poniedziałek, 1 października 2012

Rozdział XI


-Huh? Park rozrywki?
-Taa..
-Dlaczego misje odbywają się w takich dziwnych miejscach? 
-Bo wy demony, jesteście dziwne..
-Uuuaa.. Zabrzmiało jak obelga braciszku.
-Wybacz.
-Anioł męczennik się znalazł.
-Kita!
Szliśmy w stronę wesołego miasteczka, które wskazał nam Yukio. Co prawda nie miałam dziś ochoty na żadną misję, w ogóle nie chciałam wychodzić z domu.
~
-KITA DO CHOLERY JASNEJ WSTAWAJ Z TEGO WYRA!
-Zamknij się dupku..
-RANO BYŁ U MNIE YUKIO I KAZAŁ NAM BYĆ NA MISJI!
-Za mało bitej śmietany panie lodziarzu…
-KITA!!!!!!
~
Cóż za uporczywy brat, nie mogłam dostać świnki morskiej?  Anioł, też mi.. Ciekawe dlaczego ojciec go tu wysłał, dałabym sobie radę.. To dziwne że tylko ja nie poznałam rodziców, z jakiej niby racji miałabym słuchać się kogoś kogo tak naprawdę nie ma. Ani ojciec, ani matka nie zaistnieli w moim życiu, żadnego z nich nie było jak ich potrzebowałam. Patrzyli jak cierpię, ale nic z tym nie zrobili, jak oni śmią nazywać się rodzicami. Z tego co mówił Koichi, matka została skazana na wietrzność w Gehennie, współżycie z aniołem nie jest najbezpieczniejszym wyborem. Z opowieści Koichi’ego wychodzi na to, że matka była kimś ważnym dla szatana dlatego jej nie zniszczył. Wygląda na to że była bardzo silnym demonem, skoro stała zaraz obok diabła.. Ciekawi mnie kilka rzeczy, na które nie znam i pewnie nie poznam odpowiedzi.. Fizycznie jestem demonem, ale psychicznie wciąż czuje się człowiekiem, chociaż sama nie wiem. Skoro ojciec jest archaniołem, a matka demonem, to praktycznie nie jestem człowiekiem.. Ale nie jestem też aniołem, ani całkowitym demonem, więc czym ja do cholery jasnej jestem? Patrząc na wszystko z innej perspektywy, Rin jest synem samego szatana, zrozumiałe są wiec płomienie, które pojawiają się kiedy otwiera bramę do Gehenny. Ja jestem córką Gabriela i Lilith, ale cechy odziedziczyłam po matce, więc jestem pół demonem. Jednak matka jako Lilith prawa ręka Szatana, prawdę mówiąc nie była nikim ważnym, więc dlaczego ja posiadam płomienie? Kagamihari, co one w ogóle otwierają, do czego służą? Inne demony które spotkałam w swoim życiu, żaden nie posiadał miecza, a tym bardziej nie otaczały go płomienie. Rin, tylko on jest demonem, który dysponuje tą siłą. Pytań jest wiele, ale odpowiedzi żadnej, jedno jest pewne.. Niech no ja tylko któreś z nich spotkam. Nie będę patrzyła czy to ojciec, czy matka, skopie im dupę, za to że przez ich nieuwagę musiałam znosić to wszystko. 
-Kita-chan?
-Huh?
Nagle spostrzegłam że jesteśmy już na miejscu, wszyscy patrzyli się na mnie z pytającym wyrazem twarzy. Uśmiechnęłam się pogodnie i machnęłam ręką, dając znak że nic mi nie jest. Dziwnie było spotkać Bona i Neko-chan, po tak długiej przerwie, widać było że skunksik nadal za mną nie przepada, a Neko wciąż nie urósł. Kątem oka zauważyłam tego dziwnego kolesia w bluzie i chłopca-pacynkę. Yukio i Tsubaki stali i wbijali swoje zbite z tropu spojrzenia w naszą stronę. Koichi stanął obok młodszego Okumury i uciął sobie pogawędkę z tym profe-świtem. Dlaczego ten palant ze wszystkimi się dogaduje, jestem pewna że używa jakiś anielskich eciów-peciów.. Taaa, to pewne!
-Wolałbym przyjść tutaj z dziewczyną, a nie tak.. 
-Jak tam twoja ostatnia misja Shima?
-Nie wiem, czy można to nazwać misją, nie?
-To była ogromna kałamarnica.
-Kałamarnica?
-Tak.
Przysłuchiwałam się bezsensownej rozmowie chłopaków. Nagle skunksik wstał z miejsca i ze złością patrzył w stronę dwójki wyrzutków. Odwróciłam głowę i spojrzałam w stronę zakapturzonej postaci.. Kim on jest? Nie zwracając większej uwagi na to co mówił Bon, podeszłam do Yamady i uważnie mu się przyglądałam. Czułam na sobie wzrok zebranych, ale nie przeszkadzało mi to.
-Jesteś urzędnikiem nie? Sprawdzasz nas.. Nie, może jesteś z urzędu skarbowego, mam racje? Komornik? Cichy przestępca psychopata? Zamaskowany podjadacz ciastek? 
Co i raz wymyślałam coraz to nowsze zajęcia, ale ten dziwak nie odpowiadał. Zaglądałam pod jego kaptur, ale nic nie mogłam zauważyć, ponieważ zasłaniał on pół twarzy..
-Wiesz? Byłoby mi łatwiej zgadywać, gdybyś coś mi odpowiadał..
Założyłam ręce na piersiach i spojrzałam na chłopaków, który wyglądali na załamanych. Neko-chan, uśmiechnął się do mnie zakłopotany i drapał się w tył swojej łysej głowy. Wygląda na to, że zawody jakie wymyśliłam dla Yamady nie przypadły im do gustu.. Z zawiedzioną miną napompowałam swoje policzki powietrzem, zacisnęłam mocno oczy i wydawałam z siebie dziwne odgłosy.. Kim ten świr może być? Może jakimś cichym gwałcicielem? A może nie ma twarzy? Może jest demonem!? Nie, to nie możliwe wyczułabym przecież..
-Przepraszam za spóźnienie!
Przestałam wymyślać, mój wzrok przykuł nowy image Shiemi. Dziewczyna wreszcie ubrała coś normalniejszego, niż to dziwaczne kimono. Tak czy siak, mundurek nie jest dobrym pomysłem, chodź przyznam wyglądała w nim olśniewająco. Kto by pomyślał, że ta cicha i nieśmiała osóbka ma takie balony?! Spojrzałam w stronę chłopaków, którym o mało co nie powypadały oczy.. Ślinili się i podniecali jak psy po sterylizacji.. 
-S-Shiemi co się stało? Twoje Kimono..,
-Kimono nie nadaje się na misję, więc dyrektor sprezentował mi mundurek. Spóźniłam się, ponieważ Kamiki pokazywała mi jak, się go zakłada.
-Dlaczego zwalasz na mnie?
-Nie jest za dziwny, prawda?
-Nie, nie, jest przesłodki, Moriyama-san.
Zachciało mi się śmiać, nie widziałam jeszcze Bon’a w takim stanie. Shima i Okumura to nic, ale żeby skunksik się tak podniecił? Po cichu podeszłam do Shiemi i stanęła obok niej, kiedy dziewczyna się odwróciła, chwyciłam ją za cycki i mocno je ścisnęła. Powszechne podniecenie osiągnęło szczyt. Wszyscy zebrani pożerali nas wzrokiem. Cała sytuacji wydała mi się tak zabawna, że postanowiłam kontynuować mimo zakłopotania dziewczyny.
-Mmm.. Shiemi-chan.. Twoje piersi są takie wielkie i mięciutkie!
Przytuliłam głowę do zderzaków dziewczyny, po czym oderwałam od nich i ręce i twarz. Czułam jak napięcie w chłopakach wzrasta, a podniecenie sięga zenitu.. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu i dalej kontynuowałam jeszcze słodszym i niewinniejszym głosem.
-Shiemi-chan! One są większe niż moje! 
Złapałam dziewczynę za ręce i położyłam je sobie na piersiach. Pokierowałam dłońmi tak żeby dziewczyna mocno zacisnęła dłonie. Poczułam ucisk, więc postanowiłam zrobić coś, co wyprowadzi ich wszystkich z równowagi.
-Ougch.. Moriyama-san! Nie tak mocno!
Mój teatralny ton głosu i całe to przedstawienie, spowodowało że Shima nie wytrzymał. Krew bryzgnęła z nosa chłopaka, a cała reszta ledwo panowała nad sobą. Nie podejrzewałam że nawet Koichi zareaguje na to w ten sposób. Shiemi, która prawie zeszła ze wstydu i zakłopotania, spojrzała na mnie załzawionymi oczami. Uśmiechnęłam się do niej ciepło, po czym oderwałam jej ręce od moich piersi i usiadłam między Miwą, a Suguro. Chłopcy co i raz mierzyli wzrokiem mnie i Shiemi, która chyba zamknęła się w sobie. 
-Nakano-sempai.. D-Dlaczego ty..
-Huh, Neko-chan?
-D-Dlaczego ty nie z-założysz.. mun-..
-Huh?
-Nakano-san! Dlaczego ty nie włożysz m-mundurka?!
-Neko-chan, nie podejrzewałam cię o to zbereźniku.
Dotknęłam palcem, czubek nosa chłopaka, po czym wstała i zawiesiłam rękę na barkach Shiemi. Dziewczyna wyglądała na lekko zakłopotaną, ale wróciła już chyba do normy.
-Nie włożę bo gdybyśmy razem z  Shiemi założyły mundurki w tym samym czasie, to twój kolega potrzebował by zapasu krwi, którego jak widzisz nie mamy. Nie Shima?
Spojrzałam na chłopaka, który tamował krew cieknącą mu z nosa. Mój wzrok z Shimy powędrował na Bon’a, który przyglądał mi się zaczerwieniony. Znowu zachciało mi się śmiać, jak łatwo było nimi manipulować. Może i ja założę kiedyś mundurek do szkoły.. Ale nie ta beznadziejną kamizelkę, którą założyłam pierwszego dnia.. Ach, dobre stare czasy.. Nagle Yukio zdzielił brata w twarz..
-To bolało okularniku!
-Skoro już jesteście w komplecie podzielimy was na pary. Miwa i Takara. Yamada i Suguro.
-Ghy.. Dlaczego?
-Kamiki i Shima. Okumura i Moriyama.
-Jestem z Rin’em!
-I Nakono będą tworzyć jedną parę.
-Też mi nowość..
-Daj spokój kita.
Pokazałam bratu język i czekałam na dalsze instrukcje. Kątem oka spostrzegłam, że Rin’owi pasowało, ba! Był zachwycony połączeniem go w parę z Shiemi. Jestem ciekawa czy coś ich łączy.. Oboje wyglądali na zadowolonych, nie wiem dlaczego ale nie było mi z tym dobrze.. Przecież to głupie, nie czuje nic do tego dupka, a do niej tym bardziej. Owszem z początku chciałam być jej przyjaciółką, ale teraz szczerze mówiąc na to leje. Moriyama odnalazła się między nami wszystkimi, a za przyjaciółkę wybrała sobie brewkę. Nie jestem o nią zazdrosna, wręcz przeciwnie.. Cieszę się że jednak nasza „przyjaźń” nie wypaliła, Shiemi jest grzeczną nieśmiałą osóbką, a ja jestem głośna i pyskata. Może i przeciwieństwa się przyciągają, ale coś czuje że w tym przypadku zakończyło by się to klęskom…
-Ostatnio otrzymaliśmy zgłoszenia o duchach oraz raporty zniszczeń z Mapphy Land, więc dziś zbadacie tę sprawę. Macie to zrobić po zamknięciu parku, a gdy już skończycie, zgłoście to do profesora Tsubakiego lub do mnie.
-Czy toś potrafi zdefiniować, czym jest duch? Kamiki?
-Dobrze. Duchy to demony przyjmujące kształt z jakiś zwłok ludzkich lub zwierzęcych.
-Bardzo dobrze.
-Ano.. Ile jest tutaj duchów?
-Tylko jeden, ale krąży po całym parku. Przybiera postać małego chłopca. Z reguły szarpie tylko za ręce i podnosi spódniczki. 
-Co? Podnosi spódniczki?!
-Uhuhu, dogadasz się z nim Okumura.
-Spadaj Nakano! 
-To tylko dziecięce figle. W końcu to dziecko.
-Jeśli jednak opuści to miejsce, możliwe, że stanie się bardziej złośliwy.
-Dla tylu osób to powinna być bułka z masłem.
-Jeszcze jakieś pytania?
Nikt z zebranych się nie odezwał.. Misja wydała mi się dość prosta, z dlatego też nie miałam najmniejszego zamiaru się do niej przykładać.. Po co ja w ogóle wstawałam z łóżka.. Łapanie ducha to bezsens, a do tego jest nim dziecko, które ma rajce z oglądania majtek.. Spojrzałam na Yukio, który wyglądał bardzo poważnie, dlaczego ten chłopak zachowuje się tak dorośle.. Przypomina mi Koichi’ego, obaj zachowują się tak jakby pozjadali wszystkie rozumy.. 
-Dobrze. Rozejść się!
Każde z nas poszło w inną stronę. Po wejściu do wesołego miasteczka była wszystkim zafascynowana..  Byłam w parkach rozrywki kilka razy, ale tylko po to żeby podwędzić komuś portfel, albo dostać jakieś resztki.. Nigdy nie bawiłam się na żadnym z urządzeń, chodź zawsze chciałam przejechać się na karuzeli, nigdy tego nie zrobiłam. Dopiero teraz, kiedy jestem tutaj zdawałam sobie sprawę z tego, jak życie mnie ograniczało. Jako dziecko zamiast bawić się na karuzeli, czy huśtawkach, musiałam walczyć o przeżycie i nie narażać na krzywdy nikogo innego. Prawdę mówiąc chyba nigdy nie dowiem się jak to jest być dzieckiem. Z tego co mówił Yukio, Rin dopiero niedawno odkrył że jest demonem, więc jest niedoświadczony.. Mimo wszystko wolałabym nie mieć całej tej wiedzy, jaką zdobywałam przez lata.. Oddałabym ją za jeden dzień bycia zwykłym szczęśliwym dzieckiem. No ale nie ma czasu rozmyślania nad tym, czego nigdy nie uda mi się zrobić. Lata dzieciństwa minęły, tak czy owak, ale minęły.. Nie ważne, wszystkim pisane jest co innego. Szkoda tylko że to ja musiałam płacić za głupotę i nieostrożność rodziców..
~
„-Wiesz, jeżeli teraz jest nam źle, to znaczy że Bóg szykuje dla nas coś odjazdowego w przyszłości! Kiedy ktoś cierpi i nie otrzymuje szczęścia to znaczy, że musi stać się jeszcze lepszym! Więc chodź! Chodźmy razem szukać szczęścia!”
~
Chociaż były to moje własne słowa, nie byłam w stanie ich znowu powtórzyć. Widać Bóg nie szykuje dla mnie niczego dobrego..
-Kiku-chan..
-Huh? Mówiłaś coś?
-N-Nie..
-Może skupiłabyś się wreszcie na szukaniu tego gnojka?
-Jasne, przecież on wyrządza takie potworne szkody!
Koichi z mierzył mnie tylko swoim zimnym spojrzeniem i wznowił poszukiwania. Westchnęłam głęboko i rozejrzałam się dookoła, jeżeli będziemy chodzili w tym samym miejscu to nigdy nie znajdziemy tego potworka. 
-Koichi, ty chodź tutaj, a ja będę obserwować z góry, tak będzie efektowniej.
-Racja. Wreszcie zaczynasz myśleć Kita..
-Nie pozwalaj sobie.
-Hehe..
Uśmiechnęłam się do niego i szybkim susem wskoczyłam na jeden z domków. Widok naprawdę był o wiele lepszy, mogłam dostrzec kilka uliczek, co ułatwia nam zadanie. Skakałam z domku na domek, co i raz mijając kolejną pustą dróżkę. Kiedy wylądowałam na jednym z wyższych domków, usłyszałam głos Shiemi. Lekko wychyliłam głowę i moim oczom ukazali się Rin i Shiemi, która wyglądała dość nienaturalnie..
-Dobrze się czujesz? Shiemi? Co jest? Co się stało z twoją twarzą? Jesteś zła?
-Nie, wcale się nie śmieje..
-Co?
-Hej! Poczekaj chwile!
Patrzyłam jak dwójka znajomych odchodzi, miałam znowu wznowić swoje poszukiwania, ale nie mogłam… Jeszcze raz spojrzałam na oddalających się Rin’a i Shiemi, nie wiem dlaczego ale coś kazało mi za nimi iść. Kiedy dwójka się zatrzymała, skoczyłam z budynku i oparłąm się o jego ścianę, tak żeby żadne z nich mnie nie zauważyło.
-Shiemi?
-Zawsze chciałam odwiedzić park rozrywki, ale nie mogłam znieść tylu ludzi wokół mnie, więc to było nie możliwe. Zawsze jest zatłoczony i wszyscy dobrze się bawią. Ale.. 
Nagle poczułam się dziwnie, może Shiemi jest bardziej podobna do mnie niż mi się zdaje.. Obje nie miałyśmy przyjaciół, obje nie doświadczyłyśmy pierwszej miłości, obydwie nie mogłyśmy zintegrować się z ludźmi i żadna z nas nie czuła się dobrze kiedy wokół byli obcy.. Jedyną różnicą, która miała największy wpływ na nasz rozwój było wsparcie bliskich.. Ona miała matkę i babcie, które kochały ją nad życie i chroniły jak tylko mogły, a ja? Ja nie miałam nikogo, od małego musiałam radzić sobie sama, nikt mi nie pomagał, nikt mnie nie wspierał, od zawsze byłam sama.. Nawet kiedy pojawił się Koichi, moje życie wciąż było pełne bólu i samotności. Shiemi mogła pozwolić sobie na rozżalanie się nad sobą i płacz, ale ja nie.. Gdybym okazała chodź cień słabości, ludzie zniszczyliby mnie bardzo szybko. Nie mogłam pozwolić żeby ktokolwiek mnie zastraszył, nie mogłam pozwolić sobie na słabość.. Tym się właśnie różnimy, ona jest nieśmiała i niepewna siebie, a ja? Moja osobowość powaliłaby nie jedną bestie.. Między nami tak naprawę jest tylko jedna różnica.. Ona jest taka z wyboru, a ja zostałam do tego zmuszona, dlatego tak bardzo nasze osobowości się różną..
-Więc następnym razem przyjdziemy tutaj we swoje!
Nagle moje serce stanęło.. Nie wiem dlaczego zrobiło mi się tak przykro.. Czemu mnie to zabolało?! Złapałam się za serce i ściskając w dłoni materiał bluzki, zacisnęłam ją w pięść. 
-Co ja do jasnej cholery robię..
Wyszeptałam sama do siebie, po czym ostatni raz spojrzałam na Okumure.. Pokręciłam głową i znowu wdrapałam się na budynek.  Szłam przed siebie, co i raz instynktownie przeskakując na inny budynek. Co ja właściwie robię? Gdybym została w łóżku.. To nic by nie zmieniło.. Od jakiegoś czasu w ogóle siebie nie poznaje.. Od kiedy to ja śledzę ludzi i przysłuchuje się ich rozmowie? Niech to szlag! Jestem beznadziejna.. Każdy demon, jakiego spotykam rozkłada mnie na łopatki, chociaż to ja mam większe doświadczenie, Okumura pokonuje każdego. 
~
-Kita-chan.. Nie możesz dopuścić do tego, by to znowu się stało..
-Wiem..
-Nie, ty nic nie wiesz.. Jeżeli stracisz nad sobą kontrolę, będzie gorzej niż źle! Nawet jeżeli walka ma skończyć się twoją porażką, nie dopuść do tego byś straciła nad sobą kontrole!
-Rozumiem.. A co jeśli będę bliska śmierci? Albo co jeżeli to ty będziesz potrzebował pomocy?!
-Mną się nie martw! A jeżeli chodzi o ciebie, to jeżeli poczujesz że nie dasz sobie rady, uciekaj.. Uciekaj jak najdalej! 
-Koichi..
-Nie mamy wyboru, twoja siła bez kontroli.. Nie chce sobie tego nawet wyobrażać..
-Dobrze..
~
Czy jestem aż tak beznadziejna?  Czy to możliwe że jestem zazdrosna od Shiemi? Może nie jestem stworzona do bycia egzorcystą.. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym żeby znowu uciec od Koichi’ego.. Może to będzie lepsze dla wszystkich.. Może jakbym odeszła, Koichi mógłby żyć normalnie. W końcu świat nie kręci się wokół mnie, on też ma swoje marzenia i cele, a ja mu to utrudniam.. To śmieszne, jak jedna sytuacja może mną wstrząsnąć.. Nie mogę uwierzyć w to jaka jestem miękka. Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się patrząc w niebo..
-Czego ode mnie oczekujesz? Może byś chociaż raz ze mną porozmawiaj i wyjaśnił mi..  Jeseteś mi to winny nie uważasz?
Zeskoczyłam z różowej budki z watą cukrową, i spojrzałam w górę. Kątem oka dostrzegłam że pokój dyrektorski ma doskonały widok na Maphhy Land. Przekręciłam głowę i dokładnie przyjrzałam się jednemu z okien. 
-Mephisto? Nie.. To nie możliwe..
Pokręciłam głową i znowu spojrzałam na okna, nikogo w nich nie było. Czy to możliwe że mi się przewidziało? To pewne, w końcu to strasznie daleko a moje oczy nie lornetka.. Wzruszyłam ramionami i poszłam przed siebie, po chwili zaczęłam biec. Jeżeli znajdę tego duszka, może w końcu się ode mnie odczepią i powiedzą coś miłego? A co mi zależy.. Zwolniłam i leniwym krokiem ruszyłam przed siebie. Nagle wyczułam czyjąś obecność..
-Demon?
Rozejrzałam się ale nikogo nie zauważyłam, wskoczyłam na jeden z domków i znowu dokładnie się rozejrzałam. Obejrzałam okolice, ale nikogo nie zauważyłam.. 
-Duch?
Wszystko wróciło do normy, a ja znowu nic nie czułam.. Co to mogło być? Wzruszyłam ramionami i zeskoczyłam na ziemie, znowu kierując się przed siebie. Zrobiłam zaledwie kilka kroków, kiedy poczułam niebezpieczeństwo. Rozejrzałam się dookoła ale nic ie zauważyłam, czyżby duch dziecka mógłby mieć taką aurę? 
-Kim to dziecko było? Psychopatycznym rzeźnikiem?!
Do głowy wpadła mi jeszcze jedna myśl..
-Rin? Rin.. Okumura!
Zabrałam nogi za pas i biegłam jak najszybciej potrafiłam w miejsce, w którym ostatni raz widziałam młodego Okumure..  Wskoczyłam na budynek by niczego nie przegapić.. Biegłam jak szalona, mijając przy tym kilka znajomych osób. Mój wzrok przykuł Yamada, który wspinał się na jedną z maszyn. Nie mogłam się teraz rozpraszać, znowu ruszyłam przed siebie. 
-Gdzie jesteś idioto!?
Mój wzrok przeskakiwał z uliczki na uliczkę, z maszyny na maszynę, ale nie byłam w stanie nic zauważyć. Może to dziwne, ale zdawało mi się że czuje moc Rin’a, która rozpalała się i gasła, rozpalała i gasła.. 
-Co do jasnej cholery..
Nagle poczułam jak siła w pełni się rozpala.. 
-Mam cię! 
Mimo że byłam na drugim końcu miasteczka, włożyłam sporo siły w bieganie. Musiałam znaleźć się jak najszybciej przy Rin’ie, ten wariat zrobi coś głupiego.. Jestem w stu procentach tego pewna.. Znowu poczułam to coś co wtedy.. Ale to nie jest siła ducha, to.. 
-Demon!
To niesamowite, że są jeszcze demony o podobnej sile do mojej i Okumury.. Zeskoczyłam z budynków i wyjęłam Kagamihari z butów, poczułam jak w moje ciało przepełnia niesamowita moc. Wskoczyłam na konną karuzele, po czym spadłam na ziemie. Zerwałam się na nogi i rozejrzałam wokoło.. 
-Kto włączył zasilanie?
Otrzepując z siebie kurz, przypomniało mi się że pędziłam w stronę dwóch demonów.
-Rin!
Nie mogłam dłużej czekać, złożyłam sztylety tworząc ogromny miecz. Ostrze wybuchło fioletowym płomieniem, a moje ciało zamieniło się w jedną wielką pochodnie. Zęby wyostrzyły się podobnie jak uszy, włosy przybrały ostrość żyletek, a ogon wystrzelił z pod mojej spódnicy. Jego nerwowe ruchy, przyczyniły się do mojego gwałtownego startu. Odbijając się od ziemi stworzyłam w niej małą dziurę. Skacząc po budynkach dobiegałam  do celu. Zauważyłam Okumure wspinającego się na szczyt kolejki górskiej, a na jej szczycie jakiegoś dziwnego gościa.
-Rin! Nie!! RIN!
Odbijając się od krawędzi jednego z domów, skoczyłam kilka metrów w górę. Siła odbicia spowodowała że leciałam dość długo, kiedy wylądowałam na ziemi , zauważyłam Okumure, który z impetem się w nią wbił. 
-OKUMURA!
Kucający na nim demon, co i raz okładał go pięściami. Odbiłam się od ziemi i jednym susem złapałam zielonowłosego za szyje. Oboje polecieliśmy kilka metrów dalej, turlając się po ziemi. Skoczyłam na równe nogi i ponownie złączyłam miecze.
-Kagamihari? Więc ty musisz być Kita.. Jak na jej córkę, to jesteś bardzo urocza.
-Urocza?
-Właśnie tak, Kita-chan. 
Zmierzyłam demona morderczym spojrzeniem, po czym rzuciłam się w jego stronę. Zamachnęłam się tak, by ostrzem miecza przebić demonowi głowę. Szybki unik zielonowłosego spowodował że chybiłam, jednak udało mi się kopnąć go w brzuch. Kilka sekund później okazało się, że to był bardzo zły ruch. Demon złapał mnie za nogę i z ogromną siłą cisnął mnie w powietrze. Poczułam ogromny ucisk w okolicy potylicy, a chwilę później już leżałam na ziemi. Mój miecz rozpadł się na dwie części i wylądował kilkanaście metrów ode mnie. Patrzyłam jak chłopak zbliża się do Okumury, moje ciało znowu napompowało się energią. W mojej głowie wyła syrena „Niebezpieczeństwo! Niebezpieczeństwo!”. Poderwałam się na nogi i znowu rzuciłam się na tego typa. Mimo że nie miałam kagamihari, moje ciało zapłonęło. 
-NIE DOTYKAJ GO! 
Z całej siły kopnęłam demona w twarz, ten odleciał na kilka metrów, a ja zaraz za nim. Okładałam go pięściami, dopóki nie zaczął mi się odwdzięczać. Jeden ruch ręką i znowu leciałam jak mucha.. Lądując odbijałam się jak piłka, aż w końcu ryjąc w ziemi ogromną dziurę, która sięgała kilka metrów, zatrzymałam się. Nie dałam już rady wstać, demon znowu siadł na Rin’a i ponownie okładał go pięściami.
-Chyba wystarczy nie warto cię nawet zabijać.
Delikatnie rozchyliłam oczy, nie mogłam nawet ruszyć ręką. Mocno zacisnęłam zęby i podciągnęłam się na rękach, tak że oparta siedziałam na kolanach. Moje ręce zachwiały się, a ja runęłam na ziemie uderzając twarzą w twardy grunt. Nic nie mówiąc powtórzyłam próbę.. Podniosłam wzrok i zobaczyłam jak Rin chwyta demona za szczękę. Niebieski płomień buchnął, a chwilę potem zielonowłosy wystrzelił w powietrze. Patrzyłam jak Rin traci nad sobą kontrole.. Wykuł demona do ziemi i wył, płomienie stawały się coraz gęstsze, a on sam coraz silniejszy..
-Rin.. Przestań..
Wiedziałam że chłopak mnie nie usłyszy, trudno było złapać mi oddech.. Zacisnęłam zęby i całą siłą zerwałam się na nogi. Biegnąc w jego stronę..
-Wystarczy.. Rin! 
Demon uderzył w ziemie, która pomału zaczęła pękać. Wszystko wokół zaczęło się trząść. Znowu runęłam na ziemie, tym byłam już tak blisko. Kątem oka zauważyłam Kagamihari, chwyciłam sztylety w rękę. Płomienie i siła ponownie otuliły moje ciało, chwiejnym krokiem wstałam na nogi i spojrzałam na Okumure.  
-Pomocy!
Mój wzrok powędrował w stronę napompowanego domku z kolorowymi piłeczkami, w którym bawiła się Shiemi. Dziewczyna bezwładnie leżała na ziemi, a jej mały chowaniec próbował ochronić ją jakimś dziwnym korzeniem. Rin nie zważając na nic rzucił się w jej stronę..  Nagle zatrzymał się i jednym ruchem ręki, wystrzelił w stronę rozpadającego się balonu niebieskie płomienie. Ich siła była potężna..  Rin runął na ziemie ciężko dysząc, a zielonowłosy skierował się w jego stronę. Stałam dość daleko więc zaczęłam biec, kiedy demon przysnął Okumure nogą do ziemi. 
-O-KU-MU-RAA!
Odbijając się od ziemi poczułam przeszywający mnie ból, a zaraz później runęłam na ziemie. Zacisnęłam zęby i próbowałam wstać, zanim jednak mi się udało Yamada stał opodal mnie.. Cholera dowiedział się! 
-Odetnij głowę wężowi…
Z klatki piersiowej chłopaka wyłonił się miecz, którego był gotów użyć.
-Który pożarł osiek księżniczek.
Chłopak nacierając na demona odgonił go od Rin’a.  Podciągnęłam się na rękach i znowu stanęłam na nogi.. Nie mogę wymięknąć skoro ten imbecyl może walczyć.
-Kim jesteś?
-Jesteś Amaimon, Król Ziemi tak? Jak taka gruba ryba mogła dostać się do akademii? Maphisto cię wpuścił? 
Amaimon?
~
-Więc Rin jest synem szatana..
-Taa..
-Mephisto tez nim jest nie?
-Tak.
-Więc są braćmi, Okumura będzie miał chody co?
-Nie wydaje mi się.
-Huh? Dlaczego?
-Mephisto to chytry lis, od razu da się go przejrzeć. Wydaje mi się że będzie chciał wyeliminować..
-Hmm? Kogo będzie chciał wyeliminować?
-Demony.. Będzie chciał wyeliminować demony z życia Okumury.
-Naprawdę? 
-Taa..
-Wiesz co? Wydaje mi się że Mephisto nie jest jego jedynym bratem.. No wiesz, w końcu czemu Szatam miałby się ograniczać.. Może przecież pukać wszystko co się rusza nie?
-A ty jak zawsze wszystko wyolbrzymiasz.. Nie wiem ile dokładnie dzieci ma Szatan ale ojciec wspominał o dwóch.. 
-To nie możliwe, bo widzisz mimo wszystko Yukio też jest synem szatana, a to już daje trójkę..
-Nie w tym rzecz, ojciec mówił mi że wie o dwójce, ale Rin jeszcze nie ujawnił swojego istnienia. 
-Co masz na myśli? Jest jeszcze ktoś? Ktoś kogo nie znamy?
-Taa.. Ojciec mówił że jest jeszcze demon potężniejszy od niejednego anioła, Król Ziemi i demonów, Amaimon.. Przejął władze nad ziemią po tym jak szatan wygnał matkę w czeluści Gehenny. 
-Więc kim tak dokładnie była matka? Sam nie wiem, ojciec wspomniał tylko że nie była zwykłym demonem. Twierdził wręcz że byłą ulubienicą samego Szatana, jego prawą ręką i najsilniejszą spośród demonów kobietą. Wiem tylko że Amanion przejął po niej rządy jako Król Ziemii. 
-Więc z tego Amaimon'a mówi być niezły skurczybyk..
-Taa.. Mam nadzieje że siedzi w piekle i pilnuje swojego..
~
-Przesadzasz..
-To ty przesadzasz..
-Dobra chrzanić to.. Może następnym razem.
Kiedy Amanion rzucił miecz Rin’a na ziemie, zaczął uciekać, Yamada chciał ruszyć za nim. Poczułam ogromną nienawiść, mimo wszystko kochałam matkę.. Nie poznałam jej, ale kochałam ją mimo wszystko.. Zatrzymałam ręką Yamade i patrząc przed siebie moje ciało znowu zapłonęło, tym razem było to coś silniejszego… 
-Nie. On jest mój..
-Huh?
-K-Kita-chan..
Spojrzałam na Okumure i ciepło się do niego uśmiechnęłam.. Chłopak runął na ziemie a ja ruszyłam za tym śmieciem. Amaimon był mój, nie zaważając na nic ruszyłam za nim. Miałam gdzieś czy ktoś mnie zauważy, czy to że Amanion mnie zabije.. Musiałam pokazać mu, że nikt ani nic, nie będzie korzystać z nieszczęścia mojej matki. Biegłam za nim ile tylko miałam sił w nogach, kiedy demon zakręcił zniknął mi z oczu. Poczułam na swoim karku, chłód ostrza, delikatnie odwróciłam głowę. Moim oczom ukazała się sylwetka zakapturzonego chłoptasia.. Poczułam ukłucie w okolicy wątroby i skuliłam się w pół. Wypuściłam z ręki miecz i runęłam na kolana. 
-Nie ufam ci!
-To na co czekasz? Zabij mnie, przecież nie jestem wstanie się obronić..
Patrzyłam na jego reakcje, ale nic się nie działo. Miecz jak był przystawiony do mojej głowy, tak był.
-Boisz się? No dalej zabij mnie!
Oddychałam ciężko, całe ciało odmawiało mi posłuszeństwa, jednak wiedziałam że zaraz to minie, jestem w końcu demonem. Nie puszczając dłonią brzucha,  wstałam na nogi chwiejąc się jak flaga na wietrze. Kucnęłam by podnieść z ziemi miecz, który po chwili rozdzielając schowałam do butów.. Stanęłam na równi z Yamadą, po czym minęłam go nie zważając na okoliczności. Chłopak zamachnął się chcąc przeciąż moje ciało mieczem, ale złapałam dłonią ostrze. Krew bryznęła z mojej ręki, zachlapując cały miecz. 
-Celujesz w plecy? Bardzo nie ładnie, kolego..
Odrywając swoją zranioną rękę od ostrza, rzuciłam się w stronę miejsca w którym jeszcze chwilę temu rozgrywała się walka. Shiemi uśmiechała się i podtrzymywała Rin’a, który nie wyglądał za dobrze. Znowu poczułam się dziwnie, nie chciałam im przeszkadzać wyglądali na szczęśliwą parę.. Zauważyłam też Yukio, który o czymś dyskutował. Yamada wyprzedził mnie, dobiegając do stojącej grupki osób. 
-Spóźniłeś się Yukio.. Dlaczego zajęło ci to tak długo? Musiałam wkroczyć!  Kopę lat.
Patrzyłam na Yamade, który określając siebie użył rodzaju żeńskiego.. Nie podchodziłam do nich za blisko, wiedziałam że to nie skończy się za dobrze..
-Niemożliwe.
-Jesteś Yamada prawda?
-I tak miałam już dość tego przebrania.
Patrzyłam jak Yamada z chłopaka zmienił się w dziewczynę. Kiedy chłopak.. a raczej dziewczyna, zdjęła bluzę, na plecy opadły jej długie czerwono-żółte włosy. Gdy odwinęłam bandaż, który miał ukrywać jej wielkie piersi, każdy był już chyba pewien że Yamada okazał się być kobietą.
-Kwatera główna w Watykanie wysłała mnie w celu zbadania czynników ryzyka w japoński, oddziale. Nazywam się Kirigakure Shura, starszy inspektor, wyższy egzorcysta pierwszej klasy.. 
Trudno było w to uwierzyć, ale trudno też było zaprzeczyć. Wszystko wskazywało na to że mam teraz ogromne kłopoty.. Skoro chciał zabić mnie wyższy egzorcysta pierwszej klasy..


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ohayo Minna! Bardzo mi przykro z powodu rozdziału X ponieważ jak go dodawałam był cały. Nie mam laptopa zostawiłam go mamie, więc siedzę na stacjonarnym gdzie nie mam go zapisanego. Od razu w niedziele dodam go, a raczej dokończe z góry przepraszam! :< teraz dam XI ale poczekam z dodaniem XII dodatkowego XIII i XIV :D musicie pobyć w niepewności ;)) GOMEN! <3 Jeżeli jest jakiś błąd to wybacznie ci pisałam to o 4 :D wszystkie rozdziały pisze w takich porach a szczególnie te ostatnie, które pisałam na działce Kocham was!! hahaha <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz