********************************************************************
-Jak mam mu podziękować?
Siedziałam na jednej z balustrad mostu, prowadzącego do sklepu egzorcystów i zastanawiałam się jak mam przeprosić Rin'a. Moja mina musiała wyglądać zabawnie, ponieważ zawsze jak próbuje coś wymyślić i zaczynam intensywnie myśleć, wypełniam powietrzem policzki i mocno zaciskam oczy. Może to i dziwne, ale zawsze wydaje przy tym dziwne odgłosy.. Już wiem! Skoczyłam na równe nogi i przerzuciłam włosy do tyłu, stając w niechlujnej pozycji.
-Rin, dzięki za opiekę i żarcie, miło było.. Nie, zbyt chamsko.. To może.. Wiesz Rin, dziękuje za opiekę nad moim umęczonym ciałem i pyszne przysmaki, jaki mi zaserwowałeś.. EEE!
Z rozżaloną i zażenowaną miną, rzuciłam się na balustradę i usiadłam po turecku.
-Jestem beznadziejna..
Uśmiechnęłam się bezradnie i złapałam na głowę. Kiedy podniosłam wzrok, moim oczom ukazała się Shiemi. Szła środkiem mostu, wyglądała na przybitą.. Odkąd ją poznałam jeszcze ani razu nie widziałam jej uśmiechniętej, ciekawe co jej się stało. Zauważyłam że jej usta się poruszają, co mogło oznaczać tylko jedno.. Albo ma wymyślonego przyjaciela, albo poważny problem.. Wstałam na równe nogi i machając zaczęłam ją wołać.
-Ohayo Shiemi-san.
-Huh? Nakano-sempai?
Uśmiechnęłam się ciepło i zeskoczyłam z balustrady. Poczekałam chwile aż dziewczyna do mnie dojdzie. Nie dało się przegapić pewnego szczegółu, oczy dziewczyny mieniły się, jak diamenty, ale były też lekko czerwone.
-Płakałaś?
-N-Nie! Ja tylko..
-Rozumiem..
Spojrzałam na nią swoim zaciekawionym spojrzeniem, ale widziałam że moja obecność ją krępuje. Jestem ciekawa co roi się w tej małej niewinnej duszyczce.. Shiemi wygląda bardzo niewinnie, a jej wzrok mówi że jest uczciwa i bardzo ciepła. W porównaniu z tą zimną macką jaką jej Brewka, Shiemi przypomina mi spłoszonego jelonka..
-Ano..
-Huh?
-Co tu robisz Nakano-sempai?
-Eee..
Złapałam się za głowę i uśmiechnęłam się nerwowo.. Co prawda nie dostałam jeszcze swojego klucza, ponieważ Koichi uważa że jestem nieodpowiedzialna i nierozsądna.. Baran..
-No wiesz.. Ja.. Siedziałam i.. Po-dzi-wiałam.. Tutejszą Architekturę!
Chichotałam jak idiotka i drapałam się w głowę, jakbym miała wszy.. Kątem oka zauważyłam, że twarz dziewczyny ani trochę się nie zmieniła.
-Coś cię dręczy prawda?
-N-Nie..
-Jesteś w tym kiepska.. Zupełnie jak ja.
-Huh? W czym?
-W kłamaniu, obydwie nie potrafimy tego robić. .
-Ja..
-Wiem że coś cię dręczy, ale jeżeli nie chcesz to nie mów. Jeśli poczujesz się gotowa żeby się komuś wyżalić, przyjdź do mnie..
Niepewnym ruchem ręki Shiemi otworzyła drzwi, prowadzące do akademii egzorcystów. Szybkim krokiem wskoczyłam przed dziewczynę, spojrzałam w jej smutne oczy i powiedziałam słowa, dzięki którym jej twarz rozjaśniła się.
-Przecież przyjaciele są od tego żeby sobie pomagać nie?
-T-Tak..
Uśmiechnęłam się szeroko i rzuciłam się do środka korytarza. Kiedy Shiemi weszła za mną, jej smutna, niepewna mina znowu zagościła na jej rozpromienionej twarzy. Z zaciekawieniem powędrowałam za jej wzrokiem i zauważyłam, Kamiki Izumo i Paku Noriko. Nie byłam pewna, ale domyślałam się że Shiemi ma problem z tą dwójką.. Przez chwile przestałam oddychać i błyskawicznie obróciłam głowę w stronę przechodzących dziewczyn.
-Noriko Paku..
Czy to nie ta sama, którą kilka dni temu zamknęłam w szafie? Ciekawe jak się wydostała.. Znowu spojrzałam na Shiemi, której twarz wyglądała na zdeterminowaną.. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, dziewczyna biegła już w stronę dwóch dziewczyn.
-Komiki-san! Paku-san! K-Konnichiwa!
Zaraz po tych słowach Shiemi runęła na ziemie.
-Moriyama-san?
-Żałosne..
Przyglądałam się wszystkiemu z daleka i nie wyglądało to za ciekawie. Brewka po krótkim skomentowaniu sytuacji, odwróciła się i odeszła.
-Nic ci nie jest? Uważaj.. Czekaj Izumo-chan.
Powoli podeszłam do dziewczyny, już miałam ją pocieszyć, kiedy usłyszałam za swoimi plecami znajomy głos.
-Shiemi?
O mało c się nie posikałam, ze strachu.. Stanęłam wryta, odwróciłam głowę i zobaczyłam zdziwionego Rin'a. Wzięłam głęboki oddech i odetchnęłam z ulgą.
-Co ty robisz?
-Nic.
Shiemi pozbierała się do kupy i szybkim krokiem ruszyła w kierunku sali. Dziwna dziewczyna..
-Co jej..
Na niedokończone pytanie Rin'a wzruszyłam ramionami i oboje ruszyliśmy w kierunku sali. Po chwili uświadomiłam sobie, że nie wymyśliłam jeszcze żadnego sposobu żeby mu podziękować. Niech szlag weźmie, moje pieprzone rozkojarzenie.. Szliśmy w ciszy, co było dość nietypowe, ponieważ ja, tak samo jak Rin, jesteśmy z natury krzykliwymi osóbkami.. Dziwne że mimo podobnych charakterów, nie kłócimy się i nie próbujemy prześcignąć. Raz kozie śmierć, wzięłam głęboki wdech i..
-Rin..
-Huh?
-Rin, Kita? Wchodźcie szybko, zaraz zaczną się zajęcia.
-Jasne..
Rin wbiegł do sali za swoim bratem, a ja stałam w miejscu wryta w marmurową posadzkę.. Jak Yukio mógł mi to zrobić.. Pokręciłam głową i weszłam do sali, w której młodszy Okumura już wygłaszał swoje, nauczycielskie przemówienie.
-Zostało już tylko sześć tygodni do wakacji. Przed nimi odbędzie się egzamin na Exwire.
-Wirek? Co to takiego?
Spojrzałam zaspanym wzrokiem w stronę starszego Okumury, uśmiechnęłam się mimowolnie. Jego spinka, którą spinał sobie włosy, rozbawiała mnie za każdym razem, jak na niego spojrzałam.
-Exwire! Tym określeniem nazywa się kandydatów na egzorcystów.
Spoglądałam to na Rin'a, to na Shiemi, którzy komunikowali się co do spraw związanych z nazwą określającą nas, jako egzorcystów.
-Kiedy już nimi zostaniecie, będziecie mieć więcej zajęć praktycznych, więc egzamin nie będzie prosty.
Swoim sennym i znudzonym spojrzeniem, lustrowałam arkusze, które Yukio trzymał w ręce. Skoro ten egzamin, ma na celu wyłonienie spośród nas kandydatów na przyszłych egzorcystów, co znaczy jeszcze więcej pracy i nauki.. Wystarczy że zawalę ten egzamin i już będę miała spokój.. Gdyby nie Koichi już dawno nie byłoby mnie w tej szkole.. No ale nie mogłam odmówić, bo przecież bardzo mu zależało. Teraz, jeżeli on zda a ja nie, to będzie mógł szkolić się dalej, a ja będę miała wolne. Nigdy nie pisałam się na role egzorcysty.. To śmieszne, demon egzorcysta.. Odruchowo westchnęłam i popatrzyłam na brata, który wyglądał jak zahipnotyzowany. Widać podoba mu się rola egzorcysty, nie wiem czy mam się cieszyć że mogłam mu sprawić taką przyjemność, czy niepokoić że tak bardzo mu się to podoba..
-.. zorganizowałem obóz..
Odwróciłam głowę od Yukio, który mówił o jakimś wyjeździe. Kątem oka zauważyłam, jakąś zakapturzoną postać. Przyglądałam się jej uważnie, nie zwracałam na nikogo najmniejszej uwagi i puściłam mimo chodem wszechobecne zdziwienie, które wywołało słowo "obóz"..
Lekcja dobiegła końca, Rin próbował dowiedzieć się od każdego co to znaczy Meister. Słuchałam, jak różowiutki, skunksik, koichi i neko-chan, wypowiadają się na ten temat. Siedziałam w miejscu i nie mogłam oderwać oczu od zakapturzonej postaci. Znowu zaczęłam intensywnie myśleć, moje policzki napompowane już były powietrzem, oczy lekko rozchylone wpatrzone w nieznajomego, a dźwięk jaki z siebie wydawałam przypominał hinduską mantrę..
-C-co ona robi?
-Zdaje się, że próbuje rozwiązać jakiś problem.
-Dlaczego wydaje takie dziwne dźwięki?
-Hehe- Nie mam pojęcia.
Wyglądało na to że Koichi się załamał, a neko i różowy nerwowo się uśmiechnęli. Rin i Skunksik patrzyli na mnie zaciekawieni.
-Kita-san?
-Hmm?
-A ty.. Kim chcesz zostać?
Spojrzałam na okularnika z zaciekawioną miną, trzymał w ręku jedną z tych kartek, którymi jeszcze przed chwilą wymachiwał Yukio. Więc to nie test.. Myślałam że wykradnę odpowiedzi.. Przez chwilę się zasępiłam, ale do normy przywołał mnie głos Rin'a.
-Właśnie.. Kim chcesz zostać?
Spojrzałam na ich zaciekawione twarze, które niecierpliwie wyczekiwały odpowiedzi. Bez namysłu rzuciłam..
-Leniwcem.
Wszyscy wyglądali na załamanych, Koichi nerwowo chichotał, a Bon wściekał się i twierdził że nie biorę sobie tego na poważnie. Wzruszyłam ramionami, uśmiechnęłam się ciepło i odkręciłam się w stronę zakapturzonej postaci, ale ku mojemu zdziwieniu już jej tam nie było.. Gdzie ona się podziała? Na następnej lekcji odsunęliśmy ławki pod ściany, co świadczyło o tym że nici ze spania.. Wszyscy stanęli wokół kręgu, narysowanego przez Igora Neuhausa.
-Teraz przyzwiemy demona. Nie nadepnij na krąg. Jeżeli krąg zostanie naruszony, to straci swoją moc. Aby przyzwać demona potrzebujemy..
Przestałam go słuchać, moje myśli skupiły się na zakapturzonej postaci, która gdzieś zniknęła. Jak to możliwe że udało jej się tak szybko, a zarazem tak cicho wyjść? Po za tym, czy tylko ja ją zauważyłam? Nagle z okręgu zaczęło wyjawiać się jakaś dziwny brązowy glut, który po kilku sekundach przerodził się w wielkiego psa. Kundel wyglądał jakby dopadła go piła łańcuchowa, a zaraz potem jakaś nawiedzona krawcowa. Jego ciało było pozszywane, a zapach przyprawiał o mdłości. Już kiedyś go widziałam.. Czułam na sobie zaniepokojony wzrok Koichi'ego, ale nie spojrzałam na niego. Stałam wryta w podłogę, bałam się wykonać jakikolwiek ruch. Nie wiem dlaczego, ale wspomnienia tego zimowego wieczory, wróciły do mojej głowy, a nad moim ciałem zapanował strach. Mój oddech ze spokojnego przerodził się w szybki i niepewny. Moje ciało zdawało się być sparaliżowane. Nie mogłam nad sobą zapanować.. Z tych potwornych wspomnień wyrwało mnie zdumienie, jakie zapanowało po przywołaniu przez Izumo, dwóch lisich demonów. Zaraz po niej demona przywołała Shiemi..
-Wygląda na ducha Green Mana. Znakomicie Moriyama Shiemi. Kiedy już zaczęłam nad sobą panować i odrzuciłam od siebie te wszystkie ponure wspomnienia, spojrzałam na Shiemi. Jej wyraz twarzy wyglądał tak samo, jak dziś rano, zaraz przed tym jak zaliczyła glebę.
-Hej Kamiki-san! Też przywołałam chowańca.
-Super, jest mały jak fasolka i taki słodki.
-Huh? Super? Słodki? Dziękuje!
Dziewczyna nie wiedziała, że ta zimna macka, wcale nie miała zamiaru jej schlebiać, wręcz przeciwnie, chciała ją poniżyć. Mój wzrok powędrował na kartkę, którą dostałam na początku lekcji od Igora. Nie byłam w stanie nic zrobić, zgniotłam ją w ręku i rzuciłam za siebie.
-Wygląda na to, że w tym roku mamy kilku przywoływaczy. Przywoływacze potrafiący walczyć z wezwanymi demonami, są wysoce cenieni wśród egzorcystów. Demony nigdy nie są posłuszne komuś słabszemu od nich. Potrafią zaatakować każdego kto straci pewność siebie. Jak już wspomniałem, gdy krąg zostanie zostaje przerwany, chowaniec znika. Jeśli poczujecie się zagrożeni przedrzyjcie kartki. To wszystko na dzisiaj.
-Nie chce żebyś odszedł. Mogę nazwać cię Ni?
-Chodźmy Paku.
Wzięłam głęboki oddech i dopiero teraz spojrzałam na Koichi'ego. Brat patrzył na mnie zaniepokojonym, a zarazem smutnym spojrzeniem.
-Wybacz, Kita-chan..
-Za co mnie przepraszasz? Lepiej zacznij uczyć się do egzaminu.
Uśmiechnęłam się ciepło i ruszyłam w stronę Shiemi. Dziewczyna wpatrywała się w przywołanego przez siebie chowańca.
-Dobra robota Shiemi-chan.
-T-tak sądzisz?
-Jasne, oprócz ciebie i Brewki nikomu się nie udało.
Nie wysłuchawszy mnie do końca, Shiemi wybiegła z sali. Wygląda na to że jednak Kamiki jest dla niej o wiele droższa niż ja.. Usłyszałam śmiech i odwróciłam się by zobaczyć co się stało. Skunksik patrzył na mnie, tylko po to aby zaraz wybuchnąć śmiechem..
-Co cię tak bawi?
-"Jasne oprócz ciebie i Brewki nikomu się nie udało". Hahaha, szczególnie jak nawet KTOŚ nie próbował. Co strach cię obleciał?
Zacisnęłam pięści i zęby, jego naśladujący mnie ton głosu, doprowadził mnie do szału, a śmiech tylko to potęgował.
-Jednak nie jesteś taka odważna co?
-Ty..
Podeszłam do niego i wycelowałam w jego stronę moją zaciśniętą pięść. Byłam gotowa go zabić.. Z całą swoją siłą usiłowałam tracić go w te jego roześmianą gębę, ale Koichi mi przeszkodził. Stanął przed nim i złapał mnie za nadgarstek, zanim moja ręka dosięgnęła jego zębów.
-Uspokój się Kita.
-Puszczaj.
Wyrwałam rękę z uścisku i mrożącym krew w żyłach spojrzeniem, zlustrowałam Bon'a. Otwierając drzwi by wyjść z sali, machnęłam nimi tak mocno że wbiły się one w ścianę. Szłam po korytarzu próbując się uspokoić. Na mojej drodze stanęły jednak nowe przeszkody, a dokładniej mówiąc trzy przeszkody. Stałam i tak jak to było rano przyglądałam się wszystkiemu z daleka. Shiemi, Izumo i Paku stały co i raz każda na siebie zerkała. Jedyne co mi wpadło w uszy to słowa Shiemi.
-Zaprzyjaźnicie się ze mną? Nigdy nie miałam przyjaciół, więc...
-Jasne. To jesteśmy przyjaciółmi.
-Naprawdę? Tak się cieszę!
-Weź to. Jestem słaba więc szybko się męczę. Przyjaciele sobie pomagają prawda? Poniesiesz to dla mnie?
Spojrzałam na twarz Shiemi, wyglądało na to że coś sobie przypomniała.. Mimo wszystko słowa Brewki wbiły się także we mnie, czy ja oby nie powiedziałam czegoś podobnego?
-Przecież przyjaciele są od to żeby sobie pomagać nie?
Patrzyłam jak Shiemi odchodzi razem z Paku i Izumo, biedna dziewczyna nie wie co ją czeka. Ciekawi mnie jednak, dlaczego Shiemi nie cieszyła się z tego kiedy ja to powiedziałam.. Stałam między odchodzącą trójką dziewczyn, a stojącą piątką chłopaków, którym jeszcze chwilę temu chciałam wybić zęby.
-Kita-chan..
-Zostaw mnie.
Spojrzałam na brata i ruszyłam w stronę wyjścia. Musiałam ochłonąć i odzyskać nad sobą kontrolę. Kiepsko byłoby kogoś zabić, nie chciałabym żeby Mephisto prawił mi kazania.. Usiadłam na jednym ze starych parapetów w akademii i wyglądałam przez okno. Całe szczęście że Koichi złapał moją rękę, nie jestem pewna co by się stało gdybym trafiła. Bon to dupek i ciężko się z nim pogodzić, ale najwyższa pora i czas, żeby go zaakceptować. Shiemi to wciąż głupiutka i naiwna dziewczynka, która potrzebuje super koleżanek, dlatego odrzuciła propozycję przyjaźni ze mną. Izumo podług mnie wydaje się być ideałem. Dostaje wysokie oceny, jest ambitna, nosi się jak księżna i potrafi przywołać chowańca. A ja? Ja potrafię spać, jestem perfekcyjna w niesłuchaniu, kiepska w nauce i co jak co, ale jestem demonem. Demony nie mogą mieć przyjaciół, głupia ja.. A co jakby ta krucha istotka dowiedziała się że jestem demonem, który napadł na jej matkę? Biedna chyba zeszłaby na zawał..
Przez kolejne dni Shiemi była popychadłem Kamiki, ale nie obchodziło mnie to zbytnio. Skoro ona była z tego zadowolona i ślepo wierzyła w tą nieistniejącą przyjaźń, to czemu miałabym zabierać jej to szczęście.. Szłam powolnym krokiem w stronę akademika, w którym jeszcze niedawno spędziłam noc. Nagle przypomniało mi się że jeszcze nie podziękowałam Rin'owi za pomoc.. Niech to! Podniosłam wzrok i zauważyłam że wszyscy już czekają przed wejściem.
-Nie podoba mi się. Obskurny. Nie mogliśmy wybrać lepszego miejsca?
-No co ty, już srasz ze strachu?
Wszystkie oczy skupiły się teraz na mnie, uśmiechałam się pogodnie. Zanim ktokolwiek zdołał coś powiedzieć podeszłam do Bon'a i jednym silnym chwytem, złapałam go za kark.
-Jeżeli jeszcze raz zwątpisz w moją odwagę, to zwiąże ci usta twoim własnym kręgosłupem. Rozumiemy się?
Chłopak nawet na mnie nie spojrzał, jego oczy zrobiły się szkliste, a oddech stawał się płytki. Kiedy opuściłam rękę i klepnęłam skunksika w plecy podeszłam na przód tak żeby uważnie przysłuchać się wskazówką Yukio-kun'a.
-A właśnie.. Twoje milczenie, wzięłam jako zgodę, więc uważaj.
Znowu uśmiechnęłam się ciepło. Mój wzrok powędrował na Shiemi, która ślepo wlepiała oczy w Brewkę. Z żałością pokręciłam głową, jak można dawać się tak wykorzystywać? Kątem oka zauważyłam, że Rin też zauważył dziwne zachowanie Shiemi i wyglądało na to że nie był z tego zadowolony. Wchodząc do akademika i siadając przy niskich stolikach Yukio wyjaśnił zasady dotyczące egzaminu. Mina Koichi'ego i jego zaangażowanie nie pozwoliło mi oblać tego zakichanego testu.. Całą noc wkuwałam, to wszystko co było mówione na lekcjach. Zasady dotyczące poprawnego wykonywania eliksirów, przywoływanie demona, historie egzorcyzmów, przeciwdziałania i działania w przypadku, zajścia w niebezpieczeństwo.. I różne tego typu rzeczy.. Rozmowa z Koichim uświadomiła mi, że moja porażka, byłaby i jego porażka..
-Jeżeli zdam, a ty nie zdasz to razem wyjdziemy z akademii egzorcystów i już nigdy tam nie wrócimy..
Nie potrafiłam mu tego zrobić, więc napiszę ten test jak tylko potrafię..
-Odłóżcie długopisy, odwróćcie kartki i mi je podajcie.
Super..
-Nareszcie koniec..
-Strasznie się ciągnęło
-Wychodzę na zewnątrz zaczerpnąć powietrza.
Przez cały egzamin wlepiałam gały w tego zakapturzonego typka.. Niech to szlag! Pewnie nie mam ani jednej dobrej odpowiedzi, za bardzo skupiłam się na rozważaniu jaka japa kryje się pod kapturem.. Spojrzałam n Rin'a który właśnie opuszczał pomieszczenie.
-Rano wstajemy o szóstej. Będziemy mieli krótki quiz do tego testu.
-Demon z niego..
-Paku chodź się wykąpać.
-D-dobrze..
-Ja też!
-Mam nadzieje, że wanna jest duża.
-Nie obchodzi mnie to, chcę już w niej być.
-Izumo-chan, naprawdę lubisz się kąpać.
-Oczywiście, jestem dziewczyną.
Kiedy wszystkie trzy wyszły, głęboko westchnęłam.. To jakieś żarty, wszystkie trzy wejdą razem do wanny i wychodząc z niej będą myślały że są czyste.. Przecież cały czas będą siedziały w swoich brudach.. Po za tym, to chore..
-Dziewczyna się kąpią. czuję że powinnyśmy pójść i sobie trochę popatrzeć.
-Shima, Jesteś mnichem!
-Znowu jego przyzwyczajenia.
-I kto to mówi, przyznaj, że też byś chciał popatrzeć.
-Nie zapominaj że jest tu nauczyciel.
Mój wzrok co i raz skakał po innym chłopaku, ich kłótnia trochę mnie bawiła.
-To bez znaczenia, jesteśmy w tym samym wieku! Nie musisz udawać.
-Wolę nie robić głupot.
Patrzyłam na twarz Shimy i bawiło mnie, że zrobił się taki naburmuszony. Może i nie dogaduje się z nikim, ale przecież żadne z nich nie jest moim wrogiem. Uśmiechnęłam się, a zaraz potem zaczęłam się śmiać.
-Z czego się śmiejesz?
-Naprawdę chciałbyś patrzeć na te dechy? Hahaha..
-Huh?
-Równie dobrze mógłbyś pójść do stolarni..
Przewalałam się po podłodze i umierałam ze śmiechu. Widziałam, a nawet słyszałam jak co i raz ktoś się podśmiewa. Kiedy skończyłam już turlać się ze śmiechu, złapałam się za brzuch i westchnęłam. Spojrzałam na uradowaną twarz różowej bani.
-I czego tak się szczerzysz?
-Uświadomiłem sobie, że wolałbym podglądać ciebie.
-Shima, do cholery opanuj się!
Czułam jak moja twarz robi się czerwona, nie mogłam uwierzyć w to co teraz powiedział..
-Ty..
Spojrzałam na Koichi'ego, który trzymał w ręku jeden ze stołów, na którym przed chwilą pisaliśmy egzaminy. Już miał rzucić nim w Shimę, ale stanęłam przed tym zboczeńcem zasłaniając go ciałem i podniosłam ręce, w geście spokoju.
-Nic się nie stało Koichi, to normalne u psycholi. Proszę odłóż stół..
Uśmiechnęłam się ciepło w jego stronę i spojrzałam na niego spokojnym wzrokiem. Brat opuścił stół i odstawił go na miejsce. Odetchnęłam z ulgą, podobnie jak Shima poczułam się bezpiecznie. Jeżeli chodzi o sprawy drażliwe, to Koichi zawsze reaguje zbyt impulsywnie. Mówiąc drażliwe miałam na myśli, sprawy dotyczące mnie.. Zawsze jak ktoś mi ubliży, albo powie coś niestosownego Koichi jest zdolny zabić.
-Może powinieneś iść się przewietrzyć?
-To dobry pomysł.
Patrzyłam jak mój brat wychodząc z pomieszczenia mierzy Simę zabójczym spojrzeniem. Wyglądało to dziwnie, jestem ciekawa czy ja też tak wyglądałam kiedy nie mogłam pieprznąć skunksika w łeb.. Gdy tylko zamknął za sobą drzwi, odwróciwszy się, zacisnęłam pięść i przywaliłam różowemu prosto w zęby.
-Zboczeniec..
Nagle poczułam coś dziwnego, jakby coś we mnie uderzyło.. Coś uderzyło w środku. Rzuciłam się do drzwi i pobiegłam w stronę, łazienki dziewcząt. Nie jestem pewna gdzie biegnę, moje nogi same mnie prowadziły. Wybiegłam zza zakrętu i zauważyłam przed sobą Shiemi, która powolnym krokiem biegłam w kierunku łazienki.
-Nakano-sempai?
Spojrzałam na nią nieobecnym spojrzeniem i przyspieszyłam tak, że dziewczyna została daleko w tyle. Wpadłam do łazienki niczym rozpędzony koń.. Rin stał tuż przed Izumo, zauważyłam potwora, przez co moje ciało znowu stawało się sztywne.. Wspomnienia napływały, a ja nie wiedziałam co robić. Moja głowa była pełna wspomnień, ale w serce grało teraz innym rytmem niż chciał mózg.. Dlaczego? Co się do cholery dzieje?!
-Kita?!
Spojrzałam na Rin'a, nie mogłam wykrztusić z siebie ani słowa. Do pomieszczenia wpadła Shiemi.
-Rin!
-Ty?
-Paku-san! Rin powstrzymaj demona, ja zajmę się Paku!
-Łatwo powiedzieć.
Rin rzucił się w stronę demona i nie wyjmując miecza, co i raz uderzał go gdzie popadnie. Czułam jak wściekłość demona rośnie, jak niebezpieczeństwo wzrasta, ale nie mogłam się ruszyć. W środku mnie odgrywała się wewnętrzna walka z przeszłością a teraźniejszością..
-Paniczu..
Usłyszałam głos demona, który zaraz potem chwycił Rin'a za głowę i cisnął nim o drzwi do łazienki. Rin przeleciał przez szybę, a drzwi runęły na ziemie. Uczucie, które do tej pory lekko mną miotało, teraz wybuchło we mnie całą swoją siłą. Rzuciłam się w stronę Rin'a, niewiele myśląc wskoczyłam na demona i odbiłam się od jego wstrętnej gęby. Kiedy Rin uderzył o ziemie, znowu poczułam to.. To samo uczucie, które czułam poprzednio.. To które poczułam tej nocy kiedy Rin i Yukio byli w niebezpieczeństwie. Wylądowałam obok niego..
-W porządku?
Zanim Okumura zdążył cokolwiek mi odpowiedzieć, demon chwycił mnie za kark i cisnął mną o ścianę. Moja głowa wbiła się w kafelki, spadając walnęłam nią o resztkę popękanej glazury. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, ale czułam że muszę obronić starszego Okumure..
Kiedy demon chwycił Rin'a za szyje i zaczął go dusić nie mogłam czekać. Wyjęłam z butów dwa cienkie jak papier sztylety. Czułam jak moje ciało napełnia się demoniczną energią. Zręcznym ruchem połączyłam sztylety razem, tworząc tym samym jeden ługi i mocny miecz. Fioletowy płomień pokrył moje ciało, zęby wydłużyły się jeszcze bardziej, ogon wydostał się spod spódnicy, źrenice zwężyły się, a włosy wyglądały jak miliony falujących brzytew. Rzuciłam się w stronę potwora i zamachnęłam się tym samym przecinając mu klatkę piersiową. Ghoul cofnął się przerażająco jęcząc. Stałam przed Rin'em który wlepiał we mnie swoje zdziwione spojrzenie. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, w tej samej chwili demon wytrącił mi z ręki miecz, złapał mnie za gardło i ściskał je coraz mocniej. Coraz trudniej było mi złapać powietrzem, wtem rozległ się głos demona.
-Za ciebie słono płaci..
Zanim spostrzegłam drugą ręką dusił Rin'a który wciąż leżał na ziemi. Wzrok demona ze mnie powędrował na Okumure.
-Wybacz mi. To rozkaz pewnej osoby.
-Szatana?
Próbowałam wyrwać się z łap demona, ale brak powietrza sprawiał że miałam coraz mniej siły. Czułam się coraz słabsza.. Co i raz usiłowałam nabrać powietrze do ust, wytwarzając tym samym dźwięk dławienia się. Już myślałam że to koniec.. Łapa demona zaciskała się coraz bardziej. Czułam jak mój kręgosłup zaczyna pękać, a gardło jest już za mocno ściśnięte żeby łapać oddech.
-Rin! Kita!
Nagle poczułam ulgę, moje ciało runęło na ziemie. Podniosłam wzrok, moim oczom ukazał się Yukio, który celował w stronę demona. Ghoul uciekł, ale my byliśmy wolni.. Łapczywie łapałam powietrze, co i raz spoglądając na każdego Okumure.
-Spóźniłeś się!
-Ale nie tak bardzo. Shiemi-san! Co z Paku?
-Yuki-chan, ja..
-Dobrze zrobiłaś. Kto wie co by się mogło stać, gdyby nie ty.
Czułam na sobie palący wzrok Rin'a, jednak nie byłam w stanie na niego spojrzeć. Spojrzałam na Yukio, który twierdząco skinął głową. Zerwałam się na równe nogi i skoczyłam, za jedną z ocalałych ścian. Podkuliłam ogon, przeczesałam włosy i rozdzieliłam miecz, na dwie połowy, po czym schowałam je z powrotem do swoich długich butów. Kiedy już schowałam wszystkie demonie szczegóły, jakie by mnie zdradzały, podeszłam do Rin'a. Wyciągnęłam do niego rękę, ale zerwał się na nogi i paląc mnie spojrzeniem odszedł ode mnie jak najdalej. Stałam i kątem oka widział jak odchodzi..
-Jednak cię nie przeproszę..
-Hęę? Nakano-san mówiłaś coś?
Spojrzałam na Shime i pokręciłam głową.
-W końcu trafiłeś do damskiej łazienki.. Naciesz się tym faktem.
Odwróciłam się i kierowałam się w kierunku drzwi.
-Kita-chan..
Spojrzałam na zatroskaną twarz Shiemi, nic do niej nie miałam ale zabolał mnie jednak fakt, że wybrała fałszywą przyjaźń, po za tym.. Między ludźmi nie ma miejsca na demony takie jak ja..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz