Nie mówiłeś przypadkiem, że go nie zabijesz, profesorze Neuhaus?
-Wspaniale Okumura Yukio.
Yukio stał w drzwiach z uniesioną spluwą. Wyszłam zza łóżka i stanęłam w cieniu. Światło księżyca padało jedynie na dolną połowę mojego ciała. Powoli otworzyłam swoje świecące fioletowe oczy i spojrzałam na zdumioną twarz profesora Neuhaus'a.
-Mam prawo sądzić że przed nauką w tej szkole, już się kiedyś spotkaliśmy.. Neuhaus'ie Igorze.
Czułam jak złość w moim ciele potęguje nienawiść, jaką czułam do tego człowieka.
-Zapłacisz mi za wszystko.
Po wypowiedzeniu ostatnich słów, Neuhaus przeciął sobie dłoń. Krew trysnęła z rany jaką sobie zadał, w tej waśnie chwili Yukio zaczął strzelać. Igor zrzucił z siebie mundur, jaki nosili nauczyciele, a moim oczom ukazały się te same ręce, które widziałam dziewięć lat temu. Profesor Neuhaus krwawiącą dłonią przejechał po jednej z dłoni, na których znajdowały się okręgi.. 
-Przybądź!
W stronę Yukio wystrzeliły demonie ręce, ale sądząc po Okumurze to za mało żeby go zatrzymać. Spojrzałam w jego stronę, chłopak kiwnął głową a ja udałam się w wyznaczone mi miejsce. Byłam wygimnastykowana, a moje ciało mogło znieść o wiele więcej niż ciało zwykłego człowieka. Pierwszy raz od pewnego czasu poczułam się potrzebna, poczułam się pewna i zdeterminowana. Patrzyłam jak jedna z demonicznych łap, szybowała z Yukio ciskając nim o ziemie. To był ten moment.
-Nie jestem człowiekiem, ani zwykłym demonem.. Moim ojcem jest facet, po którym odziedziczyłam pewien wspaniały gen..  
Neuhaus wbił we mnie swoje podłe, zdradliwe ślepia. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Moje ciało pokryło się fioletowymi płomieniami, włosy wyglądały jak brzytwy, falujące na wietrze, a zęby wydłużyły się i wyostrzyły. Szpiczaste uszy podobnie jak zęby wydłużyły się, ogon stał się napuszony, tworząc w ten sposób kolczastą sierść. W dłoniach trzymałam dwa cienkie sztylety, których nie miałam zamiaru złączać. Otwierając swoje fioletowe oczy z zwężonymi źrenicami, spojrzałam na  Neuhaus'a, który nie mógł wyjść z podziwu. 
-Nie pozwolę ci zabrać mi..NIKOGO WIĘCEJ!
Rzuciłam się w stronę profesora, który przywołał najsilniejszego z pośród Naberius'ów.. W samą porę wylądowałam przed bezbronnym Yukio. Dwoma sztyletami, przecięłam łapę demona, który wył wniebogłosy. 
-Nakano! Złącz miecze!
-Nie! Nie muszę być potworem żeby walczyć z czymś takim!
Odbiłam się od ziemi i wskoczyłam na pysk demona, wbijając w jego chmajczący się język swoje sztylety.
-Przerwij okrąg! Yukio! Przerwij go!
Zanim cokolwiek zdołałam zrobić, silna łapa potwora cisnęła mną o wejście na dach. Taranując swoim ciałem drzwi, spadłam w dół.. Nie mogłam się podnieść, czułam ogromny ból w klatce piersiowej. Słyszałam jak Yukio walczy z demonem, ale nie widziałam dla niego szans w walcze sam na sam..
-Y-Yu-ki..o..
-Kita! 
Podniosłam wzrok i zauważyłam Rin'a i Shiemi..
-Zajmij się nią Shiemi! 
-R..
Zamin zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Rin rzucił się w stronę potwora..
-Nie bój się Kita, zajmę się tobą..
W mojej głowie rozbrzmiały słowa Shiemi.. Nie bój się..
~
-Więc jesteś moim bratem, tak?
-Tak. Wybacz spóźniłem się.
-Nie, to nie twoja wina.. Gdybym tylko się nie bała, Kiku-chan byłaby teraz z nami..
-Kita..
-Ale wiesz co braciszku? Od tej pory nie będę się bać! 
-Kita-chan..
-Będę dzielna! Już nigdy nie dopuszczę, żeby ktoś kogoś mi odebrał! Przepraszam Kiku.. Już nigdy nie będę bezradna!
