poniedziałek, 1 października 2012

Rozdział II


~Kita

-GDZIE WCZORAJ SIĘ ZAWIERUSZYŁAŚ?!
-Nigdzie..
-Wiesz jak się o ciebie martwiłem do cholery!? Co by się stało jakby ktoś cię zaatakował?!
-Dałabym sobie rade..
-Jesteś za słaba! 
-Daj spokój nie jestem już dzieckiem!
-Jesteś! Zachowujesz się jak gówniarz! Dorośnij!
-Koichi-kun...
Wytrzeszczyłam oczy i postarałam się żeby zaczęły łzawić, mina szczeniaka i po kłopocie. Moje umiejętności aktorskie mnie zadziwiają, a słodki ton głosu wydaje się być rodem z cukierni.
-Wybacz Kita-chan, nie chciałem cię urazić.. Ja po prostu się o ciebie martwię..
-Jesteś zły Koichi-kun.. Zrobiłeś się niemiły dla Kity-chan..
-Wybacz..
Szliśmy przepełnionym korytarzem, starałam się nie atakować każdego kto mnie szturchnie, co prawda niektórzy robili to specjalnie, ale postanowiłam trzymać nerwy na wodzy. Kątem oka zauważyłam tego okularnika-egzorcystę, wychodzącego na dziedziniec, pomimo tego że zaraz zacznie się lekcja nie mogę spuścić go z oczu. Muszę dowiedzieć się kim jest jego wspólnik i jakiej broni używają, w końcu tu chodzi o moje życie.
-Jeszcze raz przepraszam, ale nie możesz tak po prostu znikać, jasne? Obiecaj mi że od tej pory, nie będziesz mi uciekać...
Słyszałam jak Koichi coś mówi, ale nie wiedziałam co, byłam już za daleko. Kiedy znalazłam się przy drzwiach, z korytarza rozległ się przeraźliwy krzyk.
-Kita-chan? Kita?! Kitaaaaa!!!
Zaśmiałam się do siebie i pokręciłam głową, nie wiem czy przeżyje nasze następne spotkanie. Mniejsza o brata, teraz miałam na głowie większe zmartwienie. Sprawnie kamuflowałam się przed wzrokiem okularnika, byłam cicho zachowywałam się jak mysz. Kiedy tylko się odwracał, szybko chowałam się za jedną z kolumn przytrzymujących balkony. Wychyliłam się by sprawdzić czy nadal się ogląda, lekko wychyliłam głowę i..
-Śledzisz mnie?
Upadłam na ziemi. Cholera! Odkrył mnie!
-N-Nie.. Ja tylko, no wiesz..
-Hyym?
-No wiesz.. Jesteś.. Taki silny i.. i p-przystojny.. że.. no wiesz..
Słowa coraz ciężej przechodziły mi przez gardło, nie wiedziałam co mam mówić.. Bałam się że zauważy moje ostre zęby, a nie daj Boże moje uszy! Zasłaniałam ręką usta i udawałam zawstydzoną. Coś czuje, że nie wyjdzie mi to na dobre..
-Więc.. no wiesz.. jesteś nawet.. atrakcyjny. Chyba..? 
-Czemu zakrywasz usta? Jesteś chora?
-Tak! Mam..
Rozejrzałam się wokoło i szukałam czegoś co pomogłoby mi wymyślić jakąś nazwę dla choroby.. 
-..Balkomundurewoźnooporoze!
-Balkomundurewoźnooporoze?
Cholera! Dobry jest!
-Tak własnie!
-Wiesz że coś takiego nie istnieje? Interesuje się medycyną..
Klapa! 
-Hehehe.. No więc, jesteś..?
-Okumura Yukio, miło mi.
-Nakano Kita..
-No, miło było, ale muszę się zbierać. Do zobaczenia Nakano-san.
-Ta...
Patrzyłam na niego ze zdziwieniem.. Coo?!! Mam nadzieje że raczej się nie zobaczymy, już nigdy więcej! A niech to.. A byłam tak blisko.. Balkomundurewoźnooporoza, też coś.. 
-Och.. Jestem egzorcystą, kocham zarzynać demony takie jak ty, ale interesuję się też medycyną.. blah blah blah.. Dupek..
Po krótkiej interpretacji okularnika, westchnęłam głęboko i oparłam się o barierkę balkonu. Podniosłam wzrok a moim oczom ukazał się ten frajer, ze skunksem na głowie. Ciśnienie w mojej krwi wzrosło do pięciuset! Zacisnęłam pięści i pogodnie się uśmiechnęłam.
-Ej ty! Skunksik! 
-Eee?
Chłopak wpatrywał się we mnie ze wściekłą, acz trochę zdziwioną miną. Stałam na barierce i podwijałam rękawy koszuli. Spojrzałam na niego zabójczym spojrzeniem i zacisnęłam pięści.
-Jeszcze z tobą nie skończyłam..
Zeskakując z balkonu udało mi się zrobić salto, spadając dotknęłam kolanem ziemi i wybiłam się najmocniej jak tylko umiałam. Rzuciłam się do biegu, chłopak wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi oczami. Odbiłam się od fontanny, na której siedziała dwójka jego znajomych, i szybując w powietrzu kopnęłam Ryuji'jego w twarz z półobrotu. Chłopak odleciał na kilka metrów, krew leciała z jego ust niczym woda z kranu. Wyprostowałam się i zaśmiałam. 
-Mięczaku mówiłam że cię dorwę.
-T-ty..
Leżąc na ziemi ledwo co mówił, krew wypełniała mu usta. Jego przyjaciele wbici w ziemie, patrzyli na mnie przerażonym wzrokiem. 
-Co tak się gapicie? Lepiej pomóżcie kumplowi, nie wiem czy krew nie zaszkodzi mu na zęby..
Oparłam się o niskiego okularnika, który chyba w tym momencie zlał się w portki.. 
-O ile jakieś jeszcze ma..
Na dźwięk moich słów, dwójka jego znajomych podniosła go i skierowała się w kierunku szkoły. Nie przypuszczałam że znokautuje go jednym ciosem, w gruncie rzeczy jestem demonem, więc moja siła przewyższa ludzką. No ale jakby spojrzeć na to z trochę innej strony to ostatnio, jakoś wzrosła.. Odwróciłam się i spojrzałam na chłopaka który właśnie stał nade mną. Był znacznie wyższy ode mnie, oczywiście wzięłam po uwagę to że stoi na murku fontanny. Miał niebieskie oczy i granatowe włosy, wpatrywał się we mnie ze zdumieniem, trochę zaczęło mnie to krępować, więc przerwałam jego obserwacje..
-A ty co? Nie pomożesz kumplowi?
-To nie jest mój kumpel..
-Może kolega?
-Nic z tych rzeczy!
-Chyba go nie lubisz co?
-Nie znoszę..
-No to witam w klubie! Jestem Nakano Kita, ty jesteś?
-Okumura Rin.. 
Patrzyłam na niego i oceniałam go pod każdym względem. Kiedy zeskoczył, okazało się że miałam racje był znacznie wyższy ode mnie. Z tej perspektywy wydał mi się nawet przystojny.
-Etto..
Spojrzałam a niego z zaciekawieniem, wyglądało na to że chciał mi coś powiedzieć. Uśmiechał się nerwowo, a rękę założył za głowę..
-Rin-kun?
Zza jego pleców rozległ się cichy, dziewczęcy głos.
-A właśnie! To jest Moriyama Shiemi, moja.. znajoma.
Wychyliłam się by zobaczyć dziewczynę. Wyglądała dość przyjaźnie, miała krótkie blond włosy, zielone oczy i ubrana była w kimono. Co prawda nie widziałam tu jeszcze ucznia, który wyglądałby tak jak ona. Jej niepewna mina uświadomiła mi, że peszy ją moja zaciekawiona mina. Uśmiechnęłam się do niej ciepło i kiwnęłam głową.
-Kita?
Odwróciłam głowę i uniosłam ją w górę, szukając głosu który mnie wołał. Gdy tylko się odwróciłam, o mało co nie dostałam zawału. Odskoczyłam w tył i przyjęłam pozycje ninjy*..
-Mephisto?
-Witaj Rin.
Mój wzrok wędrował to na Mephista, to na Rin'a. Nie wiedziałam skąd się znali i nie miałam jakiejś zbytniej ochoty się dowiadywać. Wzięłam głęboki oddech i przyjęłam swoją zwykłą postawę.
-Widzę że poznajesz coraz więcej ludzi.
-Taa..
Rin i ja spojrzeliśmy na siebie. To było dziwne oboje, w tym samym czasie przytaknęliśmy dyrektorowi na jego stwierdzenie. 
-Hahaha, to świetnie! Jak tak dalej pójdzie, oboje będziecie mieć przy sobie grono przyjaciół. 
Tym razem żadne z nas nie odpowiedziało. Przez chwilę trwała krępująca cisza, którą przerwał rozweselony głos Mephista.
-Kita, musimy porozmawiać. Prosiłem cię wczoraj, ale się nie zjawiłaś, dlatego teraz pójdziesz ze mną.
-Jasne..
Szlag! Zapomniałam.. Złapałam się za tył głowy, poczułam się skrępowana. Ruszyłam na przód, wcale nie żegnając się z nowo poznanymi uczniami. Mephisto za to, wymienił z tą dwójką parę słów i doszedł do mnie.

~Rin

Patrzyłem jak Mephisto i Kita znikają w progu szkolnych drzwi. Jestem ciekawy kim jest ta cała Kita.. Wygląda całkiem przyjaźnie, no i jest nawet chyba ładna.. 
-Rin-kun..
-Hęę?
Spojrzałem na zatroskaną twarz Shiemi.
-..Chyba musimy się zbierać, zaraz zaczną się zajęcia.
-No tak!! Cholera!

~Kita

Siedziałam na ogromnym krześle w gabinecie dyrektora i czekałam na to co mnie zaraz spotka. Myśląca mina Mephista trochę mnie bawiła, więc trudno było mi zapanować nad śmiechem. 
-Gdzie wczoraj zniknęłaś?
-No wiesz, zwiedzałam szkołę.
-Doprawdy? Wiec co zwiedziłaś?
-No wiesz, obeszłam dziedziniec.. no i widziałam szkołę..
-A może byłaś gdzieś, gdzie nie powinno cię być?
-Phy.. No byłam na dachu, ale to przez ciekawość.
-Dobrze kłamiesz wiesz? 
-Nie rozumiem po cholerę mnie pytasz, skoro wiesz..
-Myślisz że cię nie widziałem? Kopałaś wszystkie drzwi.. Po za tym, widziałem twój ogon, jak otworzyłem drzwi do pokoju egzorcystów. 
Cholera! Głupi ogon.. Patrzyłam na spokojną i uśmiechniętą twarz dyrektora.
-Więc co teraz? Wyrzucisz mnie?
-Nie, jednak mam dla ciebie pewną propozycje.
-Hee?
-Pytałem twojego brata, on przystał na mój układ, ale jeżeli się nie zgodzisz to on odejdzie. 
-Słucham?
-No wiec, przemyślałem to sobie dokładnie i zdałem sobie sprawę, że powinienem cięwysłać do Gehenny. 
-CO?!
-Jednakże, jest możliwość żebyś tu została. Tylko jest jeden warunek.
-Jaki?
-Zostanie egzorcystą.
-Oszalałeś?! Chcesz żebym wykończyła sama siebie?! 
-Nie do końca, to miałem na myśli. Chodzi o to, żebyś uczyła się razem z innymi uczniami, którzy uczęszczają w tej szkole, na tak zwane lekcje dodatkowe. Będąc egzorcystą, miałabyś zagwarantowane bezpieczeństwo, a do tego spełniłabyś swoje marzenie.
-Nie mówisz chyba..
-Właśnie o tym, hahahahaha.
-Skąd się dowiedziałeś?
-Wierz mi mam swoje sposoby.
Spojrzałam na jego rozbawioną twarz, gdyby nie jego roześmiana gęba pewnie bym się zgodziła. Nie miałam zamiaru dostarczać mu jeszcze więcej zabawy.
-Wybacz Mephisto, ale nie przystanę na twój układ. Chce jednak żebyś wiedział, że będę z tobą walczyć.. Z tobą i z każdym innym zafajdanym demonem, który będzie próbował wrzucić mnie do piekła. 
-Podoba mi się twoja waleczność, ale zastanów się nad tym dokładnie. Twój brat będzie zawiedziony, tak bardzo mu na tym zależało.
Na dźwięk jego ostatnich słów, moje ciało stało się sparaliżowane. Nie wiedziałam co mam zrobić, nie chciałam przyłączać się do egzorcystów, bo wiedziałam że sprawie mu tym niezły ubaw, jednak pragnienia Koichi'ego, były dla mnie znacznie ważniejsze. Zawsze się dla mnie poświęcał i rezygnował ze wszystkiego, ponieważ czegoś nie chciałąm, albo nie mogłam tego zrobić. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu prosto w twarz.
-Mogę wyznaczyć kilak warunków?
-Warunków?
-Tak..
-Słucham.
-Po pierwsze..

~Rin

-Niee!! TO nie możliwe, przecież jeszcze wczoraj go miałem!
-Coś nie tak Rin-kun?
-Zgubiłem klucz do drzwi!
-Ja mam.
-Co z tego, że ty masz?! Gdzie się podział mój! Yukio mnie zabije!
-Rin-kun..

~Kira

Po dość długim ustalaniu zasad, kłótniach i zgodach, udało nam się dogadać. Doszliśmy do wniosku, że powinnam przyłączyć sie do egzorcystów, pomoże mi to w spełnianiu mojego celu. Po drugie Mephisto dał mi wolną rękę i obiecał że Koichi nie będzie się wtrącał. Po trzecie zostaniemy w swoich pokojach, tak jak teraz. Po czwarte dostaniemy klucze, ale nie wolno nam będzie ich zgubić, a co ważniejsze wpuszczać do kryjówki zwykłych ludzi. W zamian za kilka moich warunków, Mephisto zażądał tylko dwóch rzeczy. Pierwsza dotyczyła mojego pochodzenia, miałam się nie afiszować tym że jestem demonem. Tak jakbym się tym szczyciła.. A drugim warunkiem Mephisto było to, że nie mogę stracić nad sobą kontroli. Powiedział że jak już to wszystko ogarnę, wytłumaczy mi jeszcze jedną ważną rzecz. Nie ma bladego pojęcia jaką, zarzekał się że mi nie powie.. 
-Musisz sama dowiedzieć się o wszystkim, jestem tylko irytującym i godnym pogardy dyrektorem, Akademii Prawdziwych Imbecyli...
Gdy skończyłam już naśladować jego wysokość księcia piekieł, poszłam prosto do pokoju Koichi'ego. 
-Czego chcesz?
-Gomen, onii-san..
-Teraz to onii-san co?
-Oj daj spokój, przecież widzisz że się staram!
-Kiepsko ci idzie..
-Jak chcesz, spadam..
-Zgodziłaś się?
-Może..
-Powiedz mi tak czy nie, dostałem rozpiskę zajęć. 
-Co?! Czemu ja jej nie dostałam?!
-Więc się zgodziłaś!
A niech cię!
-Pokaż mi ją.
-Poproś..
-Oj dawaj!
Wyrwałam z rąk brata niewielką karteczkę i zaczęłam czytać. Jutro jest piątek więc zajęcia zaczną się o siedemnastej i trwać będą do dwudziestej pierwszej trzydzieści. Co ciekawsze jutro jest Wychowanie Fizyczne, Wiedza Chemiczna, Historia i jakieś inne przedmioty podobne do szkolnych. Oddałam Koichi'emu kartkę. Po krótkiej rozmowie wyszłam z jego pokoju i poszłam do siebie. Po szybkiej kąpieli, zasnęłam dość szybko.
Z samego rana, bez śniadania, ruszyłam do tego tajnego miejsca, które powinnam odwiedzić dziś pod wieczór. No cóż, nie potrzebowałam klucza od Mephista, ani od Koichi'ego, nie musiałam też czekać aż ktoś tam wejdzie. Kiedy wychodziłam ze swoją kamizelką, tamtej nocy z pokoju egzorcystów, walnęłam klucz jednemu z nich. Szłam i podrzucałam nim w górę. Spokojnie zeskoczyłam na dół i otworzyłam wrota. Pomieszczenie wydawało się być puste, ale musiałam uważać, nie wiem czy tama dwójka już wyszła ze swojego pokoju. Pomału podeszłam do drzwi i zajrzałam do środka, nie było ani egzorcystów, ani mundurków. Pewnie poszli na zajęcia.. Odnośnie zajęć to ostatni raz byłam na nich z trzy dni temu, i to na jednej lekcji, którą i tak przespałam.. Weszłam do pomieszczenia, w którym znajdowała się tablica i ławki. Nie jestem pewna czego szukam, ale na pewno to znajdę. Weszłam na biurko nauczyciela i starałam się dostrzec co znajduje się na wysokiej szafie.. Leżało tam jakieś pudełko, niestety nie dosięgałam, więc stanęłam na krawędzi i uniosłam się na palcach. Nagle ktoś wszedł do sali, z miejsca runęłam na ziemie. Pech chciał że z pod mundurka wyślizgnął mi się ogon, a rozczochrane włosy odsłoniły uszy. 
-T-ty..
Masując sobie głowę, spojrzałam na przerażoną dziewczynę stojącą w drzwiach. 
-Hęę?
-DEMON! 
Dziewczyna wybiegła z klasy kierując się w stronę drzwi, prowadzących na zewnątrz. 
-DEMON! DEMON! POMOCY! 
-Zaczekaj! Nie musisz się bać!! Zatrzymaj się do cholery!
Biegłam za nią, co prawda nie była dla mnie żadną przeciwniczką. Z pełnym rozbiegiem, odbiłam się od ściany i wylądowałam tuż przed nią. 
-Daj spokój, przestań krzyczeć!
-D-DEEEEEEMON!
Dziewczyna zwróciła i zaczęła uciekać w inną stronę. Czy to przypadkiem, nie jest miejsce tylko dla egzorcystów? Jeżeli wszyscy są tacy strachliwi, to nie mam się czego bać. Westchnęłam i pobiegłam za nią. Wreszcie skręciła w jakąś sale, jest moja. Wbiegłam do pustej sali, dziewczyna zaczęła rzucać we mnie różnymi rzeczami.. Na początku dostałam zestawem srebrnych łyżek. Potem obrzucała mnie czosnkiem, a gdy zapasy amunicji na gulasz się skończyły, rzucała mnie czym tylko popadnie. Z pełnego zamachu rzuciła mnie czymś w twarz, spojrzałam w dół by sprawdzić czym oberwałam. Nie mogłam uwerzyć własnym oczom..
-No daj spokój.. Różaniec? 
Miałam dość zapędziłam ją w kozi róg i nie pozwalałam jej uciec.
-Posłuchaj, jestem Nakano Kita i nie jestem demonem. Spójrz..
Wyciągnęłam z pod spódniczki ogon zabawkę, który nosiłam na wszelki wypadek, odkąd zdarzył się wypadek w tamtym ogrodzie. Rzuciłam jej pluszowy dodatek na biurko obok i pomachałam pupą, na znak że nie mam ogona.
-Widzisz? A uszy były doklejone, ale przy obrzucaniu mnie różańcami gdzieś mi spadły widzisz?
Odgarniając sobie włosy z uszu, postarałam się nie odsłaniać dłonią części ucha. Dziewczyna wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwile, aż w końcu rzuciła się w kierunku drzwi. No dobra próbowałam być miła, ale chyba inaczej się nie da. Rzuciłam ławkę w kierunku drzwi, naturalnie, lecąca ławka posłużyła za skuteczną barykadę. Podeszłam do dziewczyny uderzyłam ją w głowę, po czym straciła przytomność. Związałam ją, a do ust wsadziłam jej pluszowy ogon, przecież nie mogłam pozwolić by po odzyskaniu przytomności zaczęła się drzeć. Z kieszeni dziewczyny wyleciała karta zdrowia, na której widniało nazwisko Noriko Paku. Będę pamiętać, wsunęłam kartę z powrotem do jej kieszeni i zabrałam się za szukanie miejsca w którym mogę ją ukryć. Z uwagi na to, że sala wyglądała na nieużywaną, włożyłam dziewczynę do szafy, która stała nieopodal okna i zamknęłam na klucz. Przesunęłam ławkę na miejsce i wyszłam z pomieszczenia. Szybkim krokiem opuściłam "drugą szkołę" i poszłam do siebie do pokoju. Całą ta bieganina bardzo mnie zmęczyła, więc chciałam się zdrzemnąć. Po drodze do akademika spotkała dziewczynkę w kimonie, która szła w moją stronę. Jej twarz wydawała mi się smutna, wyglądała jakby ktoś jej wyrwał serce.
-Ohayo Moriyama-san!
Pomachałam dziewczynie i szeroko się uśmiechnęłam. Co prawda rzadko zdarza mi się odzywanie do kogokolwiek, zawsze robił to Koichi, ja byłam tylko tłem.. 
-Ohayo Nakano-senpai.
-Senpai? 
-Obraziłam cie? Przepraszam ja..
-Spokojnie, zwolnij.. Nic się nie stało, tylko to dziwne.. Jeszcze nikt nigdy nie nazwał mnie sempai..
-Naprawdę?
-Taa..
-Wybacz, ale muszę już iść.
-J-Jasne.. 
Spojrzałam na nią ze zdziwieniem. Uśmiechnęła się do mnie, ale wyglądała jak zbity pies.. Ciekawe co mogło się jej stać? Hmm.. To nie moja sprawa, zresztą ma chyba sporo przyjaciół, skoro nie rozmawia z nowo poznanymi ludźmi. Eh.. Zazdroszczę jej, chyba fajnie mieć przyjaciół. Może kiedyś i ja się tego dowiem.. Spojrzałam w niebo, było jakoś dziwnie pomarańczowe. W oddali zauważyłam Koichi'ego, który szedł w moją stronę, co tu się d jasnej cholery dzieje?! 
-Kita-chan? Gdzie była?
-W.. na mieści.. Muszę kupić sobie jakieś nowe buty..
-Doprawdy? 
-Jasne że tak!
-Poszłaś oglądać buty w trakcie zajęć?
-Później.. sklepy, są.. no wiesz, zamknięte.
Kłamłam jak tylko umiałam, nie mówię że jestem w tym dobra.. Ostatnio przekonałam się, że strasznie kiepsko mi to wychodzi. Patrzyłam z fałszywym uśmiechem na Koichi'ego, który przejrzał mnie na wylot. Potargał mi włosy i uśmiechnął się do mnie radośnie.
-Chodź, pierwszy dzień na zajęciach dodatkowych.
-Co?! Która godzina?
-Za piętnaście piąta. 
Cholera! Byłam tam aż tak długo?! Spojrzałam na brata, który bacznie mi się przyglądał. 
-Phe, jasne że idę. 
Umierałam ze zmęczenia, podejrzewam że znowu będę spała na lekcjach. Mam nadzieje że nikt nie znajdzie tej małej miotaczki różańców, miałabym wtedy ogromne kłopoty. Koichi, otworzył kluczem wrota i weszliśmy do tego wielkiego korytarza. 
-Ciekawa gdzie trzeba iść?
-Tędy..
-Skąd wiesz?
-T-tak czuje, nie wiem możemy iść tam..
Szybko skręciłam w lewą stronę, brat poszedł za mną. O mało co, muszę bardziej uważać na to co mówię i robię. Kiepsko by było gdyby dowiedział się że przychodzę tu od kilku dni. 
-Wiesz co? Masz dobre przeczucia, z tamtej sali słychać rozmowy. 
-Naprawdę?! 
Udawałam zdziwioną, nie wiem jak to jest że moje umiejętności aktorskie działają bez zarzutu, ale jeżeli przychodzi mi kłamać to nie wiem co mam mówić.. Weszłam do sali za bratem, oboje zostaliśmy zlustrowani od góry do dołu przez grupkę dzieciaków. Nie mogłam w to uwierzyć, przecież ja połowę znam! 
-Słuchajcie wszyscy, to jest Nakano Koichi, a to jego siostra Nakano Kita. Od dziś będą szkolić się tak jak wy na egzorcystów. Możecie usiąść.
Po tym jak zobaczyłam kto nas będzie uczył, krew w moich żyłach zamarzła.. Okumura Yukio, jeżeli nadal mnie pamięta, mogę wyjść z tego sporę kłopoty..

___________________________________________________________________
Wybaczcie że tak kiepsko napisany, ale dopiero się rozkręcam ^^"

*ninjy chodziło mi o nindży ale nie wiedziałam jak to napisać a nie chciałam pisać przez "dż". Takżeeeeeeee to chyba tyle byebye~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz