wtorek, 26 marca 2013

Frytki, gruszki i cycuszki - czyli kolejna dawka informacji.

Ohayoo~

Informacja, informacja nam przybyłaaa.

Otóż jak każdy wie czas jest nieubłagany i leci łeb na szyje zwłaszcza u mnie. Nigdy się nie wyrabiam, obiecuje i obietnic nie dotrzymuje, oraz zawsze zwalam na coś winę, chociaż jedyną przyczyną tejże winy jestem ja. tak więc zacznę może jak zwykle.

Blog o Ao no Exorcist był drugim blogiem jakiego zaczęłam pisać chyba z dwa lata temu, więc dużo wody upłynęło aż sobie o nim przypomniałam. W związku z tym że Waneko wspaniała firma wydaje ten tytuł w Polsce (manga), tak więc postanowiłam wrócić do pisania. Wiadomo że premiera będzie gdzieś we wrześniu o ile dobrze się orientuję, dlatego też "premiera" kolejnego rozdziału będzie we wrześniu, bądź w sierpniu jeżeli będzie taka możliwość (mangi internetowe). I postanowiłam jakoś przewrócić delikatnie historię i pisać ją zgodnie z mangą, a nie z anime jak to było w moim pierwszym założeniu. Nie mam określonej daty kolejnego rozdziału i jeszcze nie wiem jeszcze w jakie dni będą one dodawane. Zależy jak się me losy potoczą.

Także serdecznie zapraszam na ponowne czytanie mojego bloga i zapraszam na inne moje blogaski.  

Fullmetal Alchemist Hikaru Gina
Naruto Shippuuden Jiyu
La Storia Della Arcana Famiglia


Także zapraszam do komentowania tego bloga, jak i pozostałych.

Sayooo~

poniedziałek, 1 października 2012

Informacja

Więc tak jak już wspominałam w Punkt 4. - podpunkt / 2 Nie wiem co z tym fantem zrobić. Nie pisałam tego bloga od dłuższego czasu, a ściślej rozdział XIII pojawił się na poprzednim blogu dokładnie 30 sierpnia 2011 roku, tak więc ponad rok temu. Oczywiście uwielbiam tą serie i osobiście jestem jej wielką fanką, zderzyłam się już z hejtami i tym podobnymi mimo to nadal jest jedną z moich ulubionych serii. Wiadomo co kto lubi. Do pisania bloga wrócę i to jak już zresztą napisałam jest pewne, ponieważ chcę to jakoś zakończyć, tylko nie wiem kiedy. W linku którego wam podałam jest jest opisane co nieco o dalszym rozwoju bloga i powodów dlaczego notki na tym jak i na innych blogach nie są określone jakąś szczególną datą. Zważając na to że piszę bloga zgodnie z anime *popełniłam błąd, gdyż powinnam pisać go zgodnie z mangą, nie wiem czy da się to jakoś przerobić jakoś zgrabnie by wyszło, a raczej weszło w pierwotną postać jaką prowadzi się manga.*, nie ma za dużo czasu na napisanie czegokolwiek tym bardziej, oglądanie ep'a i zatrzymywanie go co jakiś czas żeby coś naskrobać, mniej więcej sensownego i do strawienia. Tak więc potrzebny jest na to czas, około 3 4 godzin, samo pisanie i wymyślanie fabuły zajmuje mi dość sporo, do tego czynniki zewnętrzne nieraz utrudniają, jak ktoś pisze pewnie wie o czym mówię. Matką która woła was co 5 minut jakby wiedziała że piszecie i specjalnie chciała wam przeszkodzić, rodzeństwo które wkurza was za 5-ciu, czy pies który chce wyjść.Nie pisałam rok więc nie będę się zasłaniać tym że te czynniki zewnętrzne nie sprzyjają cały czas bo przecież były wakacje, święta i ferie, a nic nie napisałam no właśnie. Chwilowe załamanie kreatywności i chęci. No ale najbliższe dłuższe wolne, np. święta czy ferie spędzę specjalnie na tym blogu. Wątpię żeby ktoś jeszcze go czytał, ale może ktoś się znajdzie i zrobi mi ta przyjemność komentując jakiś z rozdziałów bym wiedziała że warto wracać do starych projektów :)
Tak więc na razie to tyle, blog wciąż jest zawieszony, jeżeli ktokolwiek znajdzie się i będzie chętny czytać to zostawić kontakt w komentarzu :)

Rozdział XIII


-Kita!!
Nagle poczułam fale chłodu, kiedy zerwałam się na nogi byłamprzemoczona do suchej nitki. Moje włosy przykleiły mi się do twarzy, przez conic nie widziałam. Stałam w rozkroku i lekko pochylona obciekałam wodą. Kiedydoszłam do siebie odgarnęłam włosy z twarzy i zarzucając je na plecy zabijałambrata wzrokiem.
-Koichi.. TY IMBECYLU! CHODŹ TU!
Wybiegłam z pokoju za śmiejącym się w niebogłosy bratem.Miałam wrażenie jakby ten cymbał się unosił, co i raz doszukiwałam się skrzydełbył naprawdę szybki. Zacisnęłam zęby w uśmiechu, więc to było wyzwanie.. Koichiwybiegł ze szkoły i kierował się w stronę mostku, pod którym znajdują się drzwido klas egzorcystów. Nagle brat zeskoczył z mostu i silnym kopem otworzyłuchylone wcześniej drzwi. Rzuciłam się zaraz za nim, kiedy Koichi skręcił wdrzwi sali, złapałam go za barki i chwyciłam jego jasne włosy. Zgrabnym iprężnym ruchem przeskoczyłam przed niego, i w ułamku sekundy przerzuciłam gosobie przez plecy. Zacisnęłam swoje uda na jego szyi i ciągnęłam go za rękę. Pochwili kiedy zauważyłam że Koichi wciąż się śmieje mocno zacisnęłam na nimswoje nogi i przewróciłam go na plecy, tak że teraz siedziałam na nim. Stanęłamna jego plecach jedną nogę opierając o przerwę między łopatkami i złapałam goza włosy. Ciągnęłam go za głowę jak najmocniej tylko umiałam...
-K-Kita-chan?
-Czego?!
Spojrzałam na przerażonych i lekko zszokowanych uczniówklasy egzorcystów.. Shima, Okumura i Miwa, patrzyli na mnie przerażonym i lekkopoddenerwowanym wzrokiem. Bon i Kamiki wgapiali się z niedowierzaniem, a Shiemio mało co się nie popłakała.. Pacynkowy jako jedyny zachował swoją stałąkamienną twarz.. Spojrzałam za siebie i moim oczom ukazał się Yukio, któryuśmiechał się zakłopotany.. Spojrzałam na Koichi’ego, który zrobił sięczerwony, wygląda na to że nie może oddychać.  Szybko puściłam brata i zeskoczyłam z jegopleców, Koichi z impetem uderzył o podłogę. Przez chwile jego głowa obijała sięjak piłka.. Zarzuciłam swoje mokre włosy na plecy i schyliłam się do uchabrata.
-Wybrałam.
Wyszeptałam cicho i ścisnęłam włosy, wyciskając w ten sposóbwodę na głowę brata. Wyciągnęłam z kieszonki w koszuli sznurek, którym związywałamwłosy. Szybki ruch palcami i mokre włosy nie przyklejały się już do mojejtwarzy. Odwróciłam się do Yukio i pogodnie się uśmiechnęłam..
-Ohayo Yuki-chan!
-S-Siadaj już.
Widać było że nasz profesor nie jest zadowolony z wejścia..Idąc do ławki moje długie włosy znoczyły prawie każdego.
-Uważaj trochę! Twoje końskie włosy miotają się jak dzikie.
-Za to twoje brwi wyglądają, jak dwa chomiki przyklejone doczoła..
Dziewczyna złapała się za czoło, zasłaniając częściowo swojedziwne brwi.  Kiedy Yukio znowu zacząłnas uciszać, usiadłam na swoje miejsce. Koichi zaraz po odzyskaniu oddechuwstał i usiadł obok mnie. Zanim zdołał cokolwiek powiedzieć , zacisnęłam rękę wpięść i z całej siły uderzyłam do w jaja. Brat zawył, a ja widząc wzrok Yukiooderwanego od tablicy, uniosłam ręce w górę i zrobiłam minę niewiniątka. Ten pokręciłtylko głową i wrócił do pisania..
-Zrób coś takiego jeszcze raz, a obiecuje ci że wyrwę tetwoje anielskie włoski, a twoją anielską włócznię wsadzę ci prosto w twójanielski tyłek.. Jasne?
Uśmiechnęłam się ciepło w stronę cierpiącego brata iprzykułam wzrok do tablicy. Kątem oka zauważyłam szepczących do siebie Sime,Miwe i Suguro. Patrzyli w moją stronę, a kiedy któryś z nich spotykał się zmoim wzrok natychmiast odwracał głowę. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie żemnie obgadują. Na samą myśl trochę się zdenerwowałam, zacisnęłam palce izłapałam ołówek, który właśnie trzymałam w ręku. Coś czuje że ten dzień niebędzie zbyt udany.. Kiedy lekcję się skończyły wzięłam głęboki oddech i poszłamprosto do sklepu, musiałam szybko zjeść coś słodkiego. Nie dość że ten idiotawylał na mnie wiadro zimnej wody, to jeszcze kazał mi biegać bez śniadania.Byłam głodna jak wilk i była teraz w stanie zjeść wszystko.. Marzyłam o porcjiryżu z wołowiną, ale pech w tym że nie miałam za dużo pieniędzy a sama niedałabym rady tego zrobić. Ostatnia chęć zrobienia sobie jedzenia skończyła siępodpaleniem mieszkania.. Nie było wesoło. Wychodząc ze sklepu z torbą pełnąsłodyczy wyciągnęłam z niej paczkę truskawkowych pocky. Włożyłam do ust dwiesztuki i delektowałam się ich smakiem. Nagle usłyszałam jakiś dziwny dźwięk,ale kiedy się odwróciłam nikogo nie było. Wzruszyłam tylko ramionami i wznowiłamswój spacer. W drodze do domu usłyszałam ten sam dźwięk jeszcze dwa razy, alenie przykuwało to jakieś większej uwagi. Może to jakiś pies, albo kot. Weszłamdo akademika i rzuciłam się na łóżko. Po kilku godzinach leżenia w gorącu,postanowiłam ukraść wiatrak z pokoju Koichi’ego. Oczywiście wszystko by sięudało, gdyby ten dupek nie stawiał oporu. Jednym słowem wyrwałam z wiatrakakabel..
-Głupi Koichi po cholerę go ciągnął? Przecież bym mu gooddała chyba..
Cisnęłam kablem o ścianę korytarza i wróciłam do swojegopokoju. Kiedy wchodziłam usłyszałam jakby coś się przewróciło, w obawie że tomogła być wina kabla, którym przed chwilą rzuciłam, szybko schowałam się dopokoju. Zjadłam truskawki i całą resztę przeróżnych lodów, czekolad i wszelkiegorodzaju ciastek i żelków, po czym udałam się do łazienki. Szybka chłodna kąpielzmyła ze mnie całą tą irytacje, tego jakże wkurzającego dnia. Z małejlodóweczki, którą trzymałam przy łóżku wyciągnęłam kartonik truskawkowegomleka, po czym otworzyłam okno. Wskoczyłam na parapet i wdychając świeże nocnepowietrze, otworzyłam mleko smakowe. Kątem oka zauważyłam jak ktoś kręci się wkrzakach..
-Ktoś mnie śledzi? Nieee..
Dopiłam swoje mleko i rzuciłam kartonik przez okno. Wkrzakach znowu zaczęło się coś ruszać..
-Może to jakiś demon.. Może powinnam zejść i sprawdzić?Nieee..
Zeskoczyłam z parapetu i sięgając na półeczkę nocną,chwyciłam w rękę mały kwadratowy budzik. Z racji tego że i tak był miniepotrzebny i co rano mnie denerwował, cisnęłam nim w poruszające się krzaki.Chyba trafiłam bo jakaś czarne zwierzęta wyskoczyły z krzaków i uciekły wstronę muru.
-Głupie kundle..
Nie zamykając okna wskoczyłam na łóżko i wgrzebałam się podkołdrę. Kiedy zrobiło mi się ciepło zasnęłam jak niemowlaczek.  Następnego dnia jak zwykle obudził mnieKoichi, tym razem pociągnął mnie za ogon.. Gdyby nie to że trzymał w rękuśniadanie dla mnie, pewnie skończył by jak wczoraj..
-Nie chce iść na zajęcia, to głupie..
-Obiecałaś mi że dokończysz to co zaczęłaś..
-Jasne, jasne..
-Po za tym, niedawno powiedziałaś że kończysz „zabawę wegzorcystę”, więc co jeszcze robisz na zajęciach?
Nagle przypomniała mi się wieczorna rozmowa z Rin’em nadachu.. Zapchałam sobie usta kanapką jaką przyrządził mi brat i wstałam wposzukiwaniu mundurka. Co prawda mój pokój nie należał do najczystszych, aledopóki widać podłogę nie trzeba sprzątać. Po chwili znalazłam mój czysty czarnymundurek, po czym zaczęłam się ubierać.
-Nie odpowiedziałaś mi na pytanie Kita..
Spojrzałam na brata, którego wzrok wyglądał na jakiśpodejrzany.  Przełknęłam ostatni kęskanapki i wytarłam ręką usta.
-„Obiecałaś mi że dokończysz to co zaczęłaś..”, myślałam żejesteś trochę mądrzejszy..
Posłałam mu kpiące spojrzenie i ruszyłam w kierunku drzwi.Kątem oka dostrzegłam zirytowaną minę Koichi’ego, który nie był zadowolony zmojej odpowiedzi.
-Coś czuje, że w tym jest jakiś podstęp..
Obwąchałam miejsce w którym stał Koichi, a po chwilizaczęłam wąchać jego.
-Ja tam nic nie czuje..
Uśmiechnęłam się kpiąco i odskoczyłam w kierunku drzwi, takby uniknąć ciosu w głowę. Wychodząc z pokoju Koichi zaproponował mi wyścigi, az racji tego że do zajęć zostało 3 minuty, nie chciało mi się śpieszyć.
-Jasne..
-Trzy, dwa..
-Jeden..
-START!
Koichi ruszył jak strzała a ja ziewając wznowiłam swójspokojny spacerek.
-Zawsze to samo.
Uśmiechnęłam się do siebie i pokręciłam głową. Kiedypodniosłam swój śpiący wzrok, poczułam silny ból i zobaczyłam ciemność. Upadającna pupę, chwyciłam się za nos i jęknęłam z bólu. Czułam jak łezka zakręciła misię w oku, ale nie chciało mi się płakać.
-Co ty kurde robisz?!
-Wybacz.. W-Wymsknęła się?
Spojrzałam na zakłopotanego Okumure, który szczerząc sięzaczął drapać się w głowę. Zacisnęłampięść i zaczęłam szybciej oddychać, próbując się opanować.
-Co ty Kita, płaczesz?
Rin schylił się by zajrzeć mi w oczy, złapałam go za szyje igwałtownie otworzyłam moje wściekłe gały. Musiałam wyglądać strasznie, boOkumura wyglądał na przestraszonego. Wbijając chłopakowi paznokcie w kart, przerzuciłam go przed siebie i siedząc najego brzuchu, zdzieliłam go deską w twarz. Kiedy otworzyłam swoje wściekłeoczy, zdałam sobie sprawę że chyba przesadziłam.. Sztywny Okumura leżał bezwładniena ziemi, z deską przyklejoną do twarzy. Westchnęłam głęboko po czym oderwałamdrewno od twarzy Rin’a. Łapiąc sztywnego i ogłuszonego Rin’a, za kołnierzykposzłam z nim do klasy. Trochę się poobijał bo dosłownie ściągnęłam go zeschodów, no i ciągnęłam go po nagrzanym betonie.. Kiedy weszłam do sali kończyła się pierwsza lekcja, Okumuradochodził do siebie. Oboje mieliśmy ślad po uderzeniu, z tym że mój byłdelikatny, a jego czerwony jak burak..
-R-Rin co ci się stało?!
Spojrzałam na zdenerwowaną Shiemi, która przyglądała się Rin’owibadawczo.
-Przewróciłem się..
-Kłamca..
Okumura zmierzył mnie morderczym spojrzeniem, po czymspojrzał na swoich kumpli. Powędrowałam za jego wzrokiem i pierwszy któryrzucił mi się w oczy był Neko-chan…
-A tobie co się stało?!
-Ktoś rzucił..
-Spadł z łóżka!
Spojrzałam na Shime który zatkał usta swojemu koledze iwskoczył zaraz przede mnie. Z głowy miwy wystawał wielki, przekrwiony guz,który wyglądał paskudnie.. Spojrzałam na Shime i zadałam mu głupie pytanie..
-Skąd wiesz? Myślałam że masz pokój z..
-Mamy we trójkę!
-To tak też można?
-J-Jasne!
Zanim zdążyłam wskazać palcem skunksika, Shima znalazł odpowiedzna moje pytanie. W sumie to nic dziwnego, ta trójka od samego początku trzymasię razem..
-Dobra, skoro tak twierdzisz.. Jesteście dziś wszyscy jacyśdziwni..
Przeszłam przez stojącą grupkę chłopaków i już chciałam usiąśćna swoim miejscu, kiedy usłyszałam za sobą jakieś szepty, które powoliprzeradzały się w krzyki.
-Może w czymś wam pomóc?
-N-Nie! T-To znaczy.. Nie, tak sobie tylko gadamy, nieOkumura?
-J-Jasne!
-Dzi-wni..
Rzuciłam do zakłopotanej grupy i usiadłam na swoje miejsce.Po lekcjach kiedy chciałam wyjść z sali drzwi zasłonił mi uradowany Shima.Rozejrzałam się wokoło i znowu spojrzałam na Shime..
-Chcesz coś?
-Nie, ale Okumura chce..
-Co?! Czemu ja?!
Spojrzałam na rozłoszczonego Rin’a, który widząc mójzdzwiony wzrok znowu sztucznie się uśmiechnął..
-Bo widzisz, Rin opowiedział nam co zdarzyło się rano i wramach przeprosin chciał zaprosić cię na film.. Prawda Rin?
-N-nie.. Auuł!
Nagle Suguro dźgnął Okumure łokciem, chłopak spojrzał namnie i z uśmiechem potakiwał wszystkiemu co powiedział Shima. Cała ta sytuacjawydała mi się strasznie sztuczna i dziwna..
-A żeby ci nie było smutno wśród, samych mężczyzn weźmiemyteż Izumo!
-Zapomnij.
Spojrzałam na brewkę, która trącając chłopaka wyszła z Sali.
-No to weźmiemy Shiemi! Prawda Shiemi?! Pójdziesz z nami, conie?!
Spojrzałam na błagającego Shime i zawstydzoną, a zarazem rozkojarzonądziewczynę, która po chwili się zgodziła.
-Jakoś nie mam ochoty wiesz.. Muszę coś zjeść..
-Ja ma trochę słodyczy!
Spojrzałam na Neko-chan, którego plecak przepełniony byłmoimi ulubionymi smakołykami. Patrząc na to wszystko poszłabym nawet w ogień..A fakt że nie musiałam za to wszystko płacić, napawał mnie szczęściem jeszczebardziej.
-To u kogo oglądamy ten film?!
Uśmiechnęłam się i spojrzałam na różowego chłopaczka, tentylko się uśmiechnął i złapał mnie pod rękę. Ostatecznie wyszło na to żeoglądaliśmy u Koichi’ego, który jako jedyny miał w pokoju działającyodtwarzacz. Film który puścił Shima, był potwornie nudy, jednak oglądałam gonie miałam wyboru.. Wszystkie słodycze jakie kupił Miwa, przypadły mi do gustu,były nawet mojej ulubione truskawki, a jako picie podali mleko czekoladowo-truskawkowe.Na koniec wilmu strasznie zachciało mi się kichać, ale widząc skupienie i łzyktóre ciekły po twarzy Shiemi i Neko-chan, postanowiłam powstrzymywać się jaknajdłużej. Nie wiem dlaczego ale Okumura, skunksik i Shima cały czas mi sięprzyglądali. W chwili kiedy „para rozdzielona przez los, ale złączona przezmiłość”, miała się pocałować nie wytrzymałam i kichnęłam. Podrapałam się ponosie i z rozbawieniem wskazałam dłonią telewizor.
-Haha, pocałował ją.
Szybo przeleciałam wzrokiem po twarzach trójki obserwującychmnie chłopaków. Po chwili zawiesiłam wzrok na ich zawiedzionych i załamanychtwarzach.
-A wam co się stało?
-Nic…
-Taki koniec był do przewidzenia.. Już dajcie spokój. Zmywamsię, dzięki za film i żarcie.
Wychodząc z pokoju rzuciłam chłopakom pocieszający uśmiech iostatnie miłe spojrzenie. Już miałam iść do pokoju, ale przypomniałam sobie, żeskończyły mi się wszystkie zapasy słodyczy i nie mam już nic do picia. Stanęłami wygrzebałam jakieś pieniądze z kieszeni, miałam wystarczająco pieniędzy i napicie i na paczkę pocky. Zawróciłam i poszłam w kierunku wyjścia, po czymskierowałam się w kierunku sklepu.
-Czemu w tej zasranej snobistycznej szkole nie ma nictaniego do zjedzenia.. Muszę biegać w te i we w te, jak dzika świnia..
Westchnęłam głęboko i jakoś doczłapałam się do sklepu. Całypersonel, a nawet właściciel mnie znali, więc rzuciłam pieniądze na kasę ibiorąc siatkę zapakowałam kilka kartoników mleka, cole i pocky do torebki.Wychodząc ze sklepu, uniosłam siatkę po czym wyszłam. W ten sposób omijałamkolejki i nie musiałam czekać na wydanie reszty.. Wracając do domu mijałamwłaśnie mury szkoły, znowu usłyszałam jak w krzakach coś się porusza..Schyliłam się i złapałam wielki kamień, który leżał obok chodnika i rzuciłam gow krzaki. Słońce już zachodziło więc nie widziałam dokładnie ile tych kundlitam siedziało. Nagle z krzaków wyszedł uśmiechnięty Shima, który trzymał się zagłowę..
-Naprawdę masz mocne uderzenie..
-Jezu Shima! Krwawisz..
-To nic, haha..
Patrzyłam na rozweselonego Renzo, któremu krew ściekała pooku i reszcie twarzy.
-Co robiłeś w krzakach?!
Spojrzałam i zauważyłam że coś się w nich rusza.. Zanimzdążyłam się przyjrzeć Shima złapał mnie za rękę i spojrzał mi w oczy. Niewiedziałam co ten zboczony chłopak chce zrobić.. Poczułam jak serce zaczyna miszybciej bić, a rumieniec powoli zaczyna zalewać mi twarz. Nagle chłopak wyrwałmi z rąk siatkę z pocky i rzucił ją na ziemie, skacząc po niej i depcząc ją zcałych sił. Szybko się ocuciłam i z grobową twarzą przyglądałam się narozdeptany i pokruszony przysmak. Spojrzałam na Shime, a zaraz potem znowuspojrzałam na pocky.
-K-K-Kita-chan?
-Lubisz pocky, prawda?
-T-Tak..
-To dobrze.. BO TERAZ MUSISZ JE WSZYSTKIE ZEŻREĆ!!
Kopnęłam chłopaka w brzuch, kiedy się skulił obróciłam się izamachnęłam druga nogą tak by kopnąć Shimę w kark. Naturalnie udało mi się,chłopak wbił się w ziemie, a krzaki zaczęły nagle drżeć. Podeszłam w stronęruszających się krzaków, a kiedy je rozchyliłam z uśmiechem spojrzałam nadwójkę znajomych. Okumura trzymał Neko-chan za ramiona, żeby przestał siętrząść, a sam uśmiechnął się do mnie szeroko. Nie przestając się uśmiechaćzłapałam dwójkę za twarze i cisnęłam nimi w ich przyjaciela. Z impetem usiadłamna Okumurze, po chwili wbijając łokcie w Shime rozłożyłam się na chłopakach.Miwa, ze strachu skulił się w kłębek, co bardzo mnie ucieszyło bo miałamcałkiem miękką poduszkę z masażem..
-Od samego r a n a..
W tym momencie zaczynałam wbijać w chłopaków swoje kończynyjeszcze mocniej.
-Przytrafiają mi się dziwne r z e c  z y..
-Auuuł!
-Auuuuuł!
-Może macie z tym coś W S P Ó L N E G O?!
W tym momencie przydusiłam dwójkę do ziemi tak mocno, że niemogli oddychać. Czułam że Neko, nie wymyślił by tego i chyba przestała mu siępodobać ta zabawa, dlatego chciał wiać. Wstałam na nogi, tym samym uwalniającpozostałą trójkę.
-MOŻE MI TO KTOŚ DO CHOLERY WYJAŚNIĆ?!
Kucnęłam i kiwnęłam głową w stronę trójki. Kiedy wszyscy sięjuż pozbierali i wstali, czułam się dziwnie.. Byłam niska, ale czułam sięjakbym w tej chwili miała z pięć metrów.
-Pamiętasz jak wczoraj weszłaś do Sali z hukiem?
-I?
-Po zajęciach Yukio, powiedział nam, że Koichi mówił że tynigdy nie płaczesz.. Więc poszliśmy do Koichi’ego i potwierdził słowa, które powiedziałnam Yukio. No więc myśleliśmy, że to niemożliwe..
-Więc postanowiliście robić mi głupie rzeczy, przez którebym się popłakała?
-W sumie.. to tak.
Spojrzałam na ich z politowaniem.. Strasznie chciało mi sięśmiać, nagle Neko-chan rzucił się na ziemie i zaczął mnie przepraszać.
-Wybacz Nakano-san! Nie chcieliśmy! Wybacz!
-Hahahahahah!
Zaczęłam się śmiać tak mocno że zaczął boleć mnie brzuch.Shima który tamował krew z nosa i głowy, razem z Miwą i Okumurą, patrzyli namnie jak wryci. Kiedy wreszcie się uspokoiłam, obeszłam ich naokoło i zawiesiłamsię im na szyi.
-Widzisz? Widzicie? Przyjrzyjcie się uważnie,  płacze.
-Ale to ze śmiechu..
-A czy nie lepiej płakać ze śmiechu, niż z żalu?
-W sumie.. to racja.
-Wasze miny były bezbłędne. Wybaczcie za poturbowania..Jeżeli dobrze mi się wydaje to te dzikie psy wczoraj w krzakach to byliście wy,a pies który dostał budzikiem to Neko-chan, prawda?
-Ta..
-Ahahahaha! Zaraz się zsikam! Hahahaha!
Przez całą drogę do akademikaśmiałam się jak szalona. Łzy płynęły z moich oczu strumieniami, a chłopakiwyglądali na zadowolonych. Co prawda trzeba oddać im honor, próbowali, zostaliprzeorani, aż w końcu chyba im się udało. Ten dzień był jednak zabawny..Położyłam się do łóżka z uśmiechem na ustach.. To było coś niesamowitego,pierwszy raz od jakiegoś czasu zasnęłam zadowolona i roześmiana.
________________________________________________________
Zapraszam do rozdziału X można go już w całości przeczytać, tylko musiałam wykasować rozdział żeby dodać go jeszcze raz, więc nie ma komentarzy przepraszam! :<
Wybaczcie że tak krótko i bezsensu, ale chciałam dodać jakiś rozdział „poboczny”, niezwiązany z fabułą, ale opowiadający o jakiejś „przygodzie”, czy ‘wydarzeniu”jak kto woli, z życia Kity. Dziękuje za to że czytacie moje bzdury hahaha :DKocham was dziabki! <3 a teraz idę oglądać kilka odcinków anime i lecę lulu おやすみなさい! 

Rozdział XII


Moje obolałe ciało wracało do normy, kiedy Koichi pojawił się obok nas. 
-Co tu się do jasnej cholery dzieje?! Kita?! Kita jesteś cała?!
-Taa..
Patrzyłam na zmartwionego brata, którego spojrzenie ze złego przeradzało się w pełne ulgi.. Koichi podbiegł do mnie i dokładnie mi się przyjrzał, kiedy zauważył że wracam do zdrowia, spojrzał w stronę Kirigakure. Kobieta mierzyła mnie wzrokiem, jej chłodne spojrzenie wydawało się mnie przebijać na wskroś. Nie bałam się jej, żadna legitymacja mnie nie przestraszy, żaden paladyn ani egzorcysta mnie nie pokona. Nie jestem demonem którego trzeba zgładzić.. 
-Kwatera główna w watykanie? Starszy inspektor?
-Oto moja legitymacja i upoważnienie.
-Jejku naprawdę jesteś tym, za kogo się podajesz. Pośredni egzorcysta Tsubaki Kaoru.
-W porządku nie lubię formalności. Zabieram tego dzieciaka do biura japońskiego oddziału. Chce pogadać z szefem oddziału, Mephisto, więc zabieram go ze sobą, nawet jeśli będziecie się stawiać.
-Zrozumiałem.
-Wstawaj muszę zadać ci mnóstwo pytań.
-Zrób coś Kita-chan..
Spojrzałam na Shiemi, która przyglądała mi się błagalnie. Niby co ja mogłam zrobić? Nie wiem nawet kim ta jędza jest, po za ty to nie mój problem. Skończyłam z bawieniem się w egzorcystę..
-A właśnie.. Zapomniałam o tobie. Ciebie też zabieram ze sobą, widać masz jakieś powiązania z szatanem.
-Nigdzie jej nie zabierzesz Kirigakure-san. 
-Huh? A ty to kto?
-Nazywam się Nakano Koichi, jestem bratem Kity i nie mam najmniejszego zamiaru ci jej oddawać.
-Eee.. Nie masz nic do gadania w tej sprawie.
Nagle kiedy kobieta podeszła w naszą stronę i chciała chwycić mnie za rękę, Koichi wyjął złotą włócznie i zatrzymał nią rękę kobiety. Patrząc w ziemie Koichi pokręcił tylko głową.
-Powiedziałem, że ci jej nie oddam, czy to za trudne do zrozumienia? 
-Koichi-kun, ale to starszy inspektor..
-Może i być najstarszym inspektorem i najwyższym paladynem, ale i tak nie oddam Kity w wasze ręce.
Spojrzałam na brata, który ciepło się do mnie uśmiechnął. Kiedy kobieta cofnęła rękę, Koichi cofnął włócznie, po czym złożył ją i schował z powrotem do kieszeni w rękawie bluzy. Nie wiedziałam co mam robić, patrzyłam jak kobieta zakłada starszemu Okumurze chwyt. Rin z twarzą przygniecioną do balonów „pani inspektor”, nie miał wyboru..
-Wygląda na to że się nie dogadamy, ale to nic. Myślę że wydział z Watykanu powinien się nią zająć.
-Straszysz nas?
-Nie, ostrzegam.
Spojrzałam na odchodzącą wiedźmę, nie wiem jak to możliwe.. Zniechęcić do siebie kogokolwiek w tak krótkim czasie. Ujawniła się jakieś pięć minut temu, a ja już jej nienawidziłam.. Co z tą babą jest nie tak?
-A-Ano.. Rin jest ranny. Możesz poczekać aż go opatrzymy?
-Nic mu nie będzie. A dzieci, którym widać jeszcze mleko spod nosa, powinny trzymać się z dala od kłopotów. 
-Mleko spod nosa?
Patrzyłam na rozmyślającą dziewczynę, nie jest zbyt bystra ale nie winie jej za to.. To sprawka otoczenia.. Spojrzałam na Yukio, który machnął do nas głową żebyśmy udali się za nim. Nie byłam pewna dlaczego tak w ogóle ten chłopak nam pomaga, przecież prawie nic o nas nie wie.. Albo jest głupi, albo oczekuje od nas czegoś w zamian.
-Profesorze!
-Co się dzieje?
-Dzisiejsza misja dobiegła końca. Proszę wracajcie do siebie.
-Kita-chan co ci się stało?!
Spojrzałam na Neko pytającym spojrzeniem, wskazałam się palcem i udałam głupią. Spojrzałam po sobie i dopiero teraz zauważyła w jakim jestem stanie, moje ubranie w niektórych miejscach było podarte, a ciało potłuczone i podrapane. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i z zakłopotaniem chwyciłam się za tył głowy.
-Drobne komplikacje..
-Puść mnie! Nie mogę oddychać!
-Och.. Zazdroszczę mu…
-Shima-san..
-A co to za dziewczyna?
-To Yamada-kun, tak? Nosi męskie spodnie.
-Żartujesz?!
-Okumura znowu ma jakieś kłopoty?
Odwróciłam się w stronę Kirigakure i ciągniętego za nią Rin’a. Gdyby coś było nie tak poczułabym to, więc chyba nie ma co się martwić. Nurtuje mnie tylko jedna sprawa.. Dlaczego zabierają Rin’a do japońskiego oddziału i po co byłabym im ja? „Powiązania z szatanem”.. O ile dobrze pamiętam to nie jestem córką szatana, ani jego krewną.. 
-Hej,ty! Co się dzieje?
Rozzłoszczona mina brewki świadczyła tylko o tym, że niektórzy nie są zadowoleni z tajemnicy.. Czasami mam wrażenie, że oni wiedzą więcej niż komuś się może wydawać. 
-Nie wiem, ale to nie Rin zawinił.
-Huuh?
-Rin..
Patrzyłam bezsilnie na odchodzącego chłopaka, Yukio zostawił nas posyłając nam porozumiewawcze spojrzenie i odszedł. Nadal nie wiem jakie relacje zbudowały się między Koichim i Yukio, ale wygląda to podejrzanie. W drodze do domu, nie obeszło się bez docinek i wielu pytań..
-Dlaczego zawsze jak coś się dzieje, ty i Okumura jesteście w to zamieszani?
-Przypadek..
-Huh? A mi się wydaje że coś z wami jest nie tak..
-Doprawdy?
-Tak..
Patrzyłam rozbawiona na skunksika, któremu nie było raczej do śmiechu. Po co oni wszyscy się tak spinają, przecież nic im nie jest.. powinni się cieszyć. Jestem tylko ciekawa jakby zareagowali jakby dowiedzieli się jakie Okumura posiada „zdolności”? Ciekawi mnie jeszcze to, ile czasu ten cymbał będzie jeszcze ukrywał swoją prawdziwą tożsamość ? Szczerze mówiąc, wolałabym się przyznać i mieć z głowy panowanie nad sobą i to zakłopotanie kiedy nie mogę nic zrobić.. 
-Kita-chan?
-Huh?
-Gdzie zabrali Okumure?
-Skąd mam to wiedzieć?
-No wiesz, wydawało mi się że jesteście blisko..
-Hahaha! 
Mina, ton głosu i to co powiedział Shima, tak mnie rozbawiło że zaczęłam śmiać się w niebogłosy. Postanowiłam mu odpowiedzieć, ale co i raz łapałam powietrz i znowu zaczynałam się śmiać.
-Ja i Okumura.. Hahah… Blisko? Haha, a to dobre.. Haha, ooo ja nie mogę.. Hahaha! Shima, jak ty coś powiesz.. Hahaha!
Kiedy dochodziłam już do siebie, spojrzałam na zmartwioną Shiemi, która szła przed nami.
-Spytaj Shiemi, to ona jest jego panną.
-J-Ja? D-Dziewczyną R-Rin’a?!
-A co, nie? Wydajecie się być bardzo szczęśliwą parą.. 
Spojrzałam na zawstydzoną i upokorzoną dziewczynę. Może nie powinnam wypowiadać się na ten temat, ale ona nie powinna tak reagować. No ale skoro nie zaprzeczyła, to znaczy że jednak jest coś na rzeczy. .
-To dziwne, zawsze myślałem że coś was łączy. No wiesz, te uszczypliwe uwagi i drobne psikusy..
-Hahaha! Mam dla ciebie dobra radę Shima.. Nie myśl za dużo.. Widzisz, jak kłócę się ze skunksikiem i trochę mu naubliżam nie robi z nas małżeństwa, nie?
-Chyba..
-Tak samo jak zawstydzanie Miwy nie robi z nas kochanków.
-To pewne..
-Więc, mierząc sprawę twoją miarą, gadając teraz z tobą i opieranie się o twoje ramie, jest już kontaktem intymnym. No wiesz.. To prawie jak sex, nie? 
Patrzyłam na zakłopotanego i rozmarzonego Shime, który wyglądał jakby zaraz miał eksplodować, w niewłaściwym miejscu.. Spojrzałam na Koichi’ego, który nie był zadowolony z mojej wypowiedzi i mierzył mnie srogim wzrokiem. Uśmiechnęłam się do niego ciepło i machnęłam ręką, w końcu nic się nie stało.
-Teraz mnie rozumiesz Renzo?
-Tak.
-A i jeszcze jedno..
-Hmm?
-Nie wyobrażaj sobie za dużo.
Stanęłam na palcach i zmierzwiłam ręką włosy chłopaka. Shima wyglądał na zadowolonego, ponieważ uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. Podbiegłam do brata, który machnął do wszystkich ręką, na znak pożegnania. Poszliśmy w stronę akademika, byłam trochę zmęczona, ale nie na tyle żeby iść spać. Dziwne, jeszcze rano nie chciałam wstawać z łóżka, a teraz kiedy demon skopał mi dupę nie chce mi się spać.. To podejrzane..
-Kita?
-Mhymm? 
-Co tam się stało?
-Mała sprzeczka między rodzeństwem.. A co? Przestraszyłeś się?
-Jak to między rodzeństwem?
-No wiesz.. Pojawił się ten cały Amanion, czy jak mu tam i narobił trochę hałasu, ale to..
-Amanion dostał się do Assah?! 
-Ta..
-Kto wpuścił go do akademii?!
-No wiesz, praktycznie to był po za nią, ale ta całą „inspektor” podejrzewa Mephisto..
-Wiedziałem, że z tym gościem jest cos nie tak!
-Daj spokój braciszku, nic się nie stało..
-Nic nie rozumiesz Kita, Amanion nie daje tak łatwo za wygraną!
-Skąd wiesz? Znasz go?
-Coś w tym stylu..
-No to powiem ci, że fajnych masz znajomych..  
Patrzyłam na brata, który nie zareagował na moją zaczepkę. Wyglądał na przejętego, ale z jego twarzy oprócz złości i niepokoju, nie dało się niczego wyczytać.
-Posłuchaj mnie Kita, jeżeli Amanion pojawi się jeszcze raz, a pojawi się na pewno.. Masz uciekać i nie podejmować walki.
-Co?! Chyba żartujesz.. Myślisz że przestraszy mnie jakiś bożek piekła?! 
-Kita, to nie są żarty! Nie jesteś wystarczająco..
-Silna?! O to ci chodzi? Gdybyś chodź raz w życiu mi zaufał i nie latał za mną jak pies, pokazałabym ci na co mnie stać! Pamiętasz jak układaliśmy schemat władzy nad płomieniami? Rozłożyliśmy to na trzy etapy..
-To nie ma nic do rzeczy Kita..
-Owszem ma! Do cholery jasnej Koichi! Daj mi chodź raz wolną rękę, daj mi pokazać efekty mojej sześcioletniej pracy! Całkowicie panuje nad sobą w fazie drugiej! Osiągnęłam więcej niż niektórzy przez całe swoje życie! 
-Nie pozwolę ci wejść w żaden etap Kita! Wystarczy że wchodzisz w pierwszy i z tego wychodzisz z ogromnymi szkodami. Przestań w końcu próbować udowodnić jaka jesteś silna, bo daleko ci do prawdziwej siły!
-Daleko.. Dziwne żebym była bliska czegokolwiek, jak mam brata który trzyma mnie pod kloszem!
-Muszę panować nad tobą Kita, nie ufam niczemu co pochodzi z piekła..
-Musisz nade mną panować?! Żartujesz sobie?! Potrafię sama nad sobą zapanować! Po za tym skoro nie ufasz niczemu co pochodzi z piekła, to dlaczego mnie nie zabijesz, huh?! No dalej braciszku, przebij mnie tą swoją anielską włócznią i wracaj do domu, do tatusia pochwalić się zwycięstwem!
-Kita uspokój się!
-Jestem spokojna Koichi.. Nawet nie wiesz jak bardzo.
Skończyłam skakać wokół brata i próbować przekonać go, że może mi zaufać. Widać że jego uczucia wobec mnie się nie zmieniły.. Od wielu lat nadal pozostają te same, zimne i nieufne uczucia.. Zatrzymałam się i patrzyłam bratu prosto w oczy, wydawał się być podminowany, ale nie obchodziło mnie to teraz.. Fakt że własny brat, który widział moje starania i ciężką pracę, mi nie ufa trochę mnie zabolał. Nie jestem aż taką silną osobą, ale wiem na co mnie stać i na ile mogę sobie pozwolić.. Żebym płomienie całkowicie przejęły nade mną kontrole, musiałoby się stać coś naprawdę złego co wyprowadziło by mnie z równowagi. Pokręciłam głową i z rozczarowaną miną poszłam w drugą stronę. Kiedy Koichi złapał mnie za rękę, szybko mu się wyrwałam i rzuciłam się do biegu. Przeskoczyłam mostek i twardo wylądowałam na trawie, co jeszcze musi się stać żeby ten dupek mi zaufał? Błąkałam się kilka godzin po terenie akademii i rozmyślałam nad tym co mam teraz zrobić. Prawdę mówiąc czułam się psychicznie wyczerpana, nie miałam nikogo komu mogłabym się zmierzyć, ani nikogo komu mogłabym zaufać. Nagle poczułam chłód, siedziałam nad jeziorkiem i wgapiałam się w niego od paru dobrych godzin. Westchnęłam głęboko i wstałam na nogi, rozejrzałam się wokoło i dopiero zauważyłam, że zrobiło się ciemno. 
-Powinnam wrócić, Koichi odchodzi teraz od zmysłów.. 
Kiedy chciałam zrobić pierwszy krok, poczułam silne ukłucie w okolicy żeber. 
-Cholera, zapomniałam że rano wbiłam się w kolejkę górską.. Ciekawe Czy Yukio już wrócił..
Trzymając się jedną ręką za pas, poszłam prosto do ambulatorium. Yukio często tam przebywa, mam nadzieje że uda mi się go złapać, w sumie nie zdziwiłabym się jakby go tam nie było.. W końcu poszedł za tą jędzą i Rin’em. No nic spróbuje.. Wchodząc po schodach spojrzałam przez okno korytarza w stronę gabinetu dyrektora, światło się paliło co znaczy że nigdzie się nie wybrał. Przechodząc przez korytarz usłyszałam ciche jęknięcie dobiegające z ambulatorium. 
-Chyba mi się poszczęści..
Podeszłam do drzwi i już miałam wchodzić, kiedy usłyszałam rozmowę.
-Co się tam działo?
-Nic ważnego.
-Łap!
-Co to?
-Nie wiedzisz? Drewniany miecz.
-A mój?
-Zajmę się nim. Jeśli będziesz mieć go przy sobie, Amaimon przyjdzie pobawić się ponownie. Jeśli chcesz go z powrotem, stań się silniejszy. Oddam ci go, kiedy mnie pokonasz. Udowodnisz też, że Shiro miał racje.
Shiro? Kim w ogóle jest ten cały Shiro? Wiem że był paladynem i ojcem braci Okumura, ale czy był aż tak szczególny? Wzięłam głęboki oddech i weszłam do ambulatorium. Moja obecność najwidoczniej zdziwiła zebranych, bo rozmowa ucichła, a kobieta która jeszcze przed chwilą tryskała entuzjazmem zmierzyła mnie chłodno.
-Ohayo Yuki-chan..
-Kita-chan, coś się stało?
-No wiesz, dziś jakiś dupek wbił mnie w kolejkę górską, potem trochę przeorał mną ziemie, o i trochę jeszcze mną po podrzucał i poodbijał.. 
-R-Rozumiem. Boli cię coś?
-Trochę żebra.. Nie przyszłabym gdybym mogła oddychać..
Chodź sprawdzę to.
-Ja już pójdę, do zobaczenia.
Spojrzałam na kobietę, która chyba nie za bardzo mnie polubiła. Po zamknięciu drzwi zdjęłam z siebie bluzkę i rzuciłam na krzesło. Stałam przy drzwiach w samym stanik i czekałam aż Yukio wyjmie z apteczki bandaż. Kątem oka dostrzegłam zawieszony na mnie wzrok Rin’a..
-O co chodzi?
-O-O nic..
Chłopak odwrócił zaczerwienioną twarz i wbił wzrok w ziemie. Widziałam jak co i raz na mnie zerka, ale postanowiłam nie zwracać na niego większej uwagi. Kiedy Yukio znalazł wszystko co było potrzebne, poprosił brata żeby trochę się posunął i wskazał mi miejsce. Położyłam się na materacu, opierając głowę o ręce i czekałam aż Yukio zacznie swoje „badanie”. Moja głowa znajdowała się obok nogi Rin’a, który wciąż „dyskretnie” na mnie zerkał. W chwili kiedy młodszy Okumura dotknął mojego ciała cicho zachichotałam. 
-Coś nie tak?
-Masz zimne ręce i trochę mnie łaskoczesz. 
-Jesteś dziwną osobą wiesz?
-Czemuż tak sądzisz?
-Masz połamane prawie wszystkie żebra, ale mimo wszystko ciągle się śmiejesz.
-Śmieje się bo mnie łaskoczesz.
-Wybacz.
-Wiesz, lepiej się śmiać niż użalać się nad sobą nie?
Uśmiechnęłam się pogodnie i znowu oparłam głowę o ręce. Rin nagle wstał i zaczął się ubierać, kiedy skończył wyszedł rzucając krótkie „cześć”.
-A temu co?
-Sam chciałbym wiedzieć..
-Więc postanowił zachować milczenie..
-Huh?
-Ja kiedy o coś się martwię robię tak samo, może powinieneś z nim pogadać.
-Próbowałem..
-Uua, więc to jakaś grubsza sprawa. Rin nie należy chyba do osób powszechnie milczących.
-Nie, raczej nie.
-Tak mi się zdawało. 
Yukio kazał mi usiąść, tak żeby mógł założyć mi bandaż. Kiedy chłopak dotknął mojej skóry, znowu się zaśmiałam.
-Wiesz trochę mi go przypominasz..
-Żartujesz?
-Nie, też lubisz żartować, niczym się nie przejmujesz, całymi dniami tylko byś spała..
-No to tak jak kilka milionów ludzi na świecie.
-Haha, być może.. Ale tak samo jak on w dzieciństwie nie miałaś łatwo.
Zdziwiłam się kiedy Yukio wypowiedział te słowa. Odwróciłam głowę w jego stronę, uśmiechnęłam się lekko i postanowiłam udawać że o niczym nie wiem.
-O czym ty mówisz?
-Nie musisz udawać Kita, Koichi trochę mi opowiedział.
-Kłamał..
Chłopak spojrzał mi w oczy, mocując mi bandaż.. Kiedy skończył wstał i schował narzędzia jakich używał.
-Nie wydaje mi się.
-Uwierz, znam go lepiej niż ty.
-Dlaczego tak bardzo się tego wstydzisz?
-Nie wstydzę się.. Po prostu nie chce żeby ktoś się nade mną litował.. Nie potrzebuje tego.
-Może czasem lepiej jest jak z kimś o tym pogadasz.
-Z kim? Z tobą, chyba już wszystko wiesz..
-Na pewno nie wiem wszystkiego, ale jeżeli coś ci leży na sercu zawsze możesz do mnie przyjść.
Spojrzałam na zatroskaną twarz chłopaka, wydał mi się teraz trochę pociągający, dlatego też postanowiłam się ewakuować. Nie chciałam się rozkleić i wyżalać się mu jak jakaś, mała dziewczynka z problemami. Podniosłam z bluzkę, po czym przełożyłam ją prze głowę, chwyciłam za swój czarny mundurek, który zawsze nosiłam na sobie i rzuciłam młodszemu z braci ciepły uśmiech.
-Dziękuje.
-Nie ma za co.
-Jest. 
Wyszłam z ambulatorium i skierowałam się w stronę wieży z krzyżem, na której lubiłam siedzieć. Miałam wiele do przemyślenia, wiec nie widziałam niczego co mogłoby mnie powstrzymać. Wdrapałam się na dach budynku i powoli przeszłam przez gzyms budowli. Nie ukrywam że wdrapanie się na tą wierze sprawiło mi trochę trudności, żebra nadal mnie pobolewały. Kiedy byłam w połowie drogi, zatrzymałam się i spojrzałam na wierze. Szybko wskoczyłam na górę i opierając się plecami o dach, złożyłam ręce na piersi i spojrzałam przed siebie.
-Kto by pomyślał, że spotkam tu kogoś takiego jak ty.
-Kita-chan! Co ty tu robisz?!
-Stoję.. Czyżby Amaimon uszkodził ci wzrok?!
Zrobiłam teatralnie przestraszoną minę i spojrzałam na poirytowanego chłopaka. Przeskoczyłam rzez róg dachu i usiadłam obok Rin’a. Spuszczając nogi w dół oparłam się o dach i głęboko westchnęłam. Po kilku minutach ciszy, postanowiłam przerwać to nurtujące milczenie.
-Coś cię trapi co?
-Huh? Wcale..
-Widzę że tak, po za tym to nie jest normalna pora na siedzenie tutaj. 
-Myślisz?
-Taa.. O ile dobrze się orientuje, gdyby wszystko było w porządku, teraz pewnie byś sobie spał.
-Ale ty też tu jesteś, czyli ciebie musi coś trapić.
-Haha, racja.. 
Uśmiechnęłam się łagodnie i znowu westchnęłam. Patrzyłam w niebo, a między nami znowu zapadła cisza. Nigdy nie podejrzewałam, że siedząc z Rin’em w jednym miejscu panować będzie takie milczenie. 
-Więc co tu robisz?
Spojrzałam na chłopaka, który w ogóle na mnie nie patrzył. 
-Zazwyczaj kiedy siedzę i układam coraz to nowsze postanowienia. A ty co tu robisz?
-Postanowienia?
-Taa.. No wiesz, będę jadła miej pocky, nie będę dokuczała Koichi’emu i takie tam..
-Też tu przychodzę pomyśleć.
-Ha! Więc jednak coś cię trapi!
-Może trochę..
Spojrzałam na jego lekko uśmiechniętą twarz i byłam zadowolona że udało mi się go chodź trochę rozśmieszyć.  Nie wiem dlaczego ale poczułam, że właśnie teraz nadszedł czas abym trochę lepiej go poznała. Może Yukio miał racje, może jestem do niego bardziej podobna niż mi się wydaje.. Podciągnęłam się i przytuliłam swoje ciało do kolana, cały czas patrząc przed siebie.
-Yukio wspomniał, że nie miałeś łatwego dzieciństwa.
-Nie zawsze było dobrze, ale przywykłem do tego.
-To tak jak ja..
-Huh?
Opierając bronę o kolano uśmiechnęłam się do siebie, poczułam na sobie wzrok chłopaka ale nie spojrzałam na niego.
-Moje życie nie zawsze było kolorowe, ale nie miałam tyle szczęścia co ty.
-Huh?
-Bo widzisz Rin, od zawsze miałeś w kimś oparcie.. Miałeś brata i ojca, chociaż wydaje mi się że nie zawsze potrafiłeś to wykorzystać..
-Co masz na myśli?
-Niech zgadnę.. Jako dziecko byłeś zamknięty w sobie i strasznie agresywny, ale kiedy nikt ci nie dokuczał cieszyłeś się jak głupi?
Spojrzałam na niego, ale nie odpowiedział mi tylko bacznie mi się przyglądał. Uśmiechnęłam się do niego ciepło i znowu odwróciłam wzrok.
-Byłam taka sama. Jedyna rzeczą jaka nas różni pod tym względem, jest to że ty miałeś dom. 
-A ty nie?
-Odkąd sięgam pamięcią moim jedynym domem był sierociniec.. Nie wiem czy „dom” to dobre określenie. W sierocińcu w którym się wychowywałam, było bardzo dużo dzieci, które miały jakieś swoje zasady.. Kiedy nie przystałam do ich warunków, stałam się wyrzutkiem dlatego postanowiłam się bronić. Kiedy ktoś ciągnął mnie za włosy odpłacałam mu tym samym, kiedy ktoś mnie kopnął ja wybijałam mu zęby. W chwili kiedy dzieci zaczęły lądować przeze mnie w szpitalu, opiekunki sierocińca i jego dyrektorka, postanowiły zamknąć mnie w piwnicy, żebym nie sprawiała zagrożenia i nie wyrządzała więcej szkód. Sierociniec i tak był biedny, a wstawianie nowych szyb, czy kupowanie nowych mebli było wielkim nadszarpnięciem budżetu. Mimo że byłam jednym z pierwszych dzieci podrzuconych do sierocińca, stałam się tylko demonem, szkodą której trzeba było się pozbyć.  Lata które powinny być dla mnie najpiękniejszymi latami mojego życia, spędziłam w piwnicy. Czasem udawało mi się uciec z tego więzienia, ale zawsze ktoś mnie łapał i znowu w nim zamykał. Wiele razy zastanawiałam się czy moje życie to jakiś żart i czy nie lepiej byłoby umrzeć. Powtarzałam sobie że Bóg kiedyś wynagrodzi mi krzywdy, jakie teraz znoszę i będę żyła w szczęściu. Może to i głupie ale wierzyłam w to..
Zaśmiałam się i widząc że Rin cały czas mi się przygląda postanowiłam kontynuować. 
-Pewnego pięknego dnia poznałam dziewczynkę, która pomogła mi się wyrwać z tego domu wariatów i na szczęście udało nam się uciec. Spędziłyśmy ze sobą bardzo dużo czasu, co było najszczęśliwszym czasem w moim życiu. Myślałam że właśnie wtedy Bóg postanowił że mój los się odwróci. Nawet nie wiesz jak bardzo się pomyliłam.. Pewnego zimowego wieczoru postanowiłam wybrać się z moją „siostrą” na cmentarz, żeby poszukać jej rodziców, którzy zginęli zabici przez demona. Owszem obje je widziałyśmy.. Kiedy okazało się że groby, które wskazał nam strażnik to nie grób jej rodziny zawiedzone postanowiłyśmy wracać. Wtedy pojawiły się demony tych kundli, które całkiem niedawno Neuhaus przywołał je na lekcje. Udało nam się przed kilkoma uciec, ale pojawił się Koichi, który uratował nas przed pożarciem. Neuhaus już wtedy wiedział że jestem demonem.. W pewnej chwili Koichi, jako anioł rzucił mi zapakowane w koc dwa sztylety i kazał mi je złączyć. Ukryłam Kiku w bezpiecznym miejscu i zrobiłam wszystko co kazał mi brat, wtedy pierwszy raz moje ciało pokryły płomienie. Niestety Kiku która się o mnie martwiła wybiegła z kryjówki i chciała mnie ratować, wtedy jeden z tych demonicznych kundli złapał ją w żeby i zabił. Spotkałam Koichi’ego kilka dni przez tym zdarzeniem, kiedy szukałam czegoś do zjedzenia. Zaczepił mnie i powiedział mi coś w stylu „Cześć jestem Nakano Koichi i jestem twoim bratem”. Wdało mi się to mało prawdopodobne więc go olałam i wróciłam do Kiku. Po tym zdarzeniu było już z górki, chociaż nadal nie było dobrze.   
Patrzyłam przed siebie lekko się uśmiechając, nie wiedziałam co miałam teraz zrobić. Rin odwrócił wzrok i przez parę minut milczał.
-Mimo tego wszystkiego nadal się uśmiechasz.. 
-To że się uśmiecham nie zawsze znaczy że jest mi do śmiechu. Wiesz, nie użalam się nad sobą, uważam że to co mnie spotkało zrobiło ze mnie lepszego człowieka. Nawet kiedy nie ma się przyjaciół, czy rodziny można wyjść na ludzi.. Osobiście wole cieszyć się każdą chwilą niż rozgrzebywać swoją przeszłość.
-To niesamowite.
Jego słowa bardzo mnie zdziwiły, lekko zarumieniona spojrzałam w jego stronę. Okumura patrząc przed siebie uśmiechał się łagodnie. Cieszyłam się że chodź trochę poprawiłam mu humor. Nagle chłopak odwrócił się w moją stronę z pytającym wyrazem twarzy.
-Koichi jest aniołem?!
-Nie wiedziałeś? Myślałam że Yukio ci powiedział..
-C-CO?! To on wiedział?!
-R-Raczej tak..
-Jesteś jego siostrą tak?
-Tak mi się zdaje..
-Więc jak to możliwe że ty jesteś demonem, a on jest aniołem?
-To podobnie jak z wami.. Ty i Yukio jesteście braćmi, waszym ojcem jest Szatan najpotężniejszy z demonów, a matką była kobieta. U nas jest podobnie tylko że naszym ojcem jest anioł, a matką demon.
-A-Anioł?!
-Tak. Myślałeś że one nie istnieją? Daj spokój, wierzysz w demony, a w anioły już nie?
-M-Myślałem..
-Wiem to trochę pogmatwane, ale da się do tego przyzwyczaić. 
-To niesamowite!
Zaśmiałam się radośnie i pokręciłam głową, Okumura wyglądał na podekscytowanego faktem, że jestem córką anioła.. Patrzyłam na niego i nagle zrobiło mi się cieplej, Yukio miał racje jesteśmy do siebie podobni. Chociaż trudno było mi w to uwierzyć, ale naprawdę jesteśmy.. Mimo tego całego bólu i tej szopki z demonami piekłem i innymi duperelami, nadal potrafimy cieszyć się chwila. Nie zawsze to co złe musi być złe, to kwestia wyboru. Oboje jesteśmy demonami, które z natury potrafią tylko krzywdzić i zabijać. Mimo to żadne z nas nie jest złe, oboje staramy się żeby ludzie wokół nas czuli się bezpiecznie i oboje bronimy bezbronnych. Westchnęłam i znowu spojrzałam przed siebie.
-A ty? Kochałeś go prawda?
-Kogo?
-Ojca.. 
Okumura zrobił kwaśną minę i zaczął się wymigiwać od odpowiedzi.
-I tak wiem swoje, kochałeś go jak prawdziwego ojca dlatego nie chcesz go zawieść. Może na co dzień nie jestem zbyt bystra, ale umiem trafnie oceniać sytuacje. Będąc w kryjówce japońskiego oddziału dowiedziałeś się czego i teraz będziesz próbował to wcielić w życie. Dlatego zamiast swojego miecza, masz jakąś drewnianą imitacje i właśnie przez to wszystko przyszedłeś tu porozmyślać. 
Okumura przyjrzał mi się dokładnie z lekko rozchylonymi ustami. Nie musiał nic mówić, wiedziałam że mam racje. Może i wyglądam na tępą, ale życie potrafi zaskoczyć.  Wstałam na nogi i delikatnie się przeciągnęłam, żeby nie naruszyć żeber. Odwróciłam się w stronę dachu i położyłam swoją prawą rękę na głowie Rin’a.
-Może i jestem nieokrzesana, pyskata, trudno się ze mną dogadać i lubię się kłócić i ci dogryzać. Ale jeśli będziesz potrzebował pomocy, czy będziesz w potrzebie możesz na mnie liczyć.
Zeskoczyłam z wierzy i znowu stałam na kamiennym gzymsie. Odwróciłam się w stronę Okumury i poderwałam głowę w górę.
-A i jeszcze jedno, jeżeli będziesz chciał poćwiczyć to jestem do usług. 
Skłoniłam się teatralnie i odwróciłam na pięcie. Za swoimi plecami usłyszałam wołanie chłopaka, odwróciłam głowę w jego stronę i zaciekawiona spojrzałam na jego twarz.
-Kita-chan! Dzięki!
-Mhym! I pamiętaj, że nie ważne ile razy upadasz, ważne jest ile razy wstajesz! 
Uśmiechnęłam się radośnie i potaknęłam głową, w połowie drogi na dach budynku spotkałam Kuro. Nie myśląc za wiele z uśmiechem schyliłam się do kota i pogłaskałam go po głowie. 
-A tobie co?
-Nic..
Uśmiechnęłam się do niego, po czym założyłam ręce za głowę. Kilak minut później byłam już na ziemi, idąc do akademika, spojrzałam w górę, a moim oczom ukazał się Rin z ogromnym Kuro. Pokręciłam głową z uśmiechem i weszłam do szkoły. To nie wiarygodne, czułam się teraz jakaś lekka.. jakbym zrzuciła z siebie jakiś ogromny bagaż.. Wchodząc do pokoju rzuciłam się na łóżko i z uśmiechem na twarzy, od razu usnęłam. 
Następnego dnia obudził mnie Koichi, który jak zwykle wyciągał mnie z łóżka siłą. Do obudzenia mnie tym razem użył bębna, do tej pory nie wiem skąd ten dupek go wziął.. Zaspana szłam przez korytarz do klasy, kiedy do niej weszłam sparaliżowało mnie. Na biurku nauczycielskim siedziała Kirigakure, która przelotnie zmierzyła mnie wzrokiem. 
-Ohayo Kita-chan!
Spojrzałam w stronę rozradowanego Shimy, uśmiechnęłam się do niego ciepło i podbiegłam do ławki. 
-O-ha-yo! Shiiiima-kun! 
Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, po czym przeskoczyłam do swojej ławki. Trójka przyjaciół zmierzyła mnie wzrokiem, wyglądali na lekko rozkojarzonych. Wszyscy troje spojrzeli na Koichi’ego, który tylko wzruszył ramionami i uśmiechnął się zakłopotany. 
-Jak udało ci się ją ściągnąć z łóżka na czas?! 
-Użył bębna, dowiem się kto mu go dał i go zabije!
Olewając ich już całkowicie podniosłam wzrok i spojrzałam na naszego nowego nauczyciela. Kobieta wciąż nie zmieniła co do mnie zdania. Nie mam bladego pojęcia co wydarzyło się wczoraj, ale wygląda na to że pomogła Rin’owi coś zrozumieć.. Kiedy Koichi usiadł, odsunęłam mu z pod dupy krzesło w idealnym momencie. Brat runął na ziemie z niezadowoloną miną, a w klasie rozległ się cichy chichot.
-Odechce ci się, budzenia mnie bębnami!
Oddałam bratu krzesło i przyjęłam serie jego morderczych spojrzeń. 
 -Miło mi was poznać! Zostałam tutaj wysłana przez watykańską kwaterę główną. Jestem Kirigakure Shura, mam osiemnaście lat. Mniejsza o to. Chodziłam z wami na zajęcia przez trzy miesiące. Udanej współpracy! Teraz będę was uczyć magicznych kręgów, pieczęci a nawet, kurczę, walki mieczami?
-Eee.. Pani Profesor.
-Co jest Suguro?
-Dlaczego udawałaś ucznia?
-To sprawa dorosłych. Dzieci nie powinny się w to mieszać.
-Dzieci?
-Pani Profesor! Tę klasę prowadził profesor Neuhaus. Dlaczego został przeniesiony w połowie semestru?
-Eeto… Przeszedł na urlop macierzyński! Macierzyński!
-Profesor Neuhaus jest mężczyzną!
-Wiesz, zrobił sobie przerwę żeby zająć się dzieckiem. E tam, zapytaj się dyrka, jeśli cię to tak interesuje.
-Przepraszam..
-Rin!
Spojrzałam w stronę drzwi, w których stał lekko poirytowany Okumura. 
-Nie mogłem wczoraj zasnąć. Zdrzemnąłem się na dachu i nikt mnie nie obudził, nawet po skończonych konsultacjach. 
Kiedy usłyszałam powód jego spóźnienia dosłownie runęłam z krzesła. Nie mogłam przestać się śmiać, czułam na sobie wzrok wszystkich, łącznie z poirytowanym wzrokiem Rin’a. 
-A TY CZEGO SIĘ ŚMIEJESZ?! SKORO WIEDZIAŁAŚ TRZEBA BYŁO MNIE OBUDZIĆ!
-Ahahaha! Skąd mogłam wiedzieć.. ahahaha! Że zaśniesz na dachu.. Hahahaha!
Wstałam opierając się o ławkę i przecierając oczy z łez. Kto by pomyślała że z samego rana tak się uśmieje, a już myślałam że będę nudzić się cały dzień. Poirytowany Rin pokazał mi język i mierzył mnie pioronującymi spojrzeniami.
-Nie musisz tak stać i się tłumaczyć, wchodź. Nie jestem zła.
-Co? Jakim cudem ty..?!
-Zajmij już miejsce.
Patrzyłam na rozwój sytuacji, ale nic takiego się nie stało.. Wygląda na to że obydwoje całkiem nieźle się dogadują. Kątem oka dostrzegłam jak wzrok bandy skunksika przechodzi z Okurury, na mnie i tak w kółko. Wyostrzyłam słuch i postanowiłam trochę poprzysłuchiwać się ich rozmowie.
-Jest jakiś inny.. Oboje są..
-Może coś się stało.
Nagle wzrok Shimy zawiesił się na mnie na dłuższą chwilę. Nie mam bladego pojęcia co ten chłopak sobie wyobrażał ale, pozostawało mi tylko mieć nadzieje że to nie jest nic sprośnego.
-Tak myślisz?
-Skoro wszyscy już są, zacznijmy zajęcia.
Spojrzałam na Shure, która patrzyła na Okumure.. Kobieta podniosła książkę i zaczęła prowadzić lekcje, po raz pierwszy w życiu postanowiłam posłuchać..
-Wstęp do pieczęci, zacznijmy od części o ruchach ciała. Okumura za spóźnienie.
-Tak.
Przyglądałam się na zdeterminowanego Okumure. Nie wiem co ra dziwaczka mu powiedziała, ani co zaszło w oddziale, ale wiem jedno.. Ta kobieta nie pozwoli mu popełnić błędu, można powiedzieć że teraz pomału wygryza mnie z posady.. W końcu to ja zawsze chciałam go bronić, może mój czas się skończył? Uśmiechnęłam się do siebie i otworzyłam książkę, ku zdziwieniu Koichi’ego, zaczęłam śledzić tekst. Nie wiem kto jeszcze mi się przyglądał, ale wiem że nie była to tylko jedna osoba. 

*********************************************
hahaha ale wstyyyd! XD Dzięki Chesire! <3 Byłam na działce i nie miałam jak sprawdzić imienia szimy i tego nauczyciela haha xD i nie przeczytałam tego co wstawiłam tylko wkleiłam tak jak pisałam w wordzie i opublikowałam WYBACZCIE MI! XD

Rozdział XI


-Huh? Park rozrywki?
-Taa..
-Dlaczego misje odbywają się w takich dziwnych miejscach? 
-Bo wy demony, jesteście dziwne..
-Uuuaa.. Zabrzmiało jak obelga braciszku.
-Wybacz.
-Anioł męczennik się znalazł.
-Kita!
Szliśmy w stronę wesołego miasteczka, które wskazał nam Yukio. Co prawda nie miałam dziś ochoty na żadną misję, w ogóle nie chciałam wychodzić z domu.
~
-KITA DO CHOLERY JASNEJ WSTAWAJ Z TEGO WYRA!
-Zamknij się dupku..
-RANO BYŁ U MNIE YUKIO I KAZAŁ NAM BYĆ NA MISJI!
-Za mało bitej śmietany panie lodziarzu…
-KITA!!!!!!
~
Cóż za uporczywy brat, nie mogłam dostać świnki morskiej?  Anioł, też mi.. Ciekawe dlaczego ojciec go tu wysłał, dałabym sobie radę.. To dziwne że tylko ja nie poznałam rodziców, z jakiej niby racji miałabym słuchać się kogoś kogo tak naprawdę nie ma. Ani ojciec, ani matka nie zaistnieli w moim życiu, żadnego z nich nie było jak ich potrzebowałam. Patrzyli jak cierpię, ale nic z tym nie zrobili, jak oni śmią nazywać się rodzicami. Z tego co mówił Koichi, matka została skazana na wietrzność w Gehennie, współżycie z aniołem nie jest najbezpieczniejszym wyborem. Z opowieści Koichi’ego wychodzi na to, że matka była kimś ważnym dla szatana dlatego jej nie zniszczył. Wygląda na to że była bardzo silnym demonem, skoro stała zaraz obok diabła.. Ciekawi mnie kilka rzeczy, na które nie znam i pewnie nie poznam odpowiedzi.. Fizycznie jestem demonem, ale psychicznie wciąż czuje się człowiekiem, chociaż sama nie wiem. Skoro ojciec jest archaniołem, a matka demonem, to praktycznie nie jestem człowiekiem.. Ale nie jestem też aniołem, ani całkowitym demonem, więc czym ja do cholery jasnej jestem? Patrząc na wszystko z innej perspektywy, Rin jest synem samego szatana, zrozumiałe są wiec płomienie, które pojawiają się kiedy otwiera bramę do Gehenny. Ja jestem córką Gabriela i Lilith, ale cechy odziedziczyłam po matce, więc jestem pół demonem. Jednak matka jako Lilith prawa ręka Szatana, prawdę mówiąc nie była nikim ważnym, więc dlaczego ja posiadam płomienie? Kagamihari, co one w ogóle otwierają, do czego służą? Inne demony które spotkałam w swoim życiu, żaden nie posiadał miecza, a tym bardziej nie otaczały go płomienie. Rin, tylko on jest demonem, który dysponuje tą siłą. Pytań jest wiele, ale odpowiedzi żadnej, jedno jest pewne.. Niech no ja tylko któreś z nich spotkam. Nie będę patrzyła czy to ojciec, czy matka, skopie im dupę, za to że przez ich nieuwagę musiałam znosić to wszystko. 
-Kita-chan?
-Huh?
Nagle spostrzegłam że jesteśmy już na miejscu, wszyscy patrzyli się na mnie z pytającym wyrazem twarzy. Uśmiechnęłam się pogodnie i machnęłam ręką, dając znak że nic mi nie jest. Dziwnie było spotkać Bona i Neko-chan, po tak długiej przerwie, widać było że skunksik nadal za mną nie przepada, a Neko wciąż nie urósł. Kątem oka zauważyłam tego dziwnego kolesia w bluzie i chłopca-pacynkę. Yukio i Tsubaki stali i wbijali swoje zbite z tropu spojrzenia w naszą stronę. Koichi stanął obok młodszego Okumury i uciął sobie pogawędkę z tym profe-świtem. Dlaczego ten palant ze wszystkimi się dogaduje, jestem pewna że używa jakiś anielskich eciów-peciów.. Taaa, to pewne!
-Wolałbym przyjść tutaj z dziewczyną, a nie tak.. 
-Jak tam twoja ostatnia misja Shima?
-Nie wiem, czy można to nazwać misją, nie?
-To była ogromna kałamarnica.
-Kałamarnica?
-Tak.
Przysłuchiwałam się bezsensownej rozmowie chłopaków. Nagle skunksik wstał z miejsca i ze złością patrzył w stronę dwójki wyrzutków. Odwróciłam głowę i spojrzałam w stronę zakapturzonej postaci.. Kim on jest? Nie zwracając większej uwagi na to co mówił Bon, podeszłam do Yamady i uważnie mu się przyglądałam. Czułam na sobie wzrok zebranych, ale nie przeszkadzało mi to.
-Jesteś urzędnikiem nie? Sprawdzasz nas.. Nie, może jesteś z urzędu skarbowego, mam racje? Komornik? Cichy przestępca psychopata? Zamaskowany podjadacz ciastek? 
Co i raz wymyślałam coraz to nowsze zajęcia, ale ten dziwak nie odpowiadał. Zaglądałam pod jego kaptur, ale nic nie mogłam zauważyć, ponieważ zasłaniał on pół twarzy..
-Wiesz? Byłoby mi łatwiej zgadywać, gdybyś coś mi odpowiadał..
Założyłam ręce na piersiach i spojrzałam na chłopaków, który wyglądali na załamanych. Neko-chan, uśmiechnął się do mnie zakłopotany i drapał się w tył swojej łysej głowy. Wygląda na to, że zawody jakie wymyśliłam dla Yamady nie przypadły im do gustu.. Z zawiedzioną miną napompowałam swoje policzki powietrzem, zacisnęłam mocno oczy i wydawałam z siebie dziwne odgłosy.. Kim ten świr może być? Może jakimś cichym gwałcicielem? A może nie ma twarzy? Może jest demonem!? Nie, to nie możliwe wyczułabym przecież..
-Przepraszam za spóźnienie!
Przestałam wymyślać, mój wzrok przykuł nowy image Shiemi. Dziewczyna wreszcie ubrała coś normalniejszego, niż to dziwaczne kimono. Tak czy siak, mundurek nie jest dobrym pomysłem, chodź przyznam wyglądała w nim olśniewająco. Kto by pomyślał, że ta cicha i nieśmiała osóbka ma takie balony?! Spojrzałam w stronę chłopaków, którym o mało co nie powypadały oczy.. Ślinili się i podniecali jak psy po sterylizacji.. 
-S-Shiemi co się stało? Twoje Kimono..,
-Kimono nie nadaje się na misję, więc dyrektor sprezentował mi mundurek. Spóźniłam się, ponieważ Kamiki pokazywała mi jak, się go zakłada.
-Dlaczego zwalasz na mnie?
-Nie jest za dziwny, prawda?
-Nie, nie, jest przesłodki, Moriyama-san.
Zachciało mi się śmiać, nie widziałam jeszcze Bon’a w takim stanie. Shima i Okumura to nic, ale żeby skunksik się tak podniecił? Po cichu podeszłam do Shiemi i stanęła obok niej, kiedy dziewczyna się odwróciła, chwyciłam ją za cycki i mocno je ścisnęła. Powszechne podniecenie osiągnęło szczyt. Wszyscy zebrani pożerali nas wzrokiem. Cała sytuacji wydała mi się tak zabawna, że postanowiłam kontynuować mimo zakłopotania dziewczyny.
-Mmm.. Shiemi-chan.. Twoje piersi są takie wielkie i mięciutkie!
Przytuliłam głowę do zderzaków dziewczyny, po czym oderwałam od nich i ręce i twarz. Czułam jak napięcie w chłopakach wzrasta, a podniecenie sięga zenitu.. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu i dalej kontynuowałam jeszcze słodszym i niewinniejszym głosem.
-Shiemi-chan! One są większe niż moje! 
Złapałam dziewczynę za ręce i położyłam je sobie na piersiach. Pokierowałam dłońmi tak żeby dziewczyna mocno zacisnęła dłonie. Poczułam ucisk, więc postanowiłam zrobić coś, co wyprowadzi ich wszystkich z równowagi.
-Ougch.. Moriyama-san! Nie tak mocno!
Mój teatralny ton głosu i całe to przedstawienie, spowodowało że Shima nie wytrzymał. Krew bryzgnęła z nosa chłopaka, a cała reszta ledwo panowała nad sobą. Nie podejrzewałam że nawet Koichi zareaguje na to w ten sposób. Shiemi, która prawie zeszła ze wstydu i zakłopotania, spojrzała na mnie załzawionymi oczami. Uśmiechnęłam się do niej ciepło, po czym oderwałam jej ręce od moich piersi i usiadłam między Miwą, a Suguro. Chłopcy co i raz mierzyli wzrokiem mnie i Shiemi, która chyba zamknęła się w sobie. 
-Nakano-sempai.. D-Dlaczego ty..
-Huh, Neko-chan?
-D-Dlaczego ty nie z-założysz.. mun-..
-Huh?
-Nakano-san! Dlaczego ty nie włożysz m-mundurka?!
-Neko-chan, nie podejrzewałam cię o to zbereźniku.
Dotknęłam palcem, czubek nosa chłopaka, po czym wstała i zawiesiłam rękę na barkach Shiemi. Dziewczyna wyglądała na lekko zakłopotaną, ale wróciła już chyba do normy.
-Nie włożę bo gdybyśmy razem z  Shiemi założyły mundurki w tym samym czasie, to twój kolega potrzebował by zapasu krwi, którego jak widzisz nie mamy. Nie Shima?
Spojrzałam na chłopaka, który tamował krew cieknącą mu z nosa. Mój wzrok z Shimy powędrował na Bon’a, który przyglądał mi się zaczerwieniony. Znowu zachciało mi się śmiać, jak łatwo było nimi manipulować. Może i ja założę kiedyś mundurek do szkoły.. Ale nie ta beznadziejną kamizelkę, którą założyłam pierwszego dnia.. Ach, dobre stare czasy.. Nagle Yukio zdzielił brata w twarz..
-To bolało okularniku!
-Skoro już jesteście w komplecie podzielimy was na pary. Miwa i Takara. Yamada i Suguro.
-Ghy.. Dlaczego?
-Kamiki i Shima. Okumura i Moriyama.
-Jestem z Rin’em!
-I Nakono będą tworzyć jedną parę.
-Też mi nowość..
-Daj spokój kita.
Pokazałam bratu język i czekałam na dalsze instrukcje. Kątem oka spostrzegłam, że Rin’owi pasowało, ba! Był zachwycony połączeniem go w parę z Shiemi. Jestem ciekawa czy coś ich łączy.. Oboje wyglądali na zadowolonych, nie wiem dlaczego ale nie było mi z tym dobrze.. Przecież to głupie, nie czuje nic do tego dupka, a do niej tym bardziej. Owszem z początku chciałam być jej przyjaciółką, ale teraz szczerze mówiąc na to leje. Moriyama odnalazła się między nami wszystkimi, a za przyjaciółkę wybrała sobie brewkę. Nie jestem o nią zazdrosna, wręcz przeciwnie.. Cieszę się że jednak nasza „przyjaźń” nie wypaliła, Shiemi jest grzeczną nieśmiałą osóbką, a ja jestem głośna i pyskata. Może i przeciwieństwa się przyciągają, ale coś czuje że w tym przypadku zakończyło by się to klęskom…
-Ostatnio otrzymaliśmy zgłoszenia o duchach oraz raporty zniszczeń z Mapphy Land, więc dziś zbadacie tę sprawę. Macie to zrobić po zamknięciu parku, a gdy już skończycie, zgłoście to do profesora Tsubakiego lub do mnie.
-Czy toś potrafi zdefiniować, czym jest duch? Kamiki?
-Dobrze. Duchy to demony przyjmujące kształt z jakiś zwłok ludzkich lub zwierzęcych.
-Bardzo dobrze.
-Ano.. Ile jest tutaj duchów?
-Tylko jeden, ale krąży po całym parku. Przybiera postać małego chłopca. Z reguły szarpie tylko za ręce i podnosi spódniczki. 
-Co? Podnosi spódniczki?!
-Uhuhu, dogadasz się z nim Okumura.
-Spadaj Nakano! 
-To tylko dziecięce figle. W końcu to dziecko.
-Jeśli jednak opuści to miejsce, możliwe, że stanie się bardziej złośliwy.
-Dla tylu osób to powinna być bułka z masłem.
-Jeszcze jakieś pytania?
Nikt z zebranych się nie odezwał.. Misja wydała mi się dość prosta, z dlatego też nie miałam najmniejszego zamiaru się do niej przykładać.. Po co ja w ogóle wstawałam z łóżka.. Łapanie ducha to bezsens, a do tego jest nim dziecko, które ma rajce z oglądania majtek.. Spojrzałam na Yukio, który wyglądał bardzo poważnie, dlaczego ten chłopak zachowuje się tak dorośle.. Przypomina mi Koichi’ego, obaj zachowują się tak jakby pozjadali wszystkie rozumy.. 
-Dobrze. Rozejść się!
Każde z nas poszło w inną stronę. Po wejściu do wesołego miasteczka była wszystkim zafascynowana..  Byłam w parkach rozrywki kilka razy, ale tylko po to żeby podwędzić komuś portfel, albo dostać jakieś resztki.. Nigdy nie bawiłam się na żadnym z urządzeń, chodź zawsze chciałam przejechać się na karuzeli, nigdy tego nie zrobiłam. Dopiero teraz, kiedy jestem tutaj zdawałam sobie sprawę z tego, jak życie mnie ograniczało. Jako dziecko zamiast bawić się na karuzeli, czy huśtawkach, musiałam walczyć o przeżycie i nie narażać na krzywdy nikogo innego. Prawdę mówiąc chyba nigdy nie dowiem się jak to jest być dzieckiem. Z tego co mówił Yukio, Rin dopiero niedawno odkrył że jest demonem, więc jest niedoświadczony.. Mimo wszystko wolałabym nie mieć całej tej wiedzy, jaką zdobywałam przez lata.. Oddałabym ją za jeden dzień bycia zwykłym szczęśliwym dzieckiem. No ale nie ma czasu rozmyślania nad tym, czego nigdy nie uda mi się zrobić. Lata dzieciństwa minęły, tak czy owak, ale minęły.. Nie ważne, wszystkim pisane jest co innego. Szkoda tylko że to ja musiałam płacić za głupotę i nieostrożność rodziców..
~
„-Wiesz, jeżeli teraz jest nam źle, to znaczy że Bóg szykuje dla nas coś odjazdowego w przyszłości! Kiedy ktoś cierpi i nie otrzymuje szczęścia to znaczy, że musi stać się jeszcze lepszym! Więc chodź! Chodźmy razem szukać szczęścia!”
~
Chociaż były to moje własne słowa, nie byłam w stanie ich znowu powtórzyć. Widać Bóg nie szykuje dla mnie niczego dobrego..
-Kiku-chan..
-Huh? Mówiłaś coś?
-N-Nie..
-Może skupiłabyś się wreszcie na szukaniu tego gnojka?
-Jasne, przecież on wyrządza takie potworne szkody!
Koichi z mierzył mnie tylko swoim zimnym spojrzeniem i wznowił poszukiwania. Westchnęłam głęboko i rozejrzałam się dookoła, jeżeli będziemy chodzili w tym samym miejscu to nigdy nie znajdziemy tego potworka. 
-Koichi, ty chodź tutaj, a ja będę obserwować z góry, tak będzie efektowniej.
-Racja. Wreszcie zaczynasz myśleć Kita..
-Nie pozwalaj sobie.
-Hehe..
Uśmiechnęłam się do niego i szybkim susem wskoczyłam na jeden z domków. Widok naprawdę był o wiele lepszy, mogłam dostrzec kilka uliczek, co ułatwia nam zadanie. Skakałam z domku na domek, co i raz mijając kolejną pustą dróżkę. Kiedy wylądowałam na jednym z wyższych domków, usłyszałam głos Shiemi. Lekko wychyliłam głowę i moim oczom ukazali się Rin i Shiemi, która wyglądała dość nienaturalnie..
-Dobrze się czujesz? Shiemi? Co jest? Co się stało z twoją twarzą? Jesteś zła?
-Nie, wcale się nie śmieje..
-Co?
-Hej! Poczekaj chwile!
Patrzyłam jak dwójka znajomych odchodzi, miałam znowu wznowić swoje poszukiwania, ale nie mogłam… Jeszcze raz spojrzałam na oddalających się Rin’a i Shiemi, nie wiem dlaczego ale coś kazało mi za nimi iść. Kiedy dwójka się zatrzymała, skoczyłam z budynku i oparłąm się o jego ścianę, tak żeby żadne z nich mnie nie zauważyło.
-Shiemi?
-Zawsze chciałam odwiedzić park rozrywki, ale nie mogłam znieść tylu ludzi wokół mnie, więc to było nie możliwe. Zawsze jest zatłoczony i wszyscy dobrze się bawią. Ale.. 
Nagle poczułam się dziwnie, może Shiemi jest bardziej podobna do mnie niż mi się zdaje.. Obje nie miałyśmy przyjaciół, obje nie doświadczyłyśmy pierwszej miłości, obydwie nie mogłyśmy zintegrować się z ludźmi i żadna z nas nie czuła się dobrze kiedy wokół byli obcy.. Jedyną różnicą, która miała największy wpływ na nasz rozwój było wsparcie bliskich.. Ona miała matkę i babcie, które kochały ją nad życie i chroniły jak tylko mogły, a ja? Ja nie miałam nikogo, od małego musiałam radzić sobie sama, nikt mi nie pomagał, nikt mnie nie wspierał, od zawsze byłam sama.. Nawet kiedy pojawił się Koichi, moje życie wciąż było pełne bólu i samotności. Shiemi mogła pozwolić sobie na rozżalanie się nad sobą i płacz, ale ja nie.. Gdybym okazała chodź cień słabości, ludzie zniszczyliby mnie bardzo szybko. Nie mogłam pozwolić żeby ktokolwiek mnie zastraszył, nie mogłam pozwolić sobie na słabość.. Tym się właśnie różnimy, ona jest nieśmiała i niepewna siebie, a ja? Moja osobowość powaliłaby nie jedną bestie.. Między nami tak naprawę jest tylko jedna różnica.. Ona jest taka z wyboru, a ja zostałam do tego zmuszona, dlatego tak bardzo nasze osobowości się różną..
-Więc następnym razem przyjdziemy tutaj we swoje!
Nagle moje serce stanęło.. Nie wiem dlaczego zrobiło mi się tak przykro.. Czemu mnie to zabolało?! Złapałam się za serce i ściskając w dłoni materiał bluzki, zacisnęłam ją w pięść. 
-Co ja do jasnej cholery robię..
Wyszeptałam sama do siebie, po czym ostatni raz spojrzałam na Okumure.. Pokręciłam głową i znowu wdrapałam się na budynek.  Szłam przed siebie, co i raz instynktownie przeskakując na inny budynek. Co ja właściwie robię? Gdybym została w łóżku.. To nic by nie zmieniło.. Od jakiegoś czasu w ogóle siebie nie poznaje.. Od kiedy to ja śledzę ludzi i przysłuchuje się ich rozmowie? Niech to szlag! Jestem beznadziejna.. Każdy demon, jakiego spotykam rozkłada mnie na łopatki, chociaż to ja mam większe doświadczenie, Okumura pokonuje każdego. 
~
-Kita-chan.. Nie możesz dopuścić do tego, by to znowu się stało..
-Wiem..
-Nie, ty nic nie wiesz.. Jeżeli stracisz nad sobą kontrolę, będzie gorzej niż źle! Nawet jeżeli walka ma skończyć się twoją porażką, nie dopuść do tego byś straciła nad sobą kontrole!
-Rozumiem.. A co jeśli będę bliska śmierci? Albo co jeżeli to ty będziesz potrzebował pomocy?!
-Mną się nie martw! A jeżeli chodzi o ciebie, to jeżeli poczujesz że nie dasz sobie rady, uciekaj.. Uciekaj jak najdalej! 
-Koichi..
-Nie mamy wyboru, twoja siła bez kontroli.. Nie chce sobie tego nawet wyobrażać..
-Dobrze..
~
Czy jestem aż tak beznadziejna?  Czy to możliwe że jestem zazdrosna od Shiemi? Może nie jestem stworzona do bycia egzorcystą.. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym żeby znowu uciec od Koichi’ego.. Może to będzie lepsze dla wszystkich.. Może jakbym odeszła, Koichi mógłby żyć normalnie. W końcu świat nie kręci się wokół mnie, on też ma swoje marzenia i cele, a ja mu to utrudniam.. To śmieszne, jak jedna sytuacja może mną wstrząsnąć.. Nie mogę uwierzyć w to jaka jestem miękka. Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się patrząc w niebo..
-Czego ode mnie oczekujesz? Może byś chociaż raz ze mną porozmawiaj i wyjaśnił mi..  Jeseteś mi to winny nie uważasz?
Zeskoczyłam z różowej budki z watą cukrową, i spojrzałam w górę. Kątem oka dostrzegłam że pokój dyrektorski ma doskonały widok na Maphhy Land. Przekręciłam głowę i dokładnie przyjrzałam się jednemu z okien. 
-Mephisto? Nie.. To nie możliwe..
Pokręciłam głową i znowu spojrzałam na okna, nikogo w nich nie było. Czy to możliwe że mi się przewidziało? To pewne, w końcu to strasznie daleko a moje oczy nie lornetka.. Wzruszyłam ramionami i poszłam przed siebie, po chwili zaczęłam biec. Jeżeli znajdę tego duszka, może w końcu się ode mnie odczepią i powiedzą coś miłego? A co mi zależy.. Zwolniłam i leniwym krokiem ruszyłam przed siebie. Nagle wyczułam czyjąś obecność..
-Demon?
Rozejrzałam się ale nikogo nie zauważyłam, wskoczyłam na jeden z domków i znowu dokładnie się rozejrzałam. Obejrzałam okolice, ale nikogo nie zauważyłam.. 
-Duch?
Wszystko wróciło do normy, a ja znowu nic nie czułam.. Co to mogło być? Wzruszyłam ramionami i zeskoczyłam na ziemie, znowu kierując się przed siebie. Zrobiłam zaledwie kilka kroków, kiedy poczułam niebezpieczeństwo. Rozejrzałam się dookoła ale nic ie zauważyłam, czyżby duch dziecka mógłby mieć taką aurę? 
-Kim to dziecko było? Psychopatycznym rzeźnikiem?!
Do głowy wpadła mi jeszcze jedna myśl..
-Rin? Rin.. Okumura!
Zabrałam nogi za pas i biegłam jak najszybciej potrafiłam w miejsce, w którym ostatni raz widziałam młodego Okumure..  Wskoczyłam na budynek by niczego nie przegapić.. Biegłam jak szalona, mijając przy tym kilka znajomych osób. Mój wzrok przykuł Yamada, który wspinał się na jedną z maszyn. Nie mogłam się teraz rozpraszać, znowu ruszyłam przed siebie. 
-Gdzie jesteś idioto!?
Mój wzrok przeskakiwał z uliczki na uliczkę, z maszyny na maszynę, ale nie byłam w stanie nic zauważyć. Może to dziwne, ale zdawało mi się że czuje moc Rin’a, która rozpalała się i gasła, rozpalała i gasła.. 
-Co do jasnej cholery..
Nagle poczułam jak siła w pełni się rozpala.. 
-Mam cię! 
Mimo że byłam na drugim końcu miasteczka, włożyłam sporo siły w bieganie. Musiałam znaleźć się jak najszybciej przy Rin’ie, ten wariat zrobi coś głupiego.. Jestem w stu procentach tego pewna.. Znowu poczułam to coś co wtedy.. Ale to nie jest siła ducha, to.. 
-Demon!
To niesamowite, że są jeszcze demony o podobnej sile do mojej i Okumury.. Zeskoczyłam z budynków i wyjęłam Kagamihari z butów, poczułam jak w moje ciało przepełnia niesamowita moc. Wskoczyłam na konną karuzele, po czym spadłam na ziemie. Zerwałam się na nogi i rozejrzałam wokoło.. 
-Kto włączył zasilanie?
Otrzepując z siebie kurz, przypomniało mi się że pędziłam w stronę dwóch demonów.
-Rin!
Nie mogłam dłużej czekać, złożyłam sztylety tworząc ogromny miecz. Ostrze wybuchło fioletowym płomieniem, a moje ciało zamieniło się w jedną wielką pochodnie. Zęby wyostrzyły się podobnie jak uszy, włosy przybrały ostrość żyletek, a ogon wystrzelił z pod mojej spódnicy. Jego nerwowe ruchy, przyczyniły się do mojego gwałtownego startu. Odbijając się od ziemi stworzyłam w niej małą dziurę. Skacząc po budynkach dobiegałam  do celu. Zauważyłam Okumure wspinającego się na szczyt kolejki górskiej, a na jej szczycie jakiegoś dziwnego gościa.
-Rin! Nie!! RIN!
Odbijając się od krawędzi jednego z domów, skoczyłam kilka metrów w górę. Siła odbicia spowodowała że leciałam dość długo, kiedy wylądowałam na ziemi , zauważyłam Okumure, który z impetem się w nią wbił. 
-OKUMURA!
Kucający na nim demon, co i raz okładał go pięściami. Odbiłam się od ziemi i jednym susem złapałam zielonowłosego za szyje. Oboje polecieliśmy kilka metrów dalej, turlając się po ziemi. Skoczyłam na równe nogi i ponownie złączyłam miecze.
-Kagamihari? Więc ty musisz być Kita.. Jak na jej córkę, to jesteś bardzo urocza.
-Urocza?
-Właśnie tak, Kita-chan. 
Zmierzyłam demona morderczym spojrzeniem, po czym rzuciłam się w jego stronę. Zamachnęłam się tak, by ostrzem miecza przebić demonowi głowę. Szybki unik zielonowłosego spowodował że chybiłam, jednak udało mi się kopnąć go w brzuch. Kilka sekund później okazało się, że to był bardzo zły ruch. Demon złapał mnie za nogę i z ogromną siłą cisnął mnie w powietrze. Poczułam ogromny ucisk w okolicy potylicy, a chwilę później już leżałam na ziemi. Mój miecz rozpadł się na dwie części i wylądował kilkanaście metrów ode mnie. Patrzyłam jak chłopak zbliża się do Okumury, moje ciało znowu napompowało się energią. W mojej głowie wyła syrena „Niebezpieczeństwo! Niebezpieczeństwo!”. Poderwałam się na nogi i znowu rzuciłam się na tego typa. Mimo że nie miałam kagamihari, moje ciało zapłonęło. 
-NIE DOTYKAJ GO! 
Z całej siły kopnęłam demona w twarz, ten odleciał na kilka metrów, a ja zaraz za nim. Okładałam go pięściami, dopóki nie zaczął mi się odwdzięczać. Jeden ruch ręką i znowu leciałam jak mucha.. Lądując odbijałam się jak piłka, aż w końcu ryjąc w ziemi ogromną dziurę, która sięgała kilka metrów, zatrzymałam się. Nie dałam już rady wstać, demon znowu siadł na Rin’a i ponownie okładał go pięściami.
-Chyba wystarczy nie warto cię nawet zabijać.
Delikatnie rozchyliłam oczy, nie mogłam nawet ruszyć ręką. Mocno zacisnęłam zęby i podciągnęłam się na rękach, tak że oparta siedziałam na kolanach. Moje ręce zachwiały się, a ja runęłam na ziemie uderzając twarzą w twardy grunt. Nic nie mówiąc powtórzyłam próbę.. Podniosłam wzrok i zobaczyłam jak Rin chwyta demona za szczękę. Niebieski płomień buchnął, a chwilę potem zielonowłosy wystrzelił w powietrze. Patrzyłam jak Rin traci nad sobą kontrole.. Wykuł demona do ziemi i wył, płomienie stawały się coraz gęstsze, a on sam coraz silniejszy..
-Rin.. Przestań..
Wiedziałam że chłopak mnie nie usłyszy, trudno było złapać mi oddech.. Zacisnęłam zęby i całą siłą zerwałam się na nogi. Biegnąc w jego stronę..
-Wystarczy.. Rin! 
Demon uderzył w ziemie, która pomału zaczęła pękać. Wszystko wokół zaczęło się trząść. Znowu runęłam na ziemie, tym byłam już tak blisko. Kątem oka zauważyłam Kagamihari, chwyciłam sztylety w rękę. Płomienie i siła ponownie otuliły moje ciało, chwiejnym krokiem wstałam na nogi i spojrzałam na Okumure.  
-Pomocy!
Mój wzrok powędrował w stronę napompowanego domku z kolorowymi piłeczkami, w którym bawiła się Shiemi. Dziewczyna bezwładnie leżała na ziemi, a jej mały chowaniec próbował ochronić ją jakimś dziwnym korzeniem. Rin nie zważając na nic rzucił się w jej stronę..  Nagle zatrzymał się i jednym ruchem ręki, wystrzelił w stronę rozpadającego się balonu niebieskie płomienie. Ich siła była potężna..  Rin runął na ziemie ciężko dysząc, a zielonowłosy skierował się w jego stronę. Stałam dość daleko więc zaczęłam biec, kiedy demon przysnął Okumure nogą do ziemi. 
-O-KU-MU-RAA!
Odbijając się od ziemi poczułam przeszywający mnie ból, a zaraz później runęłam na ziemie. Zacisnęłam zęby i próbowałam wstać, zanim jednak mi się udało Yamada stał opodal mnie.. Cholera dowiedział się! 
-Odetnij głowę wężowi…
Z klatki piersiowej chłopaka wyłonił się miecz, którego był gotów użyć.
-Który pożarł osiek księżniczek.
Chłopak nacierając na demona odgonił go od Rin’a.  Podciągnęłam się na rękach i znowu stanęłam na nogi.. Nie mogę wymięknąć skoro ten imbecyl może walczyć.
-Kim jesteś?
-Jesteś Amaimon, Król Ziemi tak? Jak taka gruba ryba mogła dostać się do akademii? Maphisto cię wpuścił? 
Amaimon?
~
-Więc Rin jest synem szatana..
-Taa..
-Mephisto tez nim jest nie?
-Tak.
-Więc są braćmi, Okumura będzie miał chody co?
-Nie wydaje mi się.
-Huh? Dlaczego?
-Mephisto to chytry lis, od razu da się go przejrzeć. Wydaje mi się że będzie chciał wyeliminować..
-Hmm? Kogo będzie chciał wyeliminować?
-Demony.. Będzie chciał wyeliminować demony z życia Okumury.
-Naprawdę? 
-Taa..
-Wiesz co? Wydaje mi się że Mephisto nie jest jego jedynym bratem.. No wiesz, w końcu czemu Szatam miałby się ograniczać.. Może przecież pukać wszystko co się rusza nie?
-A ty jak zawsze wszystko wyolbrzymiasz.. Nie wiem ile dokładnie dzieci ma Szatan ale ojciec wspominał o dwóch.. 
-To nie możliwe, bo widzisz mimo wszystko Yukio też jest synem szatana, a to już daje trójkę..
-Nie w tym rzecz, ojciec mówił mi że wie o dwójce, ale Rin jeszcze nie ujawnił swojego istnienia. 
-Co masz na myśli? Jest jeszcze ktoś? Ktoś kogo nie znamy?
-Taa.. Ojciec mówił że jest jeszcze demon potężniejszy od niejednego anioła, Król Ziemi i demonów, Amaimon.. Przejął władze nad ziemią po tym jak szatan wygnał matkę w czeluści Gehenny. 
-Więc kim tak dokładnie była matka? Sam nie wiem, ojciec wspomniał tylko że nie była zwykłym demonem. Twierdził wręcz że byłą ulubienicą samego Szatana, jego prawą ręką i najsilniejszą spośród demonów kobietą. Wiem tylko że Amanion przejął po niej rządy jako Król Ziemii. 
-Więc z tego Amaimon'a mówi być niezły skurczybyk..
-Taa.. Mam nadzieje że siedzi w piekle i pilnuje swojego..
~
-Przesadzasz..
-To ty przesadzasz..
-Dobra chrzanić to.. Może następnym razem.
Kiedy Amanion rzucił miecz Rin’a na ziemie, zaczął uciekać, Yamada chciał ruszyć za nim. Poczułam ogromną nienawiść, mimo wszystko kochałam matkę.. Nie poznałam jej, ale kochałam ją mimo wszystko.. Zatrzymałam ręką Yamade i patrząc przed siebie moje ciało znowu zapłonęło, tym razem było to coś silniejszego… 
-Nie. On jest mój..
-Huh?
-K-Kita-chan..
Spojrzałam na Okumure i ciepło się do niego uśmiechnęłam.. Chłopak runął na ziemie a ja ruszyłam za tym śmieciem. Amaimon był mój, nie zaważając na nic ruszyłam za nim. Miałam gdzieś czy ktoś mnie zauważy, czy to że Amanion mnie zabije.. Musiałam pokazać mu, że nikt ani nic, nie będzie korzystać z nieszczęścia mojej matki. Biegłam za nim ile tylko miałam sił w nogach, kiedy demon zakręcił zniknął mi z oczu. Poczułam na swoim karku, chłód ostrza, delikatnie odwróciłam głowę. Moim oczom ukazała się sylwetka zakapturzonego chłoptasia.. Poczułam ukłucie w okolicy wątroby i skuliłam się w pół. Wypuściłam z ręki miecz i runęłam na kolana. 
-Nie ufam ci!
-To na co czekasz? Zabij mnie, przecież nie jestem wstanie się obronić..
Patrzyłam na jego reakcje, ale nic się nie działo. Miecz jak był przystawiony do mojej głowy, tak był.
-Boisz się? No dalej zabij mnie!
Oddychałam ciężko, całe ciało odmawiało mi posłuszeństwa, jednak wiedziałam że zaraz to minie, jestem w końcu demonem. Nie puszczając dłonią brzucha,  wstałam na nogi chwiejąc się jak flaga na wietrze. Kucnęłam by podnieść z ziemi miecz, który po chwili rozdzielając schowałam do butów.. Stanęłam na równi z Yamadą, po czym minęłam go nie zważając na okoliczności. Chłopak zamachnął się chcąc przeciąż moje ciało mieczem, ale złapałam dłonią ostrze. Krew bryznęła z mojej ręki, zachlapując cały miecz. 
-Celujesz w plecy? Bardzo nie ładnie, kolego..
Odrywając swoją zranioną rękę od ostrza, rzuciłam się w stronę miejsca w którym jeszcze chwilę temu rozgrywała się walka. Shiemi uśmiechała się i podtrzymywała Rin’a, który nie wyglądał za dobrze. Znowu poczułam się dziwnie, nie chciałam im przeszkadzać wyglądali na szczęśliwą parę.. Zauważyłam też Yukio, który o czymś dyskutował. Yamada wyprzedził mnie, dobiegając do stojącej grupki osób. 
-Spóźniłeś się Yukio.. Dlaczego zajęło ci to tak długo? Musiałam wkroczyć!  Kopę lat.
Patrzyłam na Yamade, który określając siebie użył rodzaju żeńskiego.. Nie podchodziłam do nich za blisko, wiedziałam że to nie skończy się za dobrze..
-Niemożliwe.
-Jesteś Yamada prawda?
-I tak miałam już dość tego przebrania.
Patrzyłam jak Yamada z chłopaka zmienił się w dziewczynę. Kiedy chłopak.. a raczej dziewczyna, zdjęła bluzę, na plecy opadły jej długie czerwono-żółte włosy. Gdy odwinęłam bandaż, który miał ukrywać jej wielkie piersi, każdy był już chyba pewien że Yamada okazał się być kobietą.
-Kwatera główna w Watykanie wysłała mnie w celu zbadania czynników ryzyka w japoński, oddziale. Nazywam się Kirigakure Shura, starszy inspektor, wyższy egzorcysta pierwszej klasy.. 
Trudno było w to uwierzyć, ale trudno też było zaprzeczyć. Wszystko wskazywało na to że mam teraz ogromne kłopoty.. Skoro chciał zabić mnie wyższy egzorcysta pierwszej klasy..


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ohayo Minna! Bardzo mi przykro z powodu rozdziału X ponieważ jak go dodawałam był cały. Nie mam laptopa zostawiłam go mamie, więc siedzę na stacjonarnym gdzie nie mam go zapisanego. Od razu w niedziele dodam go, a raczej dokończe z góry przepraszam! :< teraz dam XI ale poczekam z dodaniem XII dodatkowego XIII i XIV :D musicie pobyć w niepewności ;)) GOMEN! <3 Jeżeli jest jakiś błąd to wybacznie ci pisałam to o 4 :D wszystkie rozdziały pisze w takich porach a szczególnie te ostatnie, które pisałam na działce Kocham was!! hahaha <3