~
-.. Już nigdy nie będę bezradna..
-Co? 
Wstałam na równe nogi i z pełną determinacją, wbiegłam po schodach.
-Zostań tu Shiemi!
-Ale..
-Proszę.
Dziewczyna spojrzała w moje oczy i z powrotem usiadła na ziemi. Pobiegłam w stronę walczącego Rin'a, złączając przy tym sztylety. Ciemno fioletowy płomień otoczył cały dach, razem z niebieskimi płomieniami Rin'a. Spojrzałam na leżącego przed Neuhaus'em Okumurę i znowu poczułam ten dziwny przypływ energii..
-Woda święcona działa, nawet jeśli jesteś w ludzkiej skórze.
Biegnąc odbiłam się nogami od ziemi i zaciskając pięść leciałam ku zdrajcy.
-Ty draniu!
Pod wpływem uderzenia, Igor odleciał kilka metrów dalej. Bardzo powoli zbliżałam się w jego stronę. Zamachnęłam się mieczem tak, żeby ustawić go ostrzem w stronę tej leżącej gnidy. 
-Już nigdy nie dopuszczę, żeby ktoś kogoś mi odebrał!
Wypowiadając ostatnie słowo, fioletowy płomień wystrzelił, pochłaniając w ten sposób jeszcze więcej dachu. Biegłam w stronę tego leżącego bydlaka, ale usłyszałam jęk Rin'a. Kiedy się odwróciłam zauważyłam że potwór gniótł go w swojej łapie. Niewiele myśląc rzuciłam się mu na ratunek. Neuhaus śmiał się, ale nie przewidział jednak jednego.. Nie zamierzałam bezsensownie rzucać się na potwora. Unikając łapy demona, ślizgiem przerwałam krąg, potwór zniknął, a Rin bezwładnie upadł na ziemie. Yukio patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami, czołgając się był obok okręgu. Wygląda na to że chciał zrobić to samo co ja. 
-Przerwałaś go?
Kiedy Igor wycelował w moją stronę ręką, pod jego gardłem znalazł się miecz Rin'a.
-Zniszczysz ciało jeśli spróbujesz przyzwać kolejnego.
Spojrzałam na Yukio, który wstał i swoje słowa kierował do Neuhaus'a. Leżałam na okręgu i głęboko oddychałam.
-Chcesz się wykrwawić?!
-Kim jesteś?
-Ocalałym z niebieskiej nocy.
-Niebieska noc? Wtedy?
-Szatan na chwile przeją moje ciało. Straciłem oko i rodzinę która próbowała mi pomóc. Szatan zabił ich moimi rękoma! Nigdy mu nie wybaczę, jemu ani żadnemu z jego demonów! Tym bardziej jego synowi! Zabiję cię, nawet za cenę mojego życia!
Poczułam coś dziwnego, zerwałam się na równe nogi i biegłam w kierunku Rin'a.
-Rin!
Nie zdążyłam.. Łapa demona, którą przywołał Neuhaus, przebiła Rin'owi brzuch, ale zaraz potem zniknęła..
-Rin!
Nie mogłam oderwać oczu od Rin'a. 
-Jeżeli nadal ci mało, będę walczy z tobą do znudzenia. Przywykłem do tego.
Rin schował miecz, niebieski płomień zniknął, a on sam wydawał się płakać..
-Tylko proszę, nie mieszaj w to niewinnych ludzi!
-W ten sosób się nie wywiniesz. Jest więcej osób takich jak ja. Przygotuj się na to.
Nasza trójka została na dachu. Rozdzieliłam sztylety i schowałam je, nie spuszczając oczu z Rin'a. Płomienie które opętały dach zniknęły, a ja sama wróciłam do normalności.. Starszy Okumura podwiną koszulkę, rana wyglądała na zabliźnioną. 
-Już się zabliźniła.
-Moje rany zawsze szybko się goiły. Naprawdę jestem potworem.
Patrzyłam na ich smutne twarze.. 
-Nie..
-Huh?
Oboje spojrzeli na mnie pytającymi oczami.
-Jesteś idiotą..
-Kita-chan.
Trzymałam się na brzuch, nadal trochę mnie bolał.. Upadek z tylu pięter, wliczając w to turlanie się po schodach jedna robi swoje.. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, na co on odpowiedział tym samym. Jakąś sekundę później na dach wbiegła Shiemi.
-Yuki-chan! Rin! Kita!
-Shiemi-san?
-Rin? Co się stało?
Patrzyłam jak Okumura chowa swój ogon, co bardzo mnie rozbawiło.. Do czasu, aż Yukio nie nadepnął na mój.. 
-Ała!
-Schowaj go!
Krzyczeliśmy na siebie szeptem, a ja chowałam ogon pod spódnicę. 
-Rany po ghoulu! Trzeba ją szybko opatrzyć!
-Nie trzeba, Nic mi nie jest!
-Nie! Kładź się natychmiast nie przemęczaj się! Kita-chan, masz może.. Kita-chan! jesteś ranna!
-N-Nie! Ja.. dotykałam Rin'a
Rin zabijał mnie właśnie spojrzeniem.. Uśmiechnęłam się bezradnie..
-Natychmiast się połóż! Ni-chan, możesz dać mi trochę sancho?
-Dziękuje nic mi nie jest.
-Czekaj Shiemi pomogę ci..
Shiemi spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem, uśmiechnęłam się do niej, a ona z uśmiechem kiwnęła głową. Położyłam ręce brzuchu Rin'a, chłopak spojrzał na mnie zdumiony.. Popatrzyłam na niego spokojnymi oczami, a na twarzy malował mi się ciepły szczery uśmiech. Rin nadal nie zmieniał wyrazu twarzy, a ja wróciłam do pomagania Shiemi. Kiedy skończyłyśmy, zauważyłam że Shiemi, ma łzy w oczach.
-Rin, postanowiłam! Podjęłam decyzje. 
Oboje siedzieliśmy po turecku, patrzyłam na zdeterminowaną twarz Shiemi..
-Co?
Shiemi twierdząco kiwnęła głową w kierunku Yukio.. Co tu się dzieje.. Podeszłam do Yukio i oboje patrzyliśmy na Rin'a..
-Jednak nie mam się z nim co równać.
-Jesteście inni, ale każdy z was jest doskonały na swój sposób..
-Kita-chan..
-Jesteś wspaniały Yukio.. Bronisz go za wszelką cenę, to się liczy.
-Tak.
Uśmiechnęłam się do niego ciepło. Yukio, przypominał mi Koichi'ego.. Obroni Rin'a choćby nie wiem co. 
-Koichi nie pozwoli mnie skrzywdzić nikomu, a ty Yukio nie pozwoli nikomu skrzywdzić Rin'a. My zrobilibyśmy to samo dla was.. To jest właśnie wspaniałe..
-Jesteś bardzo wrażliwa Kita-chan..
-C-Co?! W-Wcale nie! J-Ja tylko..
-Haha!
-Nie śmiej się ze mnie! Odwołuje wszystko co powiedziałam, jesteś głupi! Głupi Yuki-chan!
-Hahaha..
Odwróciłam się od wszystkich tyłem i złożyłam ręce. Czułam jak zaczynam się rumienić..
-Kita-chan..
-Nie odzywam się do ciebie..
-Co tak właściwie łączy cię z Rin'em?
Wzdrygnęłam się, lekko obróciłam głowę żeby spojrzeć na starszego Okumure.. Co łączy?
-Czujesz coś do niego.
Patrząc na chłopaka nie wiedziałam co odpowiedzieć, sama nie wiem co w ogóle się ze mną dzieje.. Potrząsnęłam głową i z dużą siłą walnęłam Yukio w plecy. 
-A co ma nas łączyć? Lubie go, nie chciałbym żeby zginął, nie?
-Kita-chan..
Poklepałam go po ręku ramieniu i lekko się uśmiechnęłam. Nagle na dachu pojawił się Koichi, który wyglądał na zdenerwowanego.
-Kita!
-Hęę? 
Wyjrzała zza ramienia młodszego Okumury i spojrzałam w stronę chodów. Kiedy Koichi mnie zauważył, szybko schowałam się za Okumurą. Brat z prędkością światła podbiegł o mnie i złapał mnie za łokcie, uniósł w górę i mocno przytulił, wymachując mną w prawo i lewo, prawo i lewo. 
-Kita-chan! Tak się martwiłem!
-Puść mnie idioto! 
-Słyszałem co się stało! Myślałem że nie żyjesz!
-Koichi, uspokój się.. 
-Co ja bym zrobił bez mojej małej ślicznej, słodkiej, uroczej siostrzyczki?!
-KOICHI!
Wyrwałam się z uścisku i z całej siły walnęłam go w łeb. Koichi osunął się na ziemie i wyglądał na nieprzytomnego. 
-Głupek...
Wszyscy zaczęli się śmiać, a ja byłam podminowana zaistniałą sytuacją.. Słońce już wzeszło co znaczyło że zaraz zaczną się zajęcia.. 
-Nie zdążę pójść do akademika po ubrania.. Yukio, trochę się spóźnię..
-Nie możesz się spóźnić, dziś pan Pheles ogłasza wyniki egzaminu.
-Jeżeli myślisz że pójdę w tych ubraniach na zajęcia to.. 
-Coś ci pożyczę..
Spojrzałam na Rin'a, który uśmiechał się do mnie ciepło i czułam że na mojej twarzy znowu pojawia się rumieniec..
-Czy to jakaś niemoralna propozycja kolego?
Koichi stał przy Rin'ie wlepiając w niego swoje przerażające ślepia..
-KOICHI! 
Znowu walnęłam go w głowę.. Złapałam go za mundurek i ciągnęłam po ziemi.
-Kita-chan, czasami jesteś taka zimna i podła..
-Cicho bądź bo zniosę cę w ten sposób ze schodów..
Szłam w kierunku schodów i czekałam aż Yuki i Rin do nas dojdą. Puściłam brata, który wstał otrzepując się z kurzu, a ja i Shiemi dyskutowałyśmy o leczeniu sancho.. Po wzięciu prysznica i ubraniu się w rzeczy, które dostałam od Rin'a wszyscy poszliśmy na zajęcia..
-Eins, zwei, drei! Wszyscy zdaliście! Gratulacje, Exwire!
-Super!
-Żeby to uczcić, zapraszam was na monję.
-Co? Monję?
-Nie możemy urządzić chociaż grilla?
Stałam razem ze wszystkimi i usiłowałam przekonać Mephista do zrobienia grilla. Kiedy ten stary wredny dupek, powiedział ze się zastanowi, po czym zniknął. Zastanawialiśmy się co dalej. 
-Nakano-san?
-Hęę? Co?
-Dlaczego masz na sobie, koszule Rin'a? 
-Ano..
-Uhuuu! 
Shima zawiesił się Rin'owi na karku i pieprzył bzdury, które strasznie mnie krępowały.
-No i jak było? W łóżku też jest taka ostra? 
-T-To nie tak jak myślisz..
-Co?! Okumura, zaliczył Nakano!
-N-Nie! Ja tylko..
-Jaka jest?
-Hęę?
-Wygimnastykowana? Wywija jak..
Shima wbił się w ścianę, podeszłam do niego bardzo wolnym ale stanowczym krokiem. Odwróciłam się do pozostałych, jednocześnie odrywając tego zboczeńca od ściany. Moje spojrzenie zdawało się palić.
-Ktoś jeszcze chce coś powiedzieć?! 
Patrzyłam na ich przerażone miny. Kiedy Shima zdawał się odzyskać przytomność, złapałam go za szyje i kopałam po jajach, aż zaczął płakać.
-Kita zlituj się nad nim!
Kopałam go bez pamięci, chłopak wydawał się być martwy, ale ja nie przestawałam go kopać. 
-Ty gnoju! Pieprzony zboczeńcu!
-Kita-chan, wystarczy..
Rin złapał mnie za brzuch i próbował oderwać od torturowanego Shimy.. Natomiast Bon, próbował oderwać Shime od mojej nogi. Jakąś godzinę później wszyscy siedzieliśmy w restauracji. 
-Więc ty i Kita-san, nie..
-Nie..
-Nie mogłaś po prostu powiedzieć?
-Nie prowokuj mnie Renzo..
-Tak, Tak już nic nie mówię..
Byłam głodna jak wilk, dlatego zajadałam się wszystkim co mi w ręce wpadło. Shiemi zadawała wszystkim wiele pytań.
-Jako egzorcysta...
-Tak! Będę wszystkim pomagać!
-Będziesz walczyć?
-Dam z siebie wszystko!
-A ty Kita-chan? Co będziesz robić?
-Mmm? Spać.
-Kita-chan.. wątpię żeby jako egzorcysta..
-Powinny być już gotowe.
-Pysznie wygląda! Poczęstuje się!
-Ej! Poczekajcie chwile!

______________________________________________________________
Jeżeli znajdziecie jakieś błędy wybaczcie, na pewno je poprawie. Jak wrócę do domu, od razu zabiorę się za czytanie. Jadę samochodem ze słuchawkami na uszach, i piszę ale co i raz ktoś mnie o coś pyta i mi przeszkadza.. Dlatego też nie mogę się skupić. Przepraszam za jakiekolwiek błędy i do zoba~ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